Oba zespoły całkowicie zdominowały sezon 2014/15 w Polsce. Legioniści po 30 kolejkach ligowych są na pierwszym, a lechici na drugim miejscu w tabeli. Zanim jednak dojdzie do ich walki w decydującej fazie ekstraklasy, w sobotę w Warszawie rozstrzygną między sobą sprawę zdobycia Pucharu Polski.
W obu klubach nie brakuje ludzi, którzy doskonale znają swoich rywali. Np. obrońcą Legii jest Bartosz Bereszyński, były piłkarz Lecha.
"To jedno z ważniejszych wydarzeń w polskiej piłce w ostatnich kilku latach. Dwie najlepsze drużyny w kraju, z najlepszymi kibicami. Tylko się cieszyć" - podkreślił Bereszyński.
Poznańskich piłkarzy trenuje z kolei Maciej Skorża, który w przeszłości dwukrotnie zdobył Puchar Polski z... Legią (wcześniej raz z Groclinem Grodzisk Wlkp.).
"Uwielbiam atmosferę finału PP, całą otoczkę. Tym razem zagrają drużyny, które są obecnie najlepsze w Polsce, takiej sytuacji jeszcze nie miałem. Sobotnie wydarzenie elektryzuje cały kraj, zdobycie trofeum w takich okolicznościach byłoby czymś szczególnym" - przyznał Skorża.
W ekipie Lecha z powodu kontuzji nie wystąpi reprezentant Węgier Gergo Lovrencsics (nie zagra już do końca sezonu). W Legii nie ma takich kłopotów, choć trener Henning Berg nie chciał w piątek zdradzać spraw kadrowych. "Poczekajmy do soboty" - powiedział.
Legia jest rekordzistą pod względem triumfów w Pucharze Polski - aż 16 razy. Lech zwyciężał dotychczas pięciokrotnie. Oba zespoły rywalizowały ze sobą cztery razy - tutaj bilans jest remisowy 2-2.
Wszystkie bilety zostały sprzedane. Na trybunach usiądzie prawie 50 tysięcy widzów (większa liczba jest niemożliwa z uwagi na strefy buforowe). Kibice Lecha przyjadą do stolicy m.in. ośmioma pociągami. Oba kluby otrzymały dla swoich fanów po 10 tysięcy biletów, a w wolnej sprzedaży były wejściówki na tzw. sektory neutralne. Spotkanie zabezpieczy rekordowa liczba ponad 1,4 tys. przedstawicieli ochrony, a porządku wokół stadionu i na mieście będzie pilnować łącznie kilka tysięcy policjantów.