Nie ma co liczyć na cyfrowego złotego

Karolina WysotaKarolina Wysota
opublikowano: 2021-02-04 20:00

Koncepcję CBDC, za którą kryje się wiele zagrożeń, zgłębia dziś większość banków centralnych na świecie. Tymczasem w Polsce najważniejsza jest żywa gotówka.

Z artykułu dowiesz się:

  • Jakie jest podejście banków centralnych do cyfrowych walut
  • Czy są szanse na wprowadzenie cyfrowego złotego
  • Jak technologia blockchain może zmienić rynek płatności

Debata nad ideą „central bank digital currency” (CBDC), czyli cyfrową walutą banku centralnego, zatacza coraz szersze kręgi i nabiera tempa. Na temat zalet i wad tej innowacji wypowiadają się publicznie przedstawiciele rządów i instytucji finansowych, a także ekonomiści i inwestorzy. Polska nie zajęła oficjalnego stanowiska w sprawie CBDC – na razie obserwuje działania podejmowane m.in. w Azji i Europie. W styczniu „Obserwator Finansowy”, portal internetowy należący do Narodowego Banku Polskiego (NBP) opublikował natomiast artykuł dotyczący cyfrowego pieniądza, autorstwa Piotra Szpunara, dyrektora departamentu analiz ekonomicznych NBP, i Piotra Żuka, doradcy ekonomicznego wydziału analiz polityki pieniężnej w tym departamencie. Autorzy zastrzegli, że publikacja nie jest oficjalnym stanowiskiem banku centralnego, lecz fragmentem książki „Finanse cyfrowe: informatyzacja, cyfryzacja, danetyzacja [zbieranie i analizowanie danych – red.]”, która zostanie opublikowana w tym roku.

Jakie wnioski płyną z artykułu?

„W krajach o sprawnie funkcjonującym systemie płatniczym trudno wskazać na jednoznaczne korzyści związane z potencjalnym wprowadzeniem CBDC”. Jednocześnie wprowadzenie cyfrowej waluty mogłoby stwarzać poważne ryzyko dla „stabilności finansowej, związane z odpływem depozytów z banków, oraz wzrostu roli banku centralnego w kredytowaniu gospodarki”, a także „nieograniczonego dostępu obywateli i podmiotów gospodarczych do gotówki oraz jej powszechnej akceptacji”.

Szanse na rozpoczęcie badań nad cyfrowym złotym maleją jeszcze bardziej w świetle bieżącej polityki banku centralnego. Zdaniem prof. Adama Glapińskiego, prezesa NBP, „gotówka jest jednym z filarów utrzymania wolności obywatelskiej w zglobalizowanym świecie”. Taki pogląd wyraził pod koniec listopada zeszłego roku, zapowiadając strategię obrony gotówki, m.in. przed „intencjonalnym, często na siłę wprowadzanym obiegiem bezgotówkowym”. Rada ds. Obrotu Gotówkowego zacznie prace nad tym dokumentem na przełomie lutego i marca tego roku.

Scenariusz orwellowski

W zakresie gotówki z prezesem NBP zgadza się Daniel Kostecki, główny analityk Conotoxii, brokera rynku forex. Obawia się, że zastąpienie fizycznego pieniądza cyfrowym może nie przynieść Polakom korzyści.

— Trzymanie gotówki w domu nic nas nie kosztuje, co ma szczególne znaczenie w obecnych czasach. Nawet gdyby bank centralny obiecał, że nie wprowadzi ujemnych stóp procentowych, obietnice mogłyby okazać się czcze. Ujemny stopy mogłby zaś oznaczać, że będziemy płacić za trzymanie pieniędzy w banku — uzasadnia Daniel Kostecki obronę fizycznej gotówki.

Analityk zwraca też uwagę na ryzyko sterowania cyfrowym portfelem.

— Możliwość sterowania wydatkami obywateli przy użyciu cyfrowego pieniądza może stwarzać pokusę do zbyt daleko idącej kontroli naszych portfeli przez państwo. Po taki instrument mógłby sięgnąć bank centralny kraju, który zmagałby się ze zbyt wysoką lub zbyt niską inflacją, albo ze spowalniającą lub nadmiernie rozgrzaną gospodarką — kreśli czarny scenariusz Daniel Kostecki.

Według Banku Rozrachunków Międzynarodowych zdecydowana większość banków centralnych eksploruje koncepcję CBDC. Po cyfrową koronę sięgnęli Szwedzi, a to dlatego, że gotówka jest wypierana z obiegu przez samych obywateli tego kraju. Cyfrowego juana stworzyły Chiny, które są na bardzo zaawansowanym etapie politażu tego rozwiązania. Bardzo prawdopodobne, że waluta trafi do powszechnego obiegu jeszcze w tym roku. W ciągu pięciu lat w obiegu powinno pojawić się też cyfrowe euro — zapowiedziała w styczniu tego roku Christine Lagarde, szefowa Europejskiego Banku Centralnego (EBC).

— W przypadku Chin ryzyko sterowania finansami obywali może być ogromne — uważa Daniel Kostecki.

Wygodne rozwiązanie

Zdaniem analityka oparcie systemu finansowego na blockchainie, czyli technologii, na której wyrosły kryptowaluty, może też przynieść wiele korzyści - pod warunkiem, że innowacja zostanie wykorzystana do usprawnienia rozliczeń pomiędzy bankiem centralnym a instytucjami komercyjnymi.

— Pozwoliłoby to m.in. skuteczniej zapobiegać praniu pieniędzy, a także zredukować koszty utrzymania systemu, co z kolei mogłoby pozytywnie wpłynąć na cennik usług dla klientów banków. Co więcej, realizacja transakcji międzynarodowych byłaby natychmiastowa, a nie trwała kilka dni jak obecnie — wyjaśnia analityk Conotoxii.

Zwolennikiem CBDC jest Wodzisław Kiciński, ekspert w dziedzinie bankowości inwestycyjnej w banku Morgan Stanley.

— Zgadzam się z ryzykiem destabilizacji depozytów bankowych. Uważam jednak, że nie należy biernie przyglądać się temu, co dzieje się na świecie w sprawie cyfrowych walut. NBP powinien rozpocząć badania nad tym, jak wprowadzić CBDC jako komplementarne wobec istniejącego systemu finansowego — uważa ekspert.

Polityka banku centralnego Polski idzie pod prąd globalnym trendom.

— Cyfrowy pieniądz może stać się dla części społeczeństwa atrakcyjniejszy pod względem użytkowania niż pieniądz elektroniczny czy gotówka. Jeśli nie dostaniemy cyfrowej waluty od własnego kraju, część osób prawdopodobnie sięgnie po oferowaną przez inne państwo — przewiduje Wodzisław Kiciński.

Podkreśla, że można zaprojektować CBDC w taki sposób, aby było sprawnym środkiem płatniczym i nie zagrażało depozytom – np. poprzez określenie limitu dla portfeli CBDC. Ku takiemu rozwiązaniu skłania się Europejska Federacja Bankowa.

Zwraca uwagę również na inne ryzyko.

— Warto obserwować, w jaki sposób cyfrowy juan będzie wpływał na płatności międzynarodowe. Może on zachwiać dominującą pozycją dolara na tym polu — uważa Wodzisław Kiciński.