(Depesza uzupełniona o wypowiedzi premiera Leszka Millera, polityków i analityków rynków finansowych)
Olga Markiewicz
WARSZAWA (Reuters) - Na sto dni przed referendum na temat przystąpienia Polski do Unii Europejskiej premier Leszek Miller zdecydował się na rząd mniejszościowy odwołując ze składu rady ministrów przedstawicieli Polskiego Stronnictwa Ludowego (PSL).
"Odmawiając poparcia w ostatnich dniach dla rządowych projektów ustaw Polskie Stronnictwo Ludowe postawiło się poza koalicją. Okazało się, że rząd, w tym ministrowie PSL - nie mogą liczyć na poparcie posłów tego ugrupowania" - powiedział premier w sobotnim wystąpieniu telewizyjnym.
"Nie można być równocześnie w rządzie i w opozycji. Jako premier nie akceptuję tego i dłużej nie mogę tolerować. Nie jestem i nie będę niczyim zakładnikiem" - dodał.
Decyzja Sojuszu Lewicy Demokratycznej jest konsekwencją czwartkowego zachowania ludowców, którzy głosowali za odrzuceniem rządowego projektu tzw. ustawy winietowej. W sobotę premier zwrócił się więc do prezydenta o odwołanie wicepremiera Jarosława Kalinowskiego oraz ministra środowiska Stanisława Żelichowskiego.
W sobotnim wystąpieniu Miller powiedział, że od tej pory rząd koalicji SLD-UP będzie poszukiwał sojuszników w parlamencie. SLD ma w Sejmie 212 posłów na 460, o 19 a PSL 40. Stratedzy Sojuszu uważają, że większość może być tworzona dla podejmowania kluczowych decyzji i głosować przy poparciu partii opozycyjnych.
"SLD pozostaje w koalicji z Unią Pracy, koalicji, która (...) wybierze zawsze rozwój, prace, pełnoprawną i korzystną obecność Polski w Unii Europejskiej. Dla takiej polityki kierowany przeze mnie rząd będzie poszukiwał poparcia w parlamencie i społeczeństwie" - powiedział premier.
ROLNICY A REFERENDUM
Premier zapewnił, że mimo rozpadu koalicji, polityka rządu wobec rolników, szczególnie ważna w aspekcie przystąpienia do EU, nie zmieni się.
Prawie 70 procent Polaków popiera przystąpienie do UE, co ma nastąpić w maju 2004 roku. Jednak w przypadku gdyby PSL rozpoczął kampanię antyunijną, wówczas eurosceptyków mogłoby przybyć, głównie w małych miastach i na wsi.
"W Kopenhadze dałem dowód, jak bardzo zależy nam na sprawach rozwoju wsi i rolnictwa. Nowy minister (rolnictwa) w najbliższym czasie przedstawi propozycje wychodzące na przeciw postulatom wsi" - zapewnił Leszek Miller. Nie powiedział, kto zastąpi na tym stanowisku Jarosława Kalinowskiego.
Zdaniem analityków rozpad rządzącej przez 16 miesięcy koalicji SLD-PSL stanowi ryzyko dla zaplanowanego na czerwiec głosowania na temat przystąpienia do Unii. Może on również oznaczać rozpisanie wcześniejszych wyborów, choćby po referendum.
"Myślę, że to jest bardzo duże zagrożenia dla referendum integracyjnego. Jednym z głównych powodów powstania koalicji było to, by przekonać chłopów do wejścia do Unii" - powiedziała Lena Kolarska-Bobińska, kierująca Instytutem Spraw Publicznych.
Jednak zdaniem jednego z liderów SLD i szefa parlamentarnej komisji europejskiej, byłego premiera Józefa Oleksego, w czerwcowym referendum Polacy opowiedzą się za przystąpieniem do Unii.
"Uda się (wygrać referendum). Nie spodziewam się, żeby PSL podjęło postawę antyeuropejską" - powiedział Reuterowi Oleksy.
WYBORY PO REFERENDUM UNIJNYM?
W obecnej sytuacji pojawia się pytanie, czy powstały po rozpadzie koalicji rząd mniejszościowy wytrwa do końca kadencji w 2005 roku, czy też zostaną rozpisane przedterminowe wybory.
Zdaniem Oleskego, jeżeli doszłoby do takiej sytuacji, wówczas ewentualne wybory mogłyby się odbyć tylko na jesieni tego roku, po referendum unijnym, ale jeszcze przed zaplanowanym na maj 2004 roku przystąpieniem Polski do UE.
Marszałek Sejmu Marek Borowski zapytany o taką ewentualność powiedział w TVN 24:
"Mogę tyle powiedzieć, że jeżeli nie będzie możliwości rządzenia, innymi słowy jeśli wszystkie ugrupowania w Sejmie będą dążyły do paraliżu prac rządu, to z cała pewnością do takich wyborów będzie musiało dojść".
ROZPAD KOALICJI ZASZKODZI RYNKOM
Analitycy sądzą, że rozpad koalicji doprowadzi w poniedziałek do zawirowań na rynkach finansowych - spadku cen obligacji i osłabienia wartości złotego ponieważ inwestorzy obawiają się o wyniki referendum unijnego a także o przyszłość ogłoszonej właśnie reformy finansów publicznych.
"Odejście PSL z koalicji to zły sygnał dla wyników referendum. Obawy o ten wynik mogą częściowo spowodować odwrócenie procesu konwergencji" - powiedział Krzysztof Rybiński, główny ekonomista BPH-PBK.
Perspektywa wejścia wejścia do Unii w 2004 roku i do strefy euro w kilka lat później stymuluje apetyty inwestorów na polskie papiery skarbowe. Kupują oni polskie obligacje licząc na zyski wywołane efektem konwergencji, czyli spadku ich rentowności do poziomów obowiązujących w Unii.
Do rozpadu koalicji doszło też w dzień po tym jak minister finansów przedstawił zarys programu reformy finansów publicznych państwa, którego celem jest przygotowanie Polski do członkostwa w Zjednoczonej Europie. Zdaniem analityków powodzenie tego programu staje teraz pod znakiem zapytania.
"Plany ministra finansów szły w dobrym kierunku. Jednak o ile miały szansę powodzenia przy gabinecie większościowym, to teraz szanse te stają się słabsze" - powiedział Jacek Wiśniewski, analityk Pekao.
((Autor: Olga Markiewicz; Redagował: Paweł Florkiewicz; [email protected]; Reuters Serwis Polski, tel. 22 6539700, Reuters Messaging: olga.markiewicz.reuters.com @reuters.net))