100 miliardów dolarów mają wynieść w 2010 roku obroty handlowe między Chinami a 22 krajami świata arabskiego - podały pekińskie media po zakończonym w czwartek w Pekinie dwudniowym Forum chińsko-arabskim.
Wśród gości był szef dyplomacji Autonomii Palestyńskiej Mahmud Zahar, jeden z przywódców radykalnej organizacji palestyńskiej Hamas.
Zeszłoroczny handel między Chinami a partnerami arabskimi zamknął się kwotą ponad 51 mld USD, choć jeszcze 10 lat temu miał wartość zaledwie 5 mld USD. 40 procent wymiany to importowane przez Chińczyków ropa i gaz.
Azjatycki gigant pochłania gwałtownie rosnące ilości surowców energetycznych, w które obfitują państwa arabskie. W związku z tym na zakończenie spotkania podpisano Chińsko-Arabski Plan Działania, przewidujący dialog i współpracę "w dziedzinie ropy, gazu i odnawialnych nośników energii".
Zdaniem agencji Xinhua (Sinhua) chińsko-arabska konferencja skoncentrowała się także na kwestii zwalczania terroryzmu. We wspólnym oświadczeniu podkreślono m.in., że "Chiny oraz kraje arabskie potępiają terroryzm we wszelkich formach i sprzeciwiają się łączeniu go z jakąkolwiek narodowością lub religią".
Nawiązując do udziału Zahara w spotkaniu, Izrael zarzucił Chinom, że zaprosiły do siebie przedstawiciela "terrorystycznego rządu". By stępić ostrze izraelskiej krytyki, w przededniu Forum Pekin wezwał Hamas, by wyrzekł się przemocy i uznał Izrael. Tego samego od dawna domagają się od palestyńskiego ugrupowania państwa Unii Europejskiej i Stany Zjednoczone.
Pytany na czwartkowej konferencji prasowej o ewentualne chińskie wsparcie dla trapionej kryzysem finansowym Autonomii Palestyńskiej, rzecznik chińskiego MSZ Liu Jianchao powiedział, że "nie słyszał, by Chiny zamierzały dyskutować kwestię pomocy finansowej". Zapowiedział kontynuację "wsparcia humanitarnego".
Potwierdził, że Zahar spotkał się w czwartek ze swym chińskim odpowiednikiem Li Zhaozingiem. Ani on ani agencja Xinhua nie ujawnili jednak szczegółów rozmów.
Henryk Suchar