Jak inwestować w obligacje USA

Mikołaj ŚmiłowskiMikołaj Śmiłowski
opublikowano: 2023-12-18 20:00

Grube ryby z Wall Street radzą skupować dług emitowany przez rząd Stanów Zjednoczonych. W Polsce inwestorzy mogą to zrobić na kilka sposobów.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Jak co roku tuzy zarządzania finansami przedstawiły prognozy inwestycyjne na 2024 r. Mimo że ich spojrzenie makroekonomiczne różni się w szczegółach, to jeśli chodzi o preferowane aktywa zgoda jest wyjątkowa: eksperci stawiają przede wszystkim na amerykańskie obligacje skarbowe, bez względu na termin wykupu. Notowania papierów dłużnych mają być wspierane przez obniżki stóp procentowych, nieuchronne w obliczu spowalniającej gospodarki. Dodatkowo zyskają relatywną atrakcyjność, gdy kursy akcji zanurkują po kiepskich wynikach wynikających ze słabnącego konsumenta.

Zobacz Prognozy dla inwestorów na 2024 r.>>

Stratedzy dużych firm zwykle informują szeroką publikę wyłącznie o tym, w jakiego rodzaju aktywa inwestują. W tym roku zrobili jednak wyjątek i podali więcej konkretów. Wiemy, że JPMorgan Asset Management na oku ma papiery o dziesięcioletnim terminie wykupu, a UBS preferuje raczej dwulatki. Jak w praktyce wykorzystać te rekomendacje?

Jak inwestować bezpośrednio

Najbardziej oczywisty sposób na uzyskanie ekspozycji na amerykańskie papiery, czyli ich bezpośredni zakup, okazuje się być wyjątkowo problematyczny. Po pierwsze, większość rodzimych domów i biur maklerskich nie daje do nich dostępu. Po drugie, jeżeli już uda się je znaleźć, to i tak wyłącznie na rynku wtórnym, gdyż bezpośrednio od emitenta mogą je kupować tylko Amerykanie. Oznacza to, że cena odstępnego będzie prawdopodobnie inna, niż emisyjna.

Kto zaakceptuje te niedogodności, może zacząć poszukiwania platformy inwestycyjnej, która proponuje najbardziej przystępne warunki i możliwie szeroką ofertę. Dostęp do wszystkich notowanych na giełdzie amerykańskich obligacji skarbowych, o różnym terminie wykupu, dają np. Interactive Brokers i Saxo Bank. Założenie konta u obu brokerów jest darmowe, pobierane są natomiast opłaty od przelewów i transakcji.

Właśnie na koszty warto zwrócić szczególną uwagę, gdyż podczas samodzielnego inwestowania w papiery dłużne mogą się namnożyć. Przy obliczaniu potencjalnej stopy zwrotu należy uwzględnić nie tylko prowizję platformy oraz opłaty za prowadzenie rachunku, ale też podatek od zysku (w USA wynosi 15 proc., więc w Polsce trzeba do niego dodać 4 proc., aby zrównał się z lokalnym podatkiem). Warto pamiętać też o różnicach kursowych i spreadzie przy przewalutowaniu, ponieważ amerykańskie papiery są denominowane w dolarze.

Jak inwestować pośrednio

Bardziej przystępnym sposobem na uzyskanie ekspozycji na amerykański dług, szczególnie dla mniej doświadczonych inwestorów, może być zakup jednostki funduszu. Co prawda w ich przypadku nie ma szansy na coroczne odsetki oraz wykup w dniu upłynięcia terminu, bo potencjalna stopa zwrotu wynika z różnicy między ceną zakupu i sprzedaży, ale omijane są ewentualne komplikacje podatkowe i problemy z płynnością.

Rodzime TFI są jedną z opcji, choć w Polsce tylko cztery– Generali, PKO, Rockbridge i Pekao - oferują subfundusze powiązane z amerykańskimi skarbówkami. Inwestują one jednak nie tylko w dług amerykański, ale też polski czy np. węgierski. Ich główną zaletą jest brak konieczności przewalutowania.

Kto jest w stanie przełknąć ryzyko walutowe, może skupić się na ETF, gdyż ich oferta w Polsce jest zdecydowanie najbogatsza. Można znaleźć instrumenty różnorodnych emitentów i o zróżnicowanych cechach. Np. w DM BOŚ dostępnych jest 26 ETF powiązanych z amerykańskimi obligacjami skarbowymi.

– W ofercie są np. ETF pięciokrotnie zalewarowane, kierowane do spekulantów, o strategii konserwatywnej, a więc niskim stopniu ryzyka, a także o wartości nominalnej zabezpieczonej przed inflacją w USA - mówi Damian Topolewski, kierownik ds. rozwoju rynków zagranicznych w DM BOŚ.

Spory wybór mają też klienci Biura Maklerskiego mBanku.

– Dajemy klientom dostęp do funduszy inwestujących zarówno w obligacje o rocznym terminie zapadalności, jak i dwudziestoletnim. Ich jednostki notowane są w Niemczech [kwotowane w EUR – red.] oraz w Anglii [kwotowane w USD i GBP – red.], a emitentami są Vanguard, Invesco, Lyxor i BlackRock - mówi Michał Radomski, specjalista ds. rynków zagranicznych w BM mBanku.

Fundusze BlackRocka, największej firmy zarządzającej kapitałem na świecie, noszą nazwę iShares. Inwestorzy mogą znaleźć prawie każdą możliwą kombinację strategii i profilu ryzyka. W Polsce najszerszy dostęp do nich dają platformy inwestycyjne, takie jak XTB czy eToro.

– Ceny obligacji różnią się w zależności od terminu zapadalności i podobnie jest z ETF, które w nie inwestują. Moim zdaniem teraz na uwagę zasługuje iShares Treasury 20yr Bond, który inwestuje w papiery o dwudziestoletnim terminie zapadalności i dzięki obniżkom stóp procentowych może zdrożeć po latach przeceny - mówi Eryk Szmyd, analityk XTB.

Koszt jednostki funduszu często wynika nie tylko z warunków rynkowych, ale też z renomy emitenta i strategii inwestycyjnej.

– ETF BlackRocka oraz innych dużych instytucji można podzielić na trzy kategorie. W pierwszej są fundusze inwestujące w obligacje o konkretnym terminie zapadalności, jak np. grudzień 2026 r., które stanowią alternatywę dla bezpośredniego zakupu takiego papieru osobie, która ma do niego utrudniony dostęp. Do drugiej kategorii można zaliczyć fundusze, które inwestują papiery o wykupie w określonym przedziale czasowym, jak 7-10 lat. Trzecią grupą są bardziej ryzykowne wehikuły, które na kontraktach terminowych grają na wzrost lub spadek cen obligacji - mówi Jana Maricic, dyrektor regionalna eToro w Europie Środkowo-Wschodniej.

Do grupy instrumentów o wysokim stopniu ryzyka zaliczają się CFD (kontrakty na różnice kursowe), dostępne na licznych działających w Polsce platformach. To instrumenty pochodne, których wartość opiera się na zmianach ceny aktywa bazowego, takiego jak amerykańskie obligacje skarbowe. Kupując CFD inwestor nie staje się właścicielem papieru wartościowego, ale zawiera umowę ze sprzedającym (platformą inwestycyjną) i zarobi, jeśli poprawnie obstawi ruch ceny. Godzi się jednak na dźwignię finansową, więc ponosi ryzyko straty znacznie większych środków niż zainwestował.