Ren jest najważniejszym wodnym szlakiem transportowym w Europie zachodniej. Utrudnienie lub brak możliwości żeglugi oznacza spadek dostaw węgla i produktów naftowych, co pogłębi kryzys energetyczny na kontynencie.
- Niski poziom wody w Renie oznacza, że barki nie mogą przewozić pełnych ładunków węgla do elektrowni w Niemczech – wskazuje Guillaume Perret, założyciel firmy konsultingowej Perret Associates. – To może oznaczać podwójny cios dla niemieckich firm użyteczności publicznej, które już borykają się z problemem niskich dostaw – dodał.
Bloomberg zwraca uwagę, że na razie sytuację ratują zapasy zgromadzone przez firmy. Jeśli sytuacja się nie zmieni, problemy pogłębią się już pod koniec przyszłego miesiąca.
Poziom wody w Renie w Kaub niedaleko Frankfurtu jest najniższy od 2007 roku. Powoduje to, że barka przewożąca normalnie 2,5 tys. ton oleju napędowego z Rotterdamu może obecnie załadować tylko 1,6 tys. ton. Podobnie jest w Duisburgu i Dusseldorfie.
Bloomberg zwraca uwagę, że problem jest dużo większy w tym roku, bo w związku z ograniczeniem przez Rosję dostaw gazu Niemcy chcą importować o 10 mln ton więcej niż zwykle węgla grzewczego.