
Pan jest już po urlopie czy jeszcze przed?
Powiem tak jak mój kolega: ja zawsze jestem przed urlopem, choć swój urlop w dwóch częściach już tego lata wykorzystałem bardzo aktywnie.
W Polsce czy za granicą?
Próbowaliśmy uciec przed upałami w Polsce na Sycylię. Oczywiście ucieczka się nie udała, bo tam było jeszcze goręcej. Czas spędzaliśmy bardzo efektywnie, kąpiąc się w ciepłym morzu, ale także zwiedzając wiele miejscowości, m.in. Cefalu, Palermo, Mesynę. Chcieliśmy pokazać te miejsca naszym dzieciom.
Wakacje planuje pan od A do Z za pomocą tabel Excela, jakby to był projekt biznesowy?
Część wakacji staramy się zaplanować. Podczas każdego wyjazdu mamy tak zwane kamienie milowe, czyli punkty, które chcemy wykonać. Pewna część pozostaje jednak elastyczna. Program dostosowujemy do możliwości poszczególnych członków naszej rodziny, ale też do pogody i warunków na drodze.
Organizację łączycie ze spontanicznością?
Tak. Przykładem są jedne z naszych najdłuższych rodzinnych wakacji: wyjazd do Portugalii wynajętym vanem. Takiej wyprawy nie można zaplanować w detalach. Ustaliliśmy więc trasę, miejsca, w których się zatrzymamy. Wiedziałem, że pierwszego dnia musimy dotrzeć do Belgii na nocleg, a potem na następny w Bordeaux. Później obraliśmy kierunek na Porto i mieliśmy dwa dni, które mogliśmy na bieżąco planować według swojego widzimisię.
Czym się kierujecie przy wyborze warunków zakwaterowania?
W naszej rodzinie standardem nie jest cztero- czy pięciogwiazdkowy hotel. Zwykle decydujemy się na apartament z niezależną kuchnią. Tak było również w tym roku na Sycylii, gdzie spędziliśmy tydzień w mieszkaniu wynajętym od znajomych z naszego miasta pod Warszawą. Później, w Londynie, mieszkaliśmy parę dni w aparthotelu z pełnym wyposażeniem kuchni i pralką, żebyśmy czuli się jak w domu.
Organizacją wyjazdów zajmują się dorośli?
Angażujemy w to także dzieci. Razem ustalamy, co warto zwiedzić. I to się sprawdza. Pamiętam kilka wyjazdów, kiedy próbowałem narzucać swój plan – spotkało się to z kontestacją.
Płatny urlop jest stosunkowo młodym wynalazkiem cywilizacyjnym. Pierwszy wprowadził go Otto von Bismarck, podobnie jak emerytury, ubezpieczenia zdrowotne i zasiłki chorobowe dla robotników. Nie oznacza to jednak, że inne państwa szybko skopiowały ten pomysł.
W Polsce 16 maja 1922 r. Sejm przyjął Ustawę o urlopach, która przyznawała pracownikom umysłowym 30 dni wolnego, a fizycznym osiem dni w pierwszych dwóch latach pracy u tego samego pracodawcy i 14 dni po trzech latach – prawo to nie obejmowało jednak dozorców i służby domowej. Na tle Europy i tak byliśmy ewenementem. W miastach bogatej Szwajcarii jeszcze w 1946 r. wybuchały burzliwe zamieszki robotników walczących o prawo do odpoczynku za wynagrodzeniem.
Angażowanie, dzielenie się odpowiedzialnością, wspólne planowanie. Widzę, że menedżerskie podejście zdaje egzamin w każdej sytuacji, nawet na wakacjach.
Tak w sferze zawodowej, jak i w życiu prywatnym angażowanie się sprawdza, w przeciwieństwie do narzucania komuś swojej woli. W przypadku dzieci jest to dobra szkoła odpowiedzialności, planowania, organizacji.
Wiele osób rezerwuje bilety i hotele w ostatniej chwili, co wiąże się z niepotrzebnymi nerwami, stresem. Kiedy rozpocząć przygotowania do wakacji?
My zaczynamy co najmniej pół roku przed wyjazdem. Mówię przede wszystkim o organizacji noclegów i transportu.
Patrząc na niektórych menedżerów, odnoszę wrażenie, że traktują odpoczynek jako zbędny luksus lub coś, co może jeszcze zaczekać, bo na razie ważniejsza jest kariera lub wynik kwartalny.
Odpoczynek jest bardzo ważny w naszym życiu. Pozwala nam gromadzić siły także do wyzwań zawodowych. Odpoczynek nie powinien jednak wiązać się z nicnierobieniem. Ja odpoczywam z reguły bardzo aktywnie fizycznie, psychicznie i intelektualnie, bo to jest konieczne, by nasza praca była efektywna. Brak umiejętności zaplanowania i spędzenia wolnego czasu jest swego rodzaju dysfunkcją.
Czy musiał pan kiedyś w czasie urlopu pracować, odbierać służbowe mejle i telefony od szefa?
Kilka razy to się zdarzyło. Niemniej zarówno w relacjach z szefostwem, jak i podwładnymi staramy się w Arcusie być wierni zasadzie, że takie kontakty ograniczamy do niezbędnego minimum. Na telefon czy mejl pozwalamy sobie tylko wtedy, gdy sprawa jest niezwykle ważna, pilna i nie może czekać. To zresztą standard w wielu firmach. Pamiętam pierwszą taką sytuację. Spędzałem wakacje za granicą. Spółka, w której wówczas pracowałem, była tuż przed debiutem giełdowym. Kilka spraw należało dokończyć, czas naglił. Byłem jednak do tego przygotowany. Terminu urlopu nie mogłem zmienić i za oczywiste uważałem to, że muszę być choćby minimalnie dostępny w trakcie wyjazdu.
Mało kto lubi, gdy menedżer przeszkadza mu w czasie urlopu, ale słyszałem o osobach, które czekają na kontakt od szefa. Gdy nie mają mejli z firmy, czują się opuszczone i zaniedbane.
Myślę o tym z perspektywy dwóch swoich ról: pracownika i szefa. Jako pracownik staram się tak planować czas i urlop, by choć na chwilę zapomnieć o pracy. Z podwładnymi natomiast obowiązuje wspomniana zasada: kontakty na urlopie ograniczone do absolutnego minimum. Chyba że ktoś tego oczekuje i wiemy o tym. Kiedyś w swoim zespole miałem osoby, które potrzebowały takiego kontaktu. Do takich ludzi można wysłać SMS-a lub zadzwonić, by zapytać, jak spędzają urlop.
W jakim teraz funkcjonuje pan trybie: wakacyjnym czy raczej pracowym?
Zażartowałem na początku, że zawsze jestem przed urlopem. Na razie jednak swój limit wakacyjny wyczerpałem i jestem zaangażowany w pracę zawodową. Wiele wyzwań przed nami.
dziś: „Szef na urlopie”
goście: Monika Reszko — trenerka biznesu, Wojciech Herra — WH Performance Consulting, Michał Gembal — Arcus, Jakub B. Bączek — JBB Team