Gracze w USA nasłuchują wieści z Bliskiego Wschodu zamiast kupować akcje

Przemek Barankiewicz
opublikowano: 2003-02-26 22:14

Nerwowy przebieg miała środowa sesja na Wall Street. Do spadku indeksów przyczyniło się coraz większe prawdopodobieństwo wybuchu wojny w Iraku. Zamieszanie wywołał też spadek zapasów ropy naftowej, który spowodował skok ceny surowca do najwyższego poziomu od 12 lat. Słabe były spółki komputerowe, rozczarowane niepokojącymi prognozami przedstawionymi przez Hewlett-Packard.

Nastroje podgrzał Hans Blix, szef oenzetowskich inspektorów rozbrojeniowych. Powiedział, że Irak „nie podjął jeszcze fundamentalnej decyzji o rozbrojeniu" i wciąż nie w pełni współpracuje z inspektorami. Emocje wywołał też raport telewizji BBC, która doniosła, że Turcja wstrzymała ruch cystern z ropą wzdłuż granicy z Irakiem i wycofuje pojazdy z tego kraju. Ambasador turecki opuścił już Bagdad. W czwartek rząd tego kraju ma zdecydować, czy zezwolić wojskom USA na prowadzenie ewentualnej wojny z terenów Turcji. Te informacje sugerują, że konflikt zbrojny może wybuchnąć w ciągu kilku dni.

W sytuacji niepewności zyskują m.in. „bezpieczne” papiery dostawców złota, a także spółki z sektora paliwowego. Tym ostatnim sprzyjał aż 5-proc. zwyżka cen ropy. To efekt wieści z Iraku i spadku zapasów surowca.

Słabe były spółki IT. Hewlett-Packard, największy producent pecetów, miał udany kwartał pod względem zysków, ale słaby oceniając sprzedaż. Co gorsza, spółka podała, że ten przychody w tym kwartale będą gorsze od oczekiwań analityków. Kurs składnika głównego indeksu Dow Jones spadł o ponad 15 proc.

Tracił też Dell, główny konkurent H-P. Michael Dell, szef spółki, nie liczy na wzrost wydatków przedsiębiorstw, nawet jeśli kryzys w Iraku ucichnie.

Mocno potaniał Cisco Systems. Producent infrastruktury sieciowej był najchętniej wymienianym papierem na Nasdaq. Analitycy z Thomas Weisel uspokajają jednak klientów, że obawy o spadek popytu na produkty spółki są przesadzone. Ich zdaniem słabej sprzedaży w lutym można się było spodziewać.

Dobrze radziły sobie za to spółki farmaceutyczne. Pfizer i Pharmacia zanotowały jedne z najwyższych wzrostów wśród spółek z indeksu S&P 500. Gracze tradycyjnie utrzymują, że popyt na leki jest mniej uzależniony od wahań koniunktury i obaw wojennych.

ONO