MultiSport powiększa rodzinę

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2012-11-20 00:00

Giełdowy Benefit Systems do kart sportowych dorzuca ofertę kulturalną, gastronomiczną i… turystyczną.

Sportowców do zwiększonego wysiłku można zmotywować burą w szatni, ale pokrzykiwanie na pozbawiony motywacji zespół w firmie może być ryzykowne — dlatego lepiej zachęcić go do pracy socjalnymi dodatkami i bonusami. Wie o tym giełdowy Benefit Systems, który od siedmiu lat robi biznes na wyręczaniu pracodawców w motywowaniu pracowników.

Żyła złota

— Naszym flagowym produktem jest oczywiście karta MultiSport, którą ma dziś w portfelu ok. 350 tys. Polaków, ale rozbudowujemy ofertę, bo nasi klienci chcą, żebyśmy zapewniali im pełny pakiet świadczeń i bonusów dla pracowników. Dlatego stworzyliśmy karty do restauracji, kin i teatrów, a pracujemy nad projektem z usługami turystycznymi. Chcemy być krok przed ewentualną konkurencją i jak najszybciej zagospodarować nowe, dopiero tworzące się segmenty rynku — mówi James Van Bergh, prezes Benefit Systems.

Jego zdaniem, dojście do progu rentowności z nowymi produktami może zająć ok. 2 lata. — Dlatego wolimy zacząć wcześniej — mówi prezes Benefit Systems.

Spółka przez trzy kwartały tego roku wypracowała 233,6 mln zł przychodów przy 24,3 mln zł zysku netto — ok. 90 proc. tej sumy zapewnił MultiSport. Trzeci kwartał — jak co roku — był zdecydowanie najlepszy (77,7 mln zł przychodów, 12,2 mln zł czystego zysku), bo abonamentowe wpływy pozostały bez zmian, ale Polacy częściej niż w klubach i siłowniach trenowali na świeżym powietrzu, pod wakacyjnym słońcem.

— Wyniki są absolutnie zgodne z naszymi oczekiwaniami, bo działamy na bardzo stabilnym i stale rosnącym rynku i właściwie nie mamy znaczącego konkurenta. Przez kolejnych kilka lat jesteśmy w stanie zwiększać co roku przychody o ok. 80 mln zł, bo prawie nie tracimy dotychczasowych klientów, a cały czas pozyskujemy nowych, także w mniejszych miastach. Kiedyś wyraźnie dominowała Warszawa, ale dziś dobre wyniki mamy w innych metropoliach, zaczynamy też wchodzić do mniejszych ośrodków — mówi James Van Bergh, prezes Benefit Systems.

Polska rządzi

Najnowszym projektem spółki jest BenefitDeals, skierowany do tych firm, które nie są w stanie opłacać licznym pracownikom abonamentu MultiSport. To m.in. duże sieci handlowe.

— Dzięki niskiej opłacie abonamentowej pracownicy otrzymują dostęp do ofert promocyjnych w klubach sportowych, SPA, teatrach czy restauracjach. To nie są zakupy grupowe, w których promocje są bardzo krótkie, na zasadzie kto pierwszy, ten lepszy — użytkownicy programu mają stały dostęp do wszystkich usług w niższych cenach — mówi James Van Bergh.

Benefit Systems poza Polską próbuje sił na rynku czeskim. Kokosów się tam jednak nie spodziewa.

— Początki były trudne, choćby ze względu na różnice w ulgach podatkowych na programy socjalne, ale przez ostatni rok zwiększyliśmy tam liczbę użytkowników kart z ok. 0,5 tys. do 3,5 tys. Naszym głównym rynkiem jest i pozostanie Polska — mówi prezes Benefit Systems.

Największym akcjonariuszem spółki jest jej prezes — James Van Bergh, ma 25,7 proc. akcji. Należąca do jego żony Agnieszki Van Bergh spółka Benefit Invest Ltd. ma 24,7 proc. W akcjonariacie są też m.in. fundusze Amplico PTE i ING OFE. Wszyscy mogą liczyć na dywidendę.

— Polityka dywidendowa pozostaje bez zmian — będziemy chcieli wypłacić akcjonariuszom mniej więcej połowę tegorocznego zysku. Reszta pójdzie na inwestycje w rozwój organiczny, bo właściwie nie mamy kogo przejmować — mówi James Van Bergh.