Nadzorca nałożył 500 tys. zł kary za kontrowersyjną inwestycję funduszu emerytalnego w spółkę Legiz. Rok temu opisał ją „Puls Biznesu”.
Kolejna wysoka kara dla funduszu emerytalnego za działania zarządzających, opisywane przez nas w cyklu „grupa trzymająca giełdę”. Tym razem Komisja Nadzoru Finansowego nałożyła maksymalną karę 500 tys. zł na Winterthur PTE za „niedochowanie w działalności lokacyjnej Winterthur OFE należytej ostrożności i staranności, czyli naruszenie zasady maksymalizacji bezpieczeństwa i rentowności lokat”. Nadzorca uznał, że Winterthur źle zabezpieczył nabyte obligacje spółki niepublicznej, co powinien zrobić przy bardzo ryzykownej inwestycji. Wcześniej po tekstach „PB” i kontrolach nadzorcy ukarano na łączną kwotę 1,8 mln zł fundusze z grup PZU, Commercial Union (CU) i AIG.
Nie podano nazwy spółki, w którą zainwestował Winterthur, ale wiadomo, że chodzi o upadły już Legiz. Inwestycję z 2000 r. opisał rok temu „PB”. Ujawniliśmy m.in. że spółka, która hodowała indyki, wcześniej kupiła firmę zajmującą się paliwami. Lech Gizelbach, prezes Legiza, stwierdził w wywiadzie dla „PB”, że to zarządzający funduszami polecili mu spółkę paliwową. Według słów przedsiębiorcy miał to być warunek inwestycji w Legiz. Gizelbach twierdził też, że zarządzający z Winterthura i innych funduszy (m.in. NFI Jupiter) mówili, iż działają w grupie inwestorów i mogą z niego zrobić milionera. Postawili jednak warunek, że musi się z nimi prywatnie podzielić akcjami.
— Nie zgodziłem się, więc doprowadzili moje spółki do bankructwa — mówił Lech Gizelbach.
Zdaniem zarządzających, Gizelbach kłamie. Nie potrafili jednak wyjaśnić, dlaczego zainwestowali w zadłużoną spółkę o nieprzejrzystej strukturze. Na Legizie Winterthur stracił ponad 8 mln zł i nie potrafił odzyskać tej kwoty.