Jachty z polskich stoczni podbijają rynki krajów UE

opublikowano: 2003-11-30 15:43

ISB: Polskim szlagierem eksportowym, podbijającym rynki zachodnioeuropejskie, stają się jachty. W roku 2002 wartość tego typu eksportu wyniosła 58 mln USD, zaś w ciągu trzech kwartałów tego roku - 82,6 mln USD. W przyszłym roku za granice trafią jednostki turystyczne i sportowe o wartości przekraczającej 110 mln USD, szacują producenci.

Począwszy od 2000 roku produkcja polskiego przemysłu jachtowego zwiększa się rocznie o ok. 30%. W 2001 roku wyprodukowano ponad 16 tys. jachtów i łodzi, rok później - ponad 20 tys.

Choć w Polsce z roku na rok rośnie zainteresowanie sportami wodnymi, to jednak na rodzimy rynek trafi co najwyżej 10% wyprodukowanych jachtów.

”Szacunkowa wielkość rynku jachtów i łodzi w sezonie 2004 wyniesie ok. 450 mln zł, ilościowo będzie to ok. 10 tys. jednostek z czego ok. 95% przeznaczona zostanie na eksport” - powiedział agencji ISB Piotr Jasionowski, prezes Ostróda Yacht, jednej z większych stoczni jachtowych w Polsce.

Według danych Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) w roku 2002 wyeksportowano z Polski jachty, łodzie wioślarskie i kajaki o łącznej wartości ponad 58 mln USD. Ponad 90% tej sumy stanowił eksport do krajów Unii Europejskiej (UE) i Stanów Zjednoczonych.

Największymi odbiorcami były Francja i Niemcy, do których trafiło odpowiednio 27% i 21,7% wartości eksportu. Kolejne miejsca na liście odbiorców zajmują kraje Beneluksu i Skandynawii, Wielka Brytania i Szwajcaria.

W okresie od stycznia do końca września br. wyeksportowano z Polski, również głównie do Francji i Niemiec, 30 tys. pływających jednostek turystyczno-sportowych o łącznej wartości 82,6 mln USD.

„W zależności od tego, co jednostkowo obserwuję w różnych stoczniach, w tym roku wzrost wynosi od kilkunastu do nawet 50%. Trudno mi jednak oszacować o ile wzrośnie cały rynek w skali roku” - powiedział ISB Wojciech Kot, prezes stoczni Delphia Yacht w Olecku i prezes Stowarzyszenia Przemysłu Jachtowego „Polskie Jachty”.

Na podstawie danych GUS za trzy kwartały można szacować, że wzrost ten przekroczy 50%, jednak obok jachtów uwzględniają one inne jednostki pływające, takie jak kajaki, czy łodzie wiosłowe, które dają duży przyrost ilościowy, jednak nie wartości wyprodukowanego sprzętu.

Tymczasem Polska jest liczącym się na światowym rynku producentem i eksporterem jachtów dla tzw. klasy średniej, w cenie do 50-60 tys. euro.

W opinii Wojciecha Kota, chociaż najwięcej sprzedawanych jachtów stanowią te zamykające się w segmencie cenowym od 10 do 20 tys. euro, to stale wzrasta udział eksportu droższych jachtów, o wartości około 100 tys. euro.

Nowym i obiecującym rynkiem zbytu jest Rosja, gdzie zainteresowanie uprawianiem sportów wodnych, a zwłaszcza żeglowaniem rośnie lawinowo. Jednak w roku 2002 wyeksportowano tam sprzęt pływający o wartości 211 tys. USD, czyli niespełna 3,6% łącznej wartości eksportu.

„Słaba sprzedaż do Rosji moim zdaniem wynika przede wszystkim z przekonania o dużym ryzyku handlu z Rosją oraz z faktu, że główne zapotrzebowanie rynku rosyjskiego istnieje na jednostki luksusowe, a nie jest to specjalność polskich producentów. W tym asortymencie nie jesteśmy jeszcze w stanie konkurować z producentami z Europy Zachodniej” – ocenia Piotr Jasionowski.

Jasionowski dodał, że poziom sprzedaży do większości krajów wschodnich jest niski, choć ostatnio wzrasta on na takich kierunkach jak Węgry , Rumunia czy Bułgaria.

W samej Polsce sprzedaż jachtów zwiększa się, jednak bardzo powoli. Ceny żaglówek zaczynają się od 30 tys. zł, mały jacht kosztuje więcej niż 50 tys. zł. Za duży, luksusowy płaci się powyżej 200 tys. zł, ale są oferty, w których cena dochodzi do 350 tys. zł.

Do najbardziej liczących się, których roczna sprzedaż sięga kilkudziesięciu milionów złotych, należą m.in. Ostróda Yacht, Delphia Yacht Olecko, Galeon i Balt Yacht.

W Polsce działa kilkanaście stoczni jachtowych. Obok nich funkcjonuje kilkadziesiąt mniejszych zakładów produkujących sprzęt pływający, które sprzedają rocznie wyroby wartości kilku milionów złotych.

Według Piotra Jasionowskiego, szefa stoczni Ostróda Yacht należącej do francuskiej firmy Jeanneau, udział kierowanego przez niego zakładu w polskim rynku szacowany jest na 2-3% pod względem wielkości produkcji i ok. 20% pod względem wartości.

„Sprzedaż Ostróda Yacht w sezonie 2004, obejmującym okres od września 2003 do sierpnia 2004, wyniesie około 80 mln zł oraz ilościowo ok. 2200 jednostek. Jest to wzrost o 20% w stosunku do sezonu 2003” - ocenia Piotr Jasionowski.

„Wielkość sprzedaży za rok kalendarzowy 2003 wyniesie 40 mln euro. Za sezon, czyli od września 2003 roku do sierpnia 2005 nasza sprzedaż powinna zamknąć się w granicach 50 mln euro” - powiedział Wojciech Kot, współwłaściciel Delphia Yacht.

Warto dodać, że w 2002 roku Ministerstwo Finansów podjęło istotną dla przemysłu jachtowego decyzję: zlikwidowało akcyzę na jachty.

Poprawiło to sytuację przemysłu stoczniowego, gdyż przedtem trudna do przebicia była nielegalna konkurencja w postaci tzw. cichej produkcji garażowej. Oferowała ona, nie płacąc akcyzy ani podatku VAT, znacznie tańsze wyroby, choć odbiegające od innych jakością i funkcjonalnością.

Andrzej Szafrański