Kurs notowanego na GPW Pamapolu, producenta m.in. dań gotowych i konserw, prawie potroił się do 5,8 zł krótko po ataku Rosji na Ukrainę. Był to efekt rozbudzonych nadziei inwestorów w związku z zapotrzebowaniem na żywność o długim terminie przydatności.
Notowania nie utrzymały się długo na takim poziomie — w ostatnich tygodniach wahały się między 3 a 4 zł. Podczas czwartkowej sesji na krótko wzrosły do 4,2 zł, ale skończyło się na około 3,9 zł, co dało ponad 130 mln zł kapitalizacji. Reakcja rynku wynikała z raportu spółki za I kw., w którym przyznała, że odnotowała znaczny wzrost zamówień i obrotów.
Przychody i zysk mocno w górę
Pamapol miał w ubiegłym kwartale 260,9 mln zł przychodów, czyli kilkadziesiąt procent więcej niż rok i dwa lata temu, a dwa razy więcej niż w I kw. 2019 r.
— Pomogło w tym kilka czynników, trudno ocenić wagę każdego z nich. Największy wzrost sprzedaży odnotowaliśmy w eksporcie, szczególnie do Unii Europejskiej. Do wyniku przyczynił się wzmożony popyt pod koniec kwartału spowodowany wojną w Ukrainie. Ponadto w możliwie największym stopniu przekładamy na ceny naszych produktów wzrost kosztów wymuszony m.in. inflacją. W ciągu roku ceny wołowiny i drobiu się podwoiły, podobnie części surowców wieprzowych, a do tego dochodzi wzrost kosztu m.in. opakowań i energii w podobnej skali — mówi Bartosz Półgrabia, wiceprezes Pamapolu.
Zysk operacyjny (13,3 mln zł) i netto (8,8 mln zł) był dwukrotnie większy niż rok wcześniej, a trzykrotnie niż dwa lata wcześniej.
— Wpływ na to miały inwestycje optymalizacyjne i oszczędnościowe, nowe linie produktowe oraz efekt skali ograniczający koszty produkcji. Mamy nadzieję, że wypracowaliśmy trwały wzrost rentowności biznesu, choć w obecnej sytuacji lepiej mówić o przejściowej przewadze konkurencyjnej. Dotyczy to szczególnie możliwości uzyskiwania lepszych marż dzięki wchodzeniu na nowe rynki i w nowe segmenty — mówi Bartosz Półgrabia.

Szanse na dobry rok
Menedżer podkreśla, że wzmożona sprzedaż z końca ubiegłego kwartału nie mogła utrzymywać się wiecznie, dlatego wraca już do standardowego poziomu.
— Organizacje charytatywne informują, że skala pomocy prywatnej bardzo mocno spadła w ostatnich tygodniach. Otrzymują znacznie mniej darowizn na paczki żywnościowe z produktami o długim terminie przydatności niż w pierwszych dniach wojny — mówi Bartosz Półgrabia.
Poznaj program konferencji “Odpowiedzialność członków zarządu”, 30-31 maja, Warszawa >>
W jego ocenie spółka ma szansa na znaczne zwiększenie sprzedaży w całym roku przy dobrym wyniku operacyjnym. Istotnym czynnikiem pozostanie inflacja wpływająca na rentowność i wzrost obrotów w wyniku podwyżek cen spowodowanych drożejącymi surowcami.
– Uważam, że w tym obszarze brakuje zrozumienia wśród sieci handlowych i konsumentów. Jeśli mamy utrzymać miejsca pracy i dostępność produktów, to w sytuacji rosnących kosztów wytworzenia jesteśmy zmuszeni podnosić ceny na wyroby. Producenci nie mogą sobie pozwolić na pozostanie jedyną stroną absorbującą rosnące koszty — podkreśla Bartosz Półgrabia.