Ofertę złoży Złomrex. Rami Ungar się waha. W kolejce stoją Koreańczycy.
Jeśli planów nie zburzy wyborcza zawierucha, do połowy 2008 r. stocznia powinna znowu być prywatna.
Dziś mija termin zgłaszania wstępnego zainteresowania prywatyzacją Stoczni Gdynia. Do wczoraj memorandum informacyjne pobrało dziewięć podmiotów. W poniedziałek okaże się, kto złoży ofertę.
Pierwsze starcie
Wśród zainteresowanych jest Złomrex, który do tej pory był wymieniany jako potencjalny partner dla Stoczni Szczecińskiej Nowej. Jej prywatyzacja idzie jednak jak po grudzie, więc firma zainteresowała się Gdynią. Złoży ofertę?
— Złożę — mówi Przemysław Sztuczkowski, szef spółki z Poraja.
Złomrex będzie miał konkurentów.
— Wśród zainteresowanych są też Koreańczycy, którzy także mogą złożyć ofertę — mówi osoba zbliżona do transakcji.
Mowa o koreańsko-chińskiej grupie stoczniowo-stalowej Seven Mountain, obecnie występującej pod nazwą C&Group. Informacji o zainteresowaniu Gdynią nie udało się nam jednak potwierdzić u jej przedstawicieli. Ewentualne wejście Koreańczyków byłoby precedensem. Do tej pory stocznie europejskie starały się walczyć z azjatyckimi, które dzięki wsparciu państwa zdominowały światowy rynek.
Kolejnym kandydatem do stoczni jest Rami Ungar, izraelski przedsiębiorca, który kupuje od niej samochodowce. Chcąc zapewnić sobie stabilność dostaw, od lat zapowiada, że może zostać jej inwestorem. Nie jest jednak pewne, czy rzeczywiście w poniedziałek złoży ofertę. Pojawiają się bowiem informacje, że z powodu pochodzenia może nie być mile widziany w stoczni. Pracownicy stoczni przypuszczają też, że armator zawiąże nową spółkę, która przedstawi ofertę albo poszuka finansowego partnera, z którym przedstawi prywatyzacyjne propozycje.
Według informacji „PB”, memorandum informacyjne pobrały również europejskie fundusze, prawdopodobnie z Francji i Wielkiej Brytanii. Nikt jednak nie wymienia ich nazw. W stoczni spodziewano się też zainteresowania gdańskiej firmy Maritim Ship- yard, która budowała „gruszkę”, czyli przednią część kadłuba do pasażerskiego giganta Queen Mary II.
— Nie będziemy składać oferty — zapewnia jednak Janusz Baran, prezes spółki.
Trudna procedura
Czy długo odwlekana prywatyzacja dojdzie do skutku i kto zostanie inwestorem stoczni, wyjaśni się pod koniec roku. Nowy inwestor ma kupić prawie 33 proc. akcji od skarbu państwa. Może też nabyć prawie 20-procentowy pakiet od rządowych agend: Korporacji Polskie Stocznie i Agencji Rozwoju Przemysłu.
Państwo jednak natychmiast odzyska kontrolę nad spółką, bo równolegle z wejściem inwestora ma ją dokapitalizować obiecanymi 500 mln zł. Gdynia ma dostać akcje giełdowych spółek. Dzięki temu będzie mogła spłacić długi wobec fiskusa i ZUS.
W kolejnym etapie inwestor dokapitalizuje stocznię 500 mln zł i dzięki temu odzyska nad nią kontrolę. Powinien też porozumieć się ze skarbem w sprawie odkupienia akcji, które państwo obejmie po zasileniu stoczni giełdowymi akcjami. Ile to potrwa? Jeśli planów nie zburzy wyborcza zawierucha, do połowy przyszłego roku stocznia powinna znowu być już prywatna.
Katarzyna Kapczyńska
[email protected] % 022-333-98-16