Długa, kilkumiesięczna batalia o wysokość składek trafiających do otwartych funduszy emerytalnych oraz coraz częściej padające z ust ekspertów zapowiedzi głodowych emerytur za 20-30 lat nie wpłynęły na poziom świadomości emerytalnej Polaków. Jak wynika z badania wykonanego na zamówienie Deutsche Bank PBC, ponad 80 proc. ankietowanych deklaruje, że w ciągu ostatniego roku nie zaczęło oszczędzać dodatkowo na starość. Odsetek tych, którzy zdecydowali się odkładać na dodatkową emeryturę, wzrósł w tym czasie o zaledwie 8 pkt proc. Na pierwszy rzut oka to dobra wiadomość, ale w większości wybierają oni krótkoterminowe produkty oszczędnościowe (np. lokaty bankowe), zamiast wieloletnich programów emerytalnych.
— Ciągle mamy problem z podjęciem decyzji o długofalowym oszczędzaniu i ograniczamy się do korzystania z najprostszych rozwiązań, które z definicji nie są przeznaczone do zabezpieczania przyszłości w długiej perspektywie — mówi Dariusz Kazalski, dyrektor Departamentu Centrum Inwestycyjne Deutsche Banku.
To pokazuje, że na boom na oszczędzanie emerytalne, na który od kilku miesięcy nastawia się branża finansowa, trzeba będzie jeszcze poczekać. Szczególnie że nowy produkt, który został wprowadzony od 1 stycznia tego roku — indywidualne konta zabezpieczenia emerytalnego (IKZE) — jest kompletnie nieznany. Zaledwie 3 proc. ankietowanych potrafi poprawie rozszyfrować skrót IKZE. To kiepski prognostyk na przyszłość — w szczególności dla firm, które zdecydowały się wprowadzić takie konta do swojej oferty.