Spadki zanotowane w pierwszych godzinach sesji na parkietach zachodnioeuropejskich w zdecydowanej mierze były reakcją na niepewną sytuację polityczną i gospodarczą na świecie oraz efektem piątkowych przecen na Nasdaq. Podaż została jednak dość szybko wyhamowana przez inwestorów zadowolonych z napływających na rynek danych, zwłaszcza indeksu PMI, obrazującego kondycję przemysłu oraz wskaźnika cen producentów strefy euro. Oba indeksy okazały się lepsze niż oczekiwano, co zostało odebrane jako kolejny sygnał, mogący świadczyć o ożywieniu w gospodarce europejskiej.
Dane nie wywołały jednak hurraoptymizmu. Zarówno DAX, jak i CAC 40, oscylowały w granicach piątkowego zamknięcia. We Frankfurcie indeksy w dół ciągnęły głównie akcje BMW, Commerzbanku, Deutsche Telekom i HypoVereinsbanku. Na drugim biegunie była Lufthansa, która do tworzonego Star Alliance włączyła przewoźników z Polski, Hiszpanii i Korei.
Nieco gorsze nastroje niż w Niemczech panowały nad Sekwaną. Z kolei giełda londyńska z powodu święta nie pracowała.