Kiedy startował w biznesie, sam chciał wszystkim zarządzać sam. Szybko zrozumiał, że to droga donikąd.
Zaczęło się 18 lat temu od Laboratorium 101, czyli zestawu do zmontowania radioodbiornika w dziesięć minut. Pierwsze tysiąc egzemplarzy składał własnoręcznie Paweł Bernas, założyciel i prezes spółki Edukacja Polska (dawniej Elbox), z zawodu inżynier elektryk.
— Bill Gates uruchomił manufakturę w garażu, a ja w domku letniskowym — śmieje się prezes.
Zestaw Laboratorium 101 stoi w jego gabinecie. Dziś trudno uwierzyć, że ta mała, szara skrzynka podbijała kiedyś rodzimy rynek edukacyjny. Szczególnie, gdy porówna się ją z nowoczesnymi środkami dydaktycznymi: kolorowymi, ergonomicznymi, wykorzystującymi najnowsze technologie.
— Chyba najlepiej obrazuje to drogę, jaką przeszliśmy od 1989 r. — podkreśla Paweł Bernas.
W ofercie Edukacja Polska ma ponad tysiąc pozycji, w tym około setki pomysłów autorskich. Niektóre są chronione prawami autorskimi. Za wiele produktów firma z podwarszawskich Marek została nagrodzona na międzynarodowych i krajowych konkursach.
Jakość, głupcze!
Właściciel firmy jest jednak daleki od przypisywania sobie zasług. Wskazuje na zespół. Na etacie zatrudnia ponad 90 osób, a przy dużych projektach pracuje nawet trzystu specjalistów, w tym znani projektanci, dydaktycy, designerzy, plastycy i wykładowcy z Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie.
— Na początku chciałem kontrolować wszystkie procesy zarządzania, ale szybko zrozumiałem, że to droga donikąd — opowiada Paweł Bernas.
Postawił na delegowanie obowiązków i uprawnień. Podkreśla, że gdy ma się wokół samodzielnych i odpowiedzialnych fachowców, ze spokojem można dzielić się władzą.
Przy doborze ludzi kieruje się nie tylko ich profesjonalizmem, ale też wartościami.
— Nam nie jest wszystko jedno, na czym zarabiamy pieniądze. Biznes łączymy z misją — podkreśla przedsiębiorca.
Ta misja to tworzenie pomocy naukowych, które „pomagają zrozumieć”. Właściciel Edukacji Polskiej uważa, że szkoła nie musi się kojarzyć tylko z tablicą i kredą. Dlatego konieczna jest współpraca z praktykami, głównie z nauczycielami i rodzicami.
— Liczymy się z ich głosami, bo Clintonowskie „gospodarka, głupcze!” zamieniliśmy na „jakość, głupcze!” — zapewnia Paweł Bernas.
Marsz na giełdę
W ostatnich dwóch latach spółka Pawła Bernasa wygrała cztery z sześciu przetargów na zaopatrzenie szkół, przeprowadzane przez Ministerstwo Edukacji Narodowej. Te zwycięstwa biznesmen uzasadnia troską o najwyższą jakość oferty. Zapewnia, że przetargi rozstrzygano przy zachowaniu wszelkich procedur, co potwierdziły kontrole: resortowa i NIK.
Najgorszy był dla firmy kryzys 2001 r. — ministerstwo zaniechało wtedy wielu zakupów. Mimo niepewnej sytuacji pracownicy nie chcieli jednak opuszczać firmy.
— Na świecie rynek środków dydaktycznych jest na fali wznoszącej. Było więc pewne, że i nam wcześniej czy później zaświeci słońce — mówi Krzysztof Bochus, dyrektor działu komunikacji.
Słońce znowu zaświeciło w maju 2004 r., gdy Polska weszła do UE. Dziś Paweł Bernas spokojnie patrzy w przyszłość. Podstawą jego optymizmu jest 1,3 mld euro z Europejskiego Funduszu Społecznego na szkolnictwo w latach 2007-13 oraz rosnąca w Polsce świadomość znaczenia edukacji.
— Zwiększą się zakupy publicznych i komercyjnych przedszkoli i szkół — prognozuje prezes.
Dlatego planuje produkcję zabawek edukacyjnych i rozbudowę działu multimedialnego, stworzenie sieci autorskich przedszkoli i kapitałowy mariaż z dużym wydawnictwem edukacyjnym.
— Na tak ambitne projekty potrzeba dużo pieniędzy. Aby je zdobyć, musimy zaistnieć na giełdzie — wyjawia Paweł Bernas.
Debiut Edukacji Polskiej na parkiecie ma nastąpić pod koniec obecnego lub na początku przyszłego roku.

Podpis: Mirosław Konkel