Kontrolowana przez hiszpańską Accionę budowlana grupa Mostostal Warszawa ostatnich lat nie może zaliczyć do udanych. Łączna trzyletnia strata brutto przekroczyła 550 mln zł. Liczba pracowników skurczyła się z około 6 tys. w 2011 r. do 550 obecnie. Hiszpańskim właścicielom nie spodobał się plan naprawczy zaproponowany przez Marka Józefiaka, prezesa Mostostalu od lata 2012 r. do wiosny 2013 r. Od tej pory spółką kieruje zespół menedżerów związanych bezpośrednio z głównym akcjonariuszem. Pierwsza połowa 2014 r. napawa ich optymizmem: 81,9 mln zł straty z połowy 2013 r. grupa zamieniła na 12,6 mln zł zysku brutto.

— Dziś już wiemy, że jesteśmy na drodze do wyjścia z kłopotów. Rok zakończymy na plusie, portfel zamówień grupy jest wart 3,4 mld zł, w ostatnich miesiącach pozyskaliśmy kontrakty warte około 300 mln zł, mimo że nie uwzględnialiśmy tego w biznesplanie. Co ważne, każdy zawarty od 2013 r. kontrakt jest rentowny — zapewnia Miguel Ángel Heras Llorente, p.o. prezesa Mostostalu.
Hiszpańska podpora
Silny właściciel to błogosławieństwo, zwłaszcza w czasie kryzysu. W odróżnieniu od Polimeksu-Mostostalu czy grupy PBG Mostostal Warszawa dostał od głównego akcjonariusza duży zastrzyk gotówki. Saldo pożyczek wynosi teraz 287 mln zł. Na razie zarząd nie rozważa emisji akcji na konwersję długu.
— Choć ta kwota jest w pozycji zobowiązań krótkoterminowych, to należy ją traktować jako zobowiązanie długoterminowe. Pierwszych spłat chcemy dokonać w przyszłym roku. Liczymy, że całość uda się nam uregulować z działalności operacyjnej w ciągu 5-6 lat. Przez ostatnie dwa lata finansowanie bankowe było ograniczone, więc nasze zadłużenie jest symboliczne, ale odnawiamy kontakty z bankami. Potrzebujemy linii gwarancyjnych, żeby uczestniczyć w przetargach — mówi Carlos Resino Ruiz, członek zarządu ds. finansów.
Kapitał w sądzie
Spłata pożyczki od Acciony mogłaby nastąpić szybciej, gdyby Mostostalowi udało się zakończyć spory z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA). Łączna wartość siedmiu najistotniejszych to blisko 490 mln zł.
— Jeszcze za czasów byłego dyrektora Lecha Witeckiego zainicjowaliśmy rozmowy z GDDKiA. Nie są zaawansowane, ale cały czas jesteśmy otwarci na polubowne rozstrzygnięcie sporów — mówi Miguel Ángel Heras Llorente.
— Nasi prawnicy szacują, że odzyskamy 60-70 proc. wartości sporów — dodaje Carlos Resino Ruiz.
Roszczenia wobec GDDKiA ma również Polimex, druga giełdowa firma poturbowana na drogach, która jednak nie ujawnia ich wysokości. W maju spółka podpisała z GDDKiA list intencyjny o współpracy w sprawie wzajemnych roszczeń. Kilka tygodni temu dyrekcja otrzymała nakaz zapłaty 40 mln zł na rzecz konsorcjumPolimeksu i Doprostavu, wywalczony jednak w sądzie.
Drogi na potem
Na razie Mostostal koncentruje się na mniejszych i średnich projektach z sektorów budownictwa kubaturowego i ochrony środowiska. Będzie też przyglądał się dużym przetargom w energetyce, ale wyłącznie z silnym partnerem technologicznym. Mimo sporów z GDDKiA nie rezygnuje także z infrastruktury.
— Drogowa dyrekcja i PKP to w najbliższych latach najważniejsi zamawiający. Na razie nie uczestniczymy w przetargach autostradowych,bo proponowane przez naszych konkurentów ceny są ryzykowne. Kiedy będą bardziej racjonalne, wrócimy na rynek, ale prawdopodobnie w partnerstwie z Accioną, która w Hiszpanii jest potęgą w budownictwie drogowym — mówi prezes Mostostalu.
W przyszłym roku firma chce wypracować około 1 mld zł przychodów. Ma to być stałe minimum na przyszłość — wystarczające na pokrycie kosztów stałych. Zamierza też wznowić kontakty z inwestorami i analitykami giełdowymi, którzy przez ostatnich kilka lat zdążyli o niej zapomnieć.
OKIEM EKSPERTA
Czas zwierać szyki
ADRIAN KYRCZ, analityk BZ WBK
Rynek budowlany jest tuż przed wysypem kontraktów finansowanych m.in. z nowego budżetu unijnego. Firmy, które chcą zdobywać i realizować zlecenia, zwłaszcza duże, powinny być do tego przygotowane finansowo — mieć możliwość zdobywania kredytów i niezbędnych linii gwarancyjnych. Po serii bankructw sprzed kilku lat banki są jednak bardzo ostrożne wobec sektora budowlanego: wymagają stabilnego standingu finansowego i uporządkowania starych spraw.
OKIEM EKSPERTA
Czas zwierać szyki
ADRIAN KYRCZ, analityk BZ WBK
Rynek budowlany jest tuż przed wysypem kontraktów finansowanych m.in. z nowego budżetu unijnego. Firmy, które chcą zdobywać i realizować zlecenia, zwłaszcza duże, powinny być do tego przygotowane finansowo — mieć możliwość zdobywania kredytów i niezbędnych linii gwarancyjnych. Po serii bankructw sprzed kilku lat banki są jednak bardzo ostrożne wobec sektora budowlanego: wymagają stabilnego standingu finansowego i uporządkowania starych spraw.