Najbogatszy Polak z niskim poziomem konsumpcji

Mirosław KonkelMirosław Konkel
opublikowano: 2022-03-17 20:00

Jeśli chcesz być inwestorem skutecznym, bądź gotowy na wysiłek i rozczarowania – jak Michał Sołowow, człowiek z samego szczytu listy najbogatszych Polaków.

Z tekstu dowiesz się:

  • na czym dorobił się najbogatszy Polak
  • co nie udało się przedsiębiorcy i inwestorowi z Kielc
  • co Michał Sołowow radzi rozpoczynającym przygodę z biznesem

Przedsiębiorcy, menedżerowie, mistrzowie – ci, którzy w swoich dziedzinach osiągnęli wszystko. 16 największych wzięło udział w PB SPIN, pięciogodzinnym seansie z liderami polskiej przedsiębiorczości i technologii, zorganizowanym na 25-lecie „Pulsu Biznesu”. Wśród prelegentów nie mogło zabraknąć człowieka, który od kilku lat zajmuje pierwsze miejsce na liście najbogatszych Polaków.

Michał Sołowow podzielił się swoimi przemyśleniami i pasją, zdradził sekrety sukcesu, ale też przyznał się do porażek. Zaczynał od mycia szyb w samochodach, a dziś jego majątek szacowany jest na 16 mld zł. Do takiej fortuny nie dochodzi się przypadkiem. Grzech nie skorzystać z jego dobrych rad.

Zaczęło się od szkolnego sklepiku

Jako dziecko miał marzenia typowe. Zostać sportowcem, grać w piłkę. Później chciał być kierowcą tira jak ojciec jego kolegi, który ogromną żółtą ciężarówką jeździł na Zachód i przywoził stamtąd synowi zabawki i ciuchy niedostępne w polskich sklepach. W latach 70. taka kariera w oczach chłopaka była więcej niż atrakcyjna. Strażak, policjant – to kolejne pomysły małego Michała na siebie. Dzisiaj portfel inwestycyjny biznesmena z Kielc pęka w szwach. Oprócz giganta chemicznego, firmy Synthos, należą do niego m.in. spółki North Food, Cersanit, Barlinek i Komfort. A to tylko ułamek jego działalności.

Jak to się stało, że niedoszły kierowca tira został biznesmenem? A co mógł robić człowiek z genem przedsiębiorczości, który wchodził w dorosłość, gdy w Polsce zaczynał się wolny rynek?

– Polska się zmieniała, a ja wraz z nią. Kraj stwarzał różne możliwości, które po prostu eksploatowałem – przyznaje Michał Sołowow.

Smykałka do zarządzania ludźmi ujawniła się już w podstawówce, gdy został szefem samorządu uczniowskiego. Pierwszy kontakt z przedsiębiorczością miał w liceum – jako szef sklepiku szkolnego. Po lekcjach mył szyby aut na stacjach paliw, pomagał w zakładzie mechanicznym, handlował swetrami i zegarkami, dorabiał w warsztacie samochodowym, a nawet pisał artykuły do gazety. Zarabiał także jako żak – studiował na Politechnice Świętokrzyskiej, a pracował w warsztatach samochodowych w Niemczech.

Mistrz:
Mistrz:
Michał Sołowow jest kierowcą rajdowym, ale za najciekawszy wyścig życia uważa biznes.
Adam Tuchliński/materiały prasowe

– Zarabiałem 12 marek na godzinę netto, 120 dziennie. W tym czasie moja mama jako wicedyrektorka w szkole zarabiała w przeliczeniu 40 marek miesięcznie. Więc dźwignia była kolosalna – wspomina inwestor i przedsiębiorca.

Zrazu reperował auta, potem zaczął je kupować. Zgromadzony kapitał zainwestował w 1988 r. w firmę budowlaną Mitex – w kilka lat stała się jedną z największych w Europie Środkowo-Wschodniej. W 1999 r. wprowadził ją na giełdę, a w 2002 r. sprzedał francuskiemu gigantowi z branży budowlanej – Eiffage. W 1993 r. założył pierwszą w Polsce sieć supermarketów budowlanych Nomi, która siedem lat później przeszła w ręce brytyjskiego koncernu Kingfisher. Zarobek przeznaczył na nowe projekty.

– Cechuje mnie niski profil konsumpcji, więc nigdy nie wydawałem pieniędzy, tylko reinwestowałem. Nie czułem też przywiązania do rzeczy. Prawdopodobnie jako jeden z ostatnich przedsiębiorców w Kielcach ze swego pokolenia wybudowałem dom – zaznacza Michał Sołowow.

Wpadka z gazetami

Próbuje sił w różnych branżach – gastronomicznej, chemicznej, retailowej i związanej z energetyką jądrową. Najczęściej z sukcesami. Jego biznesowa droga nie jest jednak wolna od porażek. Za jedną z największych uważa zakup „Życia Warszawy”. Wymyślił koncept ogólnopolskiej gazety z lekko prawicowym, ale wolnorynkowym zacięciem. Zatrudnił sprawnych i znanych dziennikarzy. Co więcej: miał już spore doświadczenie w sektorze mediów jako właściciel kieleckich dzienników „Echo Dnia” i „Słowo Ludu”. Nie udało się, bo nastąpił spadek czytelnictwa i pojawiło się wiele portali internetowych – ocenia menedżer. Szacuje, że przez „ŻW” utopił 80-90 mln zł. Tylko wycofanie się z przedsięwzięcia mogło powstrzymać dalsze straty. W 2007 r. tytuł przejął koncern Presspublica, wydawca „Rzeczpospolitej".

– Ta przygoda nauczyła mnie kilku rzeczy. Pierwsza: należy dokonać prawidłowej oceny branży. Druga: to, co się sprawdza na małym rynku, niekoniecznie działa na dużym. Wreszcie: trzeba szybko podejmować decyzje, bo czas ma ogromne znaczenie – podkreślał Michał Sołowow.

Po tamtym doświadczeniu jeszcze staranniej dobiera cele inwestycyjne. Z drugiej strony pamięta, że na biznes trzeba patrzeć długofalowo – taka perspektywa ułatwia akceptację pojedynczych potknięć i błędów.

Czy sukcesu nie zawdzięcza okolicznościom – temu, że przyszło mu żyć w czasach sprzyjających rozwojowi biznesu? Prawda jest taka, że w latach 1988-90 w Polsce powstało 2 mln firm. Ogromnej większości powiodło się przeciętnie lub wcale.

– Ludzie, którzy osiągają sukces, są zdeterminowani. Oni naprawdę chcą, codziennie. Walczą z przeciwnościami losu, rozwiązują problemy. Nie stronią od ciężkiej pracy. Mają też zdolności przywódcze – przekonuje miliarder.

Nie wystarczy pomysł, pasja i trochę grosza na start? Poradniki motywacyjne pełne są osób, które ścieżkę od zera do milionera przebyły w kilka dni. To bajki dla naiwnych. Nasz bohater uważa, że to, co wielkie, musi być okupione ciężką pracą, wyrzeczeniami, umiejętnością radzenia sobie z porażkami. Do sukcesu nie ma drogi na skróty.

– Być może są ludzie, którym wszystko udaje się łatwo i szybko, ale ja do nich nie należę. Biznes to ciężki wysiłek, wzloty i upadki. Osiągnięcia nie przychodzą z dnia na dzień. Trzeba być cierpliwym, wierzyć w swoją szansę, być optymistą – tłumaczy najbogatszy Polak.

Kolejny warunek sukcesu to kierować się pasją, nie zyskiem. Choć Michał Sołowow ma tyle pieniędzy, że raczej nie zdąży ich wydać, ani myśli zwalniać tempa. Uruchamia nowe projekty biznesowe, dokonuje spektakularnych przejęć, porywa się na przełomowe technologie, jak małe reaktory jądrowe. Wyzwań mu nie zabraknie, choćby związanych z kryzysem klimatycznym, który chce pomóc pokonać.