"To duże zaskoczenie dla rynku finansowego" uważa główny ekonomista Banku BPH Ryszard Petru. Jak tłumaczy, rynek spodziewał się inflacji na poziomie 4,6 procent. Zdaniem Petru, różnica ta wynika ze zmiany w koszyku wydatków, na podstawie którego GUS liczy inflację. W tym roku zmniejszył się w nim udział wydatków na żywność i użytkowanie mieszkań. Oznacza to, że wzrost ich cen w mniejszym stopniu wpłynął na ogólny poziom inflacji. Mimo to, jak przekonuje główny ekonomista BPH, mniejszy od spodziewanego wzrost cen i towarów i usług nie powstrzyma Rady Polityki Pieniężnej przed kolejną decyzją o podwyższeniu stóp procentowych.
IAR