W czasie, gdy klienci indywidualni idą z bankami na noże w sprawie kredytów frankowych, których koszty znacznie wzrosły z powodu nieoczekiwanego osłabienia się szwajcarskiej waluty, na wokandy wraca temat opcji walutowych, sześć lat temu doprowadzających na krawędź upadku polskie przedsiębiorstwa. Modul, ostródzki producent kabin sanitarnych na statki (od pasażerskich po okręty wojenne), pozywa bank Millennium o 3 mln zł z odsetkami. Twierdzi, że bank, z którym współpracował przez prawie dwie dekady, wykorzystał dominującą pozycję i naraził go na dotkliwe straty, proponując korzystanie z opcji walutowych.

Ryzyko i zysk
— Z uwagi na wieloletnią współpracę, zawierając transakcje opcji, byliśmy przekonani, że zabezpieczają one nasze interesy przed ryzykiem kursowym. 90 proc. naszej produkcji trafiało wtedy na eksport. W rzeczywistości bank wprowadził nas w błąd co do zabezpieczającej funkcji transakcji, które tak naprawdę miały charakter bukmacherski, zastrzegł dla siebie korzyści i w rezultacie naraził nas na ponad 3 mln zł straty. Istniała realna groźba upadłości spółki, musieliśmy obniżać koszty, m.in. zmniejszając zatrudnienie — mówi Wojciech Grzybowski, prezes Modulu.
Według spółki z Ostródy, bank obarczył ją ryzykiem, sam go na siebie nie biorąc. Chodzi o tzw. wyłącznik, czyli próg maksymalnego zysku ze struktury opcyjnej, którego osiągnięcie powinno ją wyłączać. W przypadku Modulu był on określony na 50 tys. zł — i, zdaniem spółki, został osiągnięty 12 listopada 2008 r. Tyle że zysk był po stronie banku, który nie przestał przeprowadzać transakcji walutowych — robił to aż do połowy lipca 2010 r., wzywając w tym czasie spółkę do uzupełniania wymaganego depozytu o kolejne setki tysięcy złotych.
— Bank nigdy nie informował nas, że „wyłącznik” dotyczy tylko spółki. Informacja taka nie wynikała z jakichkolwiek przedstawionych nam dokumentów. Żądał od nas coraz to nowych zabezpieczeń, a ponieważ miał m.in. nieodwołalne pełnomocnictwo do dysponowania rachunkamispółki, obawialiśmy się, że jeśli nie uzupełnimy depozytów, całkowicie zablokuje finansowanie — mówi Wojciech Grzybowski. Modul w sierpniu 2009 r. zażądał od banku „zwrotu bezpodstawnego wzbogacenia”, a dwa lata później w warszawskim sądzie rejonowym wezwał Millennium do próby ugodowej, a po fiasku wszystkich tych metod w październiku złożył pozew o zapłatę, opiewający na prawie 3,1 mln zł.
Jedna z wielu
— To sytuacja podobna do tej z kredytami frankowymi czy choćby spreadami lub ubezpieczeniami wkładu. Bank jest instytucją zaufania publicznego i powinien się w ten sposób zachowywać. Będziemy dowodzić, że to patologiczna sytuacja, gdynadużywa silnej pozycji wobec klientów. Liczne zabezpieczenia do natychmiastowego wykorzystania i bankowy tytuł egzekucyjny paraliżuje wielu konsumentów i mniejsze firmy — mówi Paweł Rybiński, dziekan Warszawskiej Rady Adwokackiej, który reprezentuje Modul w tej sprawie.
Co na to Millennium? Przedstawiciele banku, których prosiliśmy o odniesienie się do sprawy, rozkładają ręce.
— Ze względu na przepisy dotyczące tajemnicy bankowej nie możemy udzielić odpowiedzi na pytania — informuje Wojciech Kaczorowski, rzecznik Millennium.
Zgodnie z ostatnim raportem rocznym, bank na koniec 2014 r. był pozwanym w 28 postępowaniach dotyczących spraw opcyjnych. Łączna wartość tych sporów to 275,9 mln zł. W największej były klient domaga się od Millennium 71,1 mln zł. Bank ocenia jednak, że „prawdopodobieństwo wygrania spraw zaliczanych do tej kategorii jest wysokie”, dlatego nie zawiązuje rezerw na te postępowania. O komentarz dotyczący spraw opcyjnych i statystyki, dotyczące rozstrzygnięć tego rodzaju sporów przed sądem polubownym, prosiliśmy również Związek Banków Polskich, niestety nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Toksyczne opcje
W poprzedniej dekadzie, przed wybuchem kryzysu finansowego banki powszechnie i chętnie oferowały eksporterom opcje walutowe. Klienci w ramach transakcji faktycznie obstawiali kurs złotego do euro. Latem 2008 r., gdy złoty był rekordowo mocny (euro po 3,2 zł, dolar po 2 zł), eksporterzy masowo emitowali opcje typu call (kupna), nie tylko zabezpieczając się przed dalszym umocnieniem waluty, ale też często po prostu spekulacyjnie grając. W październiku 2008 r. kurs złotego tąpnął, a zarządy kolejnych giełdowych spółek zaczęły informować o wystawianych przez banki wezwaniach do zapłaty wielomilionowych sum, wynikających z rozliczenia opcji na kurs EUR/PLN. Przedsiębiorstwom niemal z dnia na dzień zajrzało w oczy widmo bankructwa, bo ujemna wycena opcji często przekraczała wartość majątku firm. Problemy z opcjami miały m.in. PKM Duda, Zelmer, JSW, Erbud, Alchemia, Ciech i Azoty. Ostatnio firmom, które straciły na opcjach, przybył kolejny ból głowy, fiskus kwestionował bowiem rozliczanie strat na opcjach jako kosztów uzyskania przychodu, pomniejszających podatek. Na początku lutego płocka spółka Chem-Line uzyskała w takiej sprawie korzystny wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, dając nadzieję na podobne rozstrzygnięcia innym przedsiębiorcom, spierającym się z izbami skarbowymi.
Toksyczne opcje
W poprzedniej dekadzie, przed wybuchem kryzysu finansowego banki powszechnie i chętnie oferowały eksporterom opcje walutowe. Klienci w ramach transakcji faktycznie obstawiali kurs złotego do euro. Latem 2008 r., gdy złoty był rekordowo mocny (euro po 3,2 zł, dolar po 2 zł), eksporterzy masowo emitowali opcje typu call (kupna), nie tylko zabezpieczając się przed dalszym umocnieniem waluty, ale też często po prostu spekulacyjnie grając. W październiku 2008 r. kurs złotego tąpnął, a zarządy kolejnych giełdowych spółek zaczęły informować o wystawianych przez banki wezwaniach do zapłaty wielomilionowych sum, wynikających z rozliczenia opcji na kurs EUR/PLN. Przedsiębiorstwom niemal z dnia na dzień zajrzało w oczy widmo bankructwa, bo ujemna wycena opcji często przekraczała wartość majątku firm. Problemy z opcjami miały m.in. PKM Duda, Zelmer, JSW, Erbud, Alchemia, Ciech i Azoty. Ostatnio firmom, które straciły na opcjach, przybył kolejny ból głowy, fiskus kwestionował bowiem rozliczanie strat na opcjach jako kosztów uzyskania przychodu, pomniejszających podatek. Na początku lutego płocka spółka Chem-Line uzyskała w takiej sprawie korzystny wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, dając nadzieję na podobne rozstrzygnięcia innym przedsiębiorcom, spierającym się z izbami skarbowymi.
2,1 tys. Tyle polskich firm miało zobowiązania z tytułu transakcji pochodnych na początku 2009 r...
10-15 proc. ...a tyle z nich, według KNF, zawierało transakcje o charakterze spekulacyjnym.
2,2 mld zł Taka była pod koniec lipca 2009 r. ujemna wycena z tytułu zaangażowania polskich przedsiębiorstw w opcje walutowe. Jeszcze w lutym 2009 r. było to 9 mld zł.
275,9 mln zł Taka jest łączna wartość 28 sporów sądowych w sprawie opcji, w których stroną jest Millennium.
JUŻ PISALIŚMY: „PB” z 3 grudnia 2008 r.
Uwikłanie polskich firm w opcje walutowe było jednym z najgorętszych tematów na początku kryzysu finansowego. Przedsiębiorcy winili wtedy banki za namawianie ich do spekulacji, bankowcy kontrowali, że winna wszystkiemu jest chciwość przedsiębiorców.