Start-up Epinote, wyręczający przedsiębiorców w prostych zadaniach, szybko przyciągnął znane fundusze i osoby stojące za sukcesem m.in. DocPlannera i Packhelpu. Klientów ma już na kilku kontynentach.
Globalne zaburzenia w łańcuchach dostaw i horrendalne ceny gazu to już przeszłość, przynajmniej na razie. Banki centralne jednak wciąż nie są skore do luzowania pasa, a pęd cen pozostaje wysoki. Firmy nadal więc będą szukać optymalizacji, a z pomocą przychodzi im m.in. Epinote.
Start-up, którego założycielami są Mateusz Wikło i Kacper Raszkiewicz, zajmuje się m.in. organizacją baz CRM, zdobywaniem klientów, monitorowaniem oraz analizą rynków i konkurencji, a także zarządzaniem dokumentami. Twierdzi, że tradycyjny outsourcing nie odpowiada na potrzeby nowoczesnych, szybko rozwijających się firm z powodu długiego czasu wdrożenia. Przekonał doborowe grono inwestorów.
Znani inwestorzy w Epinote
Start-up właśnie ogłosił zamknięcie rundy pre-seed na 6,5 mln zł (nastąpiło w III kwartale 2022 r.), w której zyskał liczne grono udziałowców. Przewodziły jej fundusze Movens Capital, Kogito Ventures i Next Road Ventures, a dołączył Corvus Ventures. W Epinote uwierzyli także aniołowie biznesu, m.in. założyciele Packhelpu (Wojciech Sadowski, Konrad Kwiatkowski, Maciej Woźniczko i Maciej Zając), który w 2021 r. pobił rekord rundy B na polskim rynku venture capital (VC), zbierając 190 mln zł.
W gronie inwestorów znaleźli się też Gabriel Jarowski i Konrad Kapeluch (pierwszy to współzałożyciel DocPlannera, drugi nim zarządza jako global VP customer success), Janusz Żebrowski (współtwórca agencji K2) oraz Barbara Sobowska (założycielka Most Partners).
– Z niektórymi inwestorami znaliśmy się dużo wcześniej, np. pracowaliśmy razem w Boston Consulting Group, wiedzieli więc, czego się po nas spodziewać. Inni to nasi klienci, a wielu inwestorów indywidualnych przedstawiły nam Kogito oraz Next Road. Łatwo nam wzbudzać zainteresowanie aniołów biznesu, bo zdecydowana większość przedsiębiorców i menedżerów od razu znajduje wiele zastosowań naszego rozwiązania we własnych firmach – komentuje Mateusz Wikło, prezes i współzałożyciel Epinote.
– Epinote pomaga zrealizować w kilka dni skomplikowane projekty wymagające zbierania danych, które jego klientowi zajęłyby tygodnie. Świetnie radzi sobie również z powtarzającymi się i monotonnymi zadaniami administracyjnymi – bolączkami każdej organizacji. Korzystamy z oferty spółki od samego początku, jestem pod wrażeniem uniwersalności i mnogości zastosowań – dodaje Wojciech Sadowski, prezes Packhelpu.
Od dłuższego czasu szukaliśmy platformy odpowiadającej na nowe, globalne wyzwania firm – jak rozwój sztucznej inteligencji – oraz uwzględniającej zmiany w podejściu do pracy. Jakość zespołu Epinote i bardzo szybki wzrost sprzedaży potwierdzają, że może stać się liderem w swojej kategorii.
Klienci z Azji, Ameryki i Europy
Klient przekazuje spółce instrukcje i czeka na rezultat w umówionym terminie. To ona dobiera właściwych specjalistów, korzystając z 30 własnych pracowników i ponad 500 współpracowników w UE – podkreśla, że akceptuje zaledwie 6 proc. kandydatów.
Epinote ruszyło z komercjalizacją w połowie 2020 r. Współpracę z nowym klientem często zaczyna od małego zlecenia, które przeradza się w wielomiesięczną relację. Z jego usług skorzystało ponad 50 firm, w tym BCG, Brainly, Packhelp i InPost Fresh.
– Naszymi klientami są zarówno działające globalnie korporacje, jak i spółki technologiczne wywodzące się z trzech kontynentów: Europy, Azji i Ameryki Północnej. Od początku koncentrujemy się na międzynarodowym rozwoju. Jednym z popularnych zadań w naszej ofercie jest porządkowanie i oznaczanie danych do analityki oraz rozwiązań AI, granice geograficzne w tym obszarze nie istnieją – mówi Mateusz Wikło.

Rozwój oferty i dalsza ekspansja
Klienci płacą za godziny pracy specjalistów spółki. W ubiegłym roku przekroczyła ona 1 mln EUR przychodów, a w tym mierzy w ponad 3 mln EUR (w strukturze dominują miesięczne powtarzalne przychody – MRR). Zebrany kapitał powinien wystarczyć do II kw. 2024 r. Pomoże Epinote rozszerzyć ofertę i zbudować silną pozycję na co najmniej jednym z dwóch kluczowych rynków – Wielkiej Brytanii lub USA.
– Pracujemy nad cyfrową platformą, która zwiększy efektywność analityków i umożliwi klientom samodzielne zlecanie wykonania zadań oraz zarządzanie projektami. Nasz zespół będzie realizował na niej zadania już za kilka tygodni, a pierwsze moduły dla klientów udostępnimy w trzecim kwartale. Do dalszego rozwoju i ekspansji będziemy potrzebowali rundy seed. Jej wartość będzie zależała od wyników, bieżących potrzeb i sytuacji rynkowej – podsumowuje Mateusz Wikło.

W Polsce nieczęsto się zdarza, że inwestorami start-upu zostają jego klienci. To pozytywny sygnał dla rynku i kolejnych inwestorów. Klienci najlepiej rozumieją produkt i są w stanie ocenić jego użyteczność. Patrzą jednak przez pryzmat własnych potrzeb, więc mogą nie mieć pełnego obrazu rynku i przez to przecenić potencjał skalowania.
Z inwestycją w spółkę świadczącą im usługi może się też wiązać inne niebezpieczeństwo. W przyszłości, wybierając usługodawców, firmy mogą kierować się innymi przesłankami niż jakość oferty, a to nie leży w ich interesie. Dlatego lepiej unikać zbyt silnych powiązań z dostawcami, zwłaszcza na poziomie właścicielskim.