To jednak tylko przykrywka. Od pewnego czasu toczy się bowiem walka o wpływy w tym zasobnym w surowce naturalne azjatyckim kraju.
Konsorcjum któremu przewodzą BG (British Gas) oraz włoski koncern Eni, a w składzie które ma jeszcze rosyjski Łukoil oraz amerykański Chevron, prowadzi operacje wydobywcze na polu gazowym Karachaganak. Kazachski rząd prowadzi od ubiegłego roku negocjacje z operatorami pola, którzy zarzucili mu nakładanie dodatkowych opłat na nich. Gra toczy się o dużą stawkę, gdyż przedsięwzięcie Karachaganak jest głównym producentem gazu w Kazachstanie i posiada największe rezerwy gazu skondensowanego.
W minionym miesiącu państwowa firma KazMunaiGas informowała, że była zainteresowana nabyciem udziałów w Karachaganak, jedynym tak dużym projekcie w Centralnej Azji w którym nie uczestniczy.
Prokuratura Generalna wyjaśnia, że nałożona grzywna dotyczy zanieczyszczeń środowiska i odpadów jeszcze z 2008 r.
„Wartość zniszczeń wyniosła 3,09 mld tengów (210 mln USD)” – napisano w komunikacie.
Kazachski rząd od kilku lat próbuje wzmocnić swoją pozycję w kluczowych sektorach gospodarki, w tym w energetyce, nabywając udziały w dużych przedsięwzięciach zarządzanych przez zagraniczne konsorcja. Wśród stosowanych metod są też… oskarżenia o naruszanie prawa, umów oraz szkodliwy wpływ na środowisko naturalne.
Warto przypomnieć, że poszukiwaniem złóż ropy w Kazachstanie zajmują się spółki zależne giełdowego Petrolinvestu.
WST, Reuters