Inwestorzy z niepokojem spoglądają na Francję

Mikołaj ŚmiłowskiMikołaj Śmiłowski
opublikowano: 2024-06-15 08:00

Im większa popularność skrajnych ugrupowań politycznych nad Loarą, tym gorzej dla akcji, również polskich. Na giełdach szykuje się kilka nerwowych tygodni.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego dobrze wypadły ugrupowania prawicowe. Ich popularność wzrosła m.in. w Hiszpanii, Niemczech i Włoszech, a wystrzeliła we Francji, gdzie Zjednoczenie Narodowe uzyskało 31,3 proc., deklasując tym samym konkurencję. Emmanuel Macron, prezydent Francji, zdecydował się rozpisać przyspieszone wybory parlamentarne, których pierwsza tura odbędzie się już 30 czerwca.

Na europejskich rynkach akcji zawrzało. Inwestorzy przestraszyli się skutków ponownego zwycięstwa ugrupowania, którego liderką jest Marine Le Pen. W tygodniu zakończonym w piątek, 14 czerwca, indeks Euro Stoxx 50 spadł o 3,8 proc., a w ślad za nim inne indeksy starego kontynentu. Niemiecki DAX skurczył się o ponad 3 proc., podobnie jak hiszpański IBEX 35. Za to francuski CAC 40 spadł o ponad 4 proc. i zanotował najgorszy tydzień od dwóch lat. Spadek nie ominął też WIG20, który jednak w piątek dzielnie bronił poziomu 2400 pkt.

Notowaniom w Europie nie pomogły też wieści o porozumieniu partii francuskiej lewicy. Socjaliści, komuniści, Zieloni i skrajnie lewicowa Francja Nieujarzmiona stworzyły sojusz zwany Frontem Ludowym, który ma wystartować w najbliższych wyborach. Mimo że w przedstawionym przez nowe ugrupowanie programie nie ma o tym mowy, rynki zaczęły obawiać się, że w przypadku jego dojścia do władzy możliwe stałoby się wyjście Francji z Unii Europejskiej. Zasugerował to Bruno Le Maire, obecny minister finansów Francji, który podobne plany przypisuje Zjednoczeniu Narodowemu.

Nowy start

Spadek na kursie EUR/USD oraz europejskich akcjach rozpoczął się już wraz z ogłoszeniem wyników wyborów do Parlamentu Europejskiego. Ich rezultat inwestorzy mogą traktować jako ostrzeżenie, a nie coś jednoznacznie negatywnego. Cała uwaga skupia się na wyborach do parlamentu we Francji.

- W Parlamencie Europejskim dużo nie powinno się wydarzyć, poza tym, że prawica się umocni i Komisja Europejska będzie musiała bardziej liczyć się z jej zdaniem. We Francji istnieje jednak prawdopodobieństwo zmiany władzy. Zresztą od lat pachniało tam zwrotem w kierunku bardziej skrajnych ugrupowań - mówi Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ.

Według ostatniego sondażu, przygotowanego dla "Paris Match", ugrupowanie Marine Le Pen ma 36 proc. poparcia., a nowy lewicowy sojusz 28 proc. Centrowe ugrupowanie powiązane z prezydentem Emmanuelm Macronem może liczyć na około 10 proc. głosów.

- Istnieje ryzyko, że w wyborach do parlamentu we Francji powtórzą się wyniki z ostatniego głosowania do Parlamentu Europejskiego. Należy jednak pamiętać, że dane historycznie wskazują, iż głosujący mają tendencję do zmiany wyboru, głosują inaczej w krajowych wyborach, więc nie jest wcale pewne, że skrajna prawica dojdzie we Francji do władzy - mówi Radosław Piotrowski, prezes Rock Solid Investments.

Czas się przygotować

Zdaniem ekspertów osłabienie nastrojów na giełdach nie wynika bezpośrednio z obaw związanych z możliwym wyjściem Francji z unii.

- To, co się dzieje na rynkach, to tylko pogorszenie sentymentu. Wzrosło ryzyko geopolitycznych zawirowań, ale prawdziwego zagrożenia jeszcze nie ma. Gdyby inwestorzy naprawdę uwzględniali w cenach aktywów opuszczenie UE przez Francuzów, to nie mówilibyśmy o kilkuprocentowym spadku indeksów, ale o w wielkiej wyprzedaży, tożsamej z końcem Unii Europejskiej - mówi Hubert Kmiecik, dyrektor inwestycyjny Amundi TFI.

Zdaniem eksperta pojawia się jednak dużo niepokojących sygnałów. Sam wzrost popularności skrajnych ugrupowań we Francji nie wróży dobrze, a niebezpieczna dla giełd jest nawet zmiana podejścia Paryża do polityki zagranicznej i gospodarczej.

- Dla Unii Europejskiej byłoby lepiej, gdyby w wyborach parlamentarnych we Francji ugrupowanie Marine Le Pen nie otrzymało tak dużego poparcia, jak w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Francja działająca na rzecz wspólnoty jest dla Polski lepsza niż taka, która myśli przede wszystkim o swoim interesie – podkreśla Konrad Ryczko.

- Myślę, że w wypadku wygranej Zjednoczenia Narodowego można się spodziewać negatywnej reakcji na WIG20, przynajmniej krótkoterminowej. Długoterminowo może być lepiej, bo często partie łagodzą postulaty po zwycięstwie, a dla francuskiej prawicy nauką mogą być doświadczenia brytyjskich konserwatystów, którzy doprowadzili do brexitu i ich poparcie mocno spadło, a sondaże przed nadchodzącymi wyborami do parlamentu Wielkiej Brytanii wskazują, że wyraźnie przegrają - mówi Radosław Piotrowski.

Będzie się działo

Nawet jeżeli Zjednoczenie Narodowe porzuci najbardziej kontrowersyjne plany, to samo jej podejście do polityki zagranicznej wywoła spore zmiany w Europie. Teoretycznie częściowo ich beneficjentem mogłaby być Polska.

- W obliczu wydarzeń geopolitycznych ostatnich lat Francja stała się głównym kandydatem, by od Niemiec przejąć pałeczkę lidera starego kontynentu. Nie dość, że tego nie zrobiła, to w ogóle może ograniczyć rolę w układzie i pojawia się pytanie, jak na tym wyjdzie. W ujęciu politycznym daje szanse Polsce na umocnienie pozycji w Unii Europejskiej, bo jeżeli główny gracz kuleje, to z natury ci mniejsi zaczynają więcej znaczyć - mówi Konrad Ryczko.

Perspektywa giełdowa jest znacznie mniej optymistyczna. Akcje w Europie najprawdopodobniej zareagują korektą, którą już teraz dyskontują polscy inwestorzy.

- Jeśli spadną najważniejsze indeksy europejskie, to WIG20 naturalnie będzie się kierował w dół. Euro Stoxx Banks ma silną korelację z polskimi bankami, a sektor bankowy to około 40 proc. naszego głównego indeksu - dodaje Konrad Ryczko.