Dla prezydenta Lecha Kaczyńskiego — co w uproszczeniu można czytać "dla prezesa Jarosława Kaczyńskiego" — wprowadzenie do zadań nadawców publicznych "wspierania chrześcijańskiego systemu wartości" oraz "umacniania rodziny" to za mało, by darować uchwalonej przez Sejm w ostatecznej wersji ustawie o zadaniach publicznych w dziedzinie usług medialnych.
Głowa państwa zapewne wykona dyspozycję brata i skieruje ustawę do Trybunału Konstytucyjnego. Będzie to oznaczało jej martwotę przez około rok.