Na Marka Woszczyka, prezesa Polskiej Grupy Energetycznej (PGE), spadł wczoraj grad niewygodnych pytań. Prezentującego wyniki roczne menedżera analitycy i dziennikarze pytali głównie o rolę PGE w rządowym planie konsolidacji energetyki, a także możliwe zaangażowanie w ratowanie kopalni węgla kamiennego. Prezes odpowiadał skąpo.

Węgiel jest w strategii
— Z ekonomicznego punktu widzenia konsolidacja PGE i Energi wydaje się optymalna. Rozmiar ma znaczenie na rynku energii — twierdzi Marek Woszczyk.
Jego słowa wpisują się w rządowy plan konsolidacji energetyki, zakładający przekształcenie czterech firm państwowych w dwie — w układzie PGE plus Energa i Tauron plus Enea. Większym grupom ma być łatwiej konkurować na rynku europejskim, większe mają być również ich możliwości inwestycyjne. To jednak nadal plan nieoficjalny, bo do oficjalnej prezentacji, zapowiedzianej przez resort skarbu na koniec stycznia, nie doszło. Tymczasem PGE analizuje sposób, w jaki mogłaby zaangażować się w sektor węgla kamiennego. Ma to związek z rządowym planem ratowania bankrutującej Kompanii Węglowej, m.in. poprzez utworzenie spółki Nowa Kompania Węglowa i wprowadzenie do niej — w roli inwestora — energetyki. O inwestycjach w sektorze węgla kamiennego nie było dotychczas mowy w strategii PGE, choć Marek Woszczyk przekonuje, że w zasadzie… było.
— Nasza strategia zakłada przecież inwestowanie na rynku krajowym i rozwój wytwarzania w oparciu o rodzime surowce — przypomina szef PGE.
Ceny będą rosły
PGE ma pieniądze na inwestycje — wystarczy przypomnieć blisko 1 mld zł gotówki na koncie, program obligacji opiewający na 2 mld EUR oraz kredyt z BGK na 1 mld zł. Ale ma też wydatki, już zaplanowane. W zeszłym roku grupa wydała na inwestycje 6,3 mld zł (głównie w segmencie energetyki konwencjonalnej), a do 2020 r. przeznaczy na ten cel ok. 50 mld zł. Wydatki będą wyzwaniem, ale polskiemu sektorowi energetycznemu sprzyjają perspektywy wzrostu cen energii. PGE szacuje, że na poziomie hurtowym wzrosną w 2015 r. o 8-10 zł/MWh. Wzrost cen ułatwi realizację nowej strategii handlowej PGE, polegającej na koncentracji na marżach, a nie — jak dotychczas — na wolumenie sprzedaży. Nowe podejście miało zacząć obowiązywać od stycznia.
— Z pewnością był to ostatni kwartał, kiedy we wszystkich grupach energetycznych widoczne było pogorszenie wyników w segmencie handlowym. Wojna cenowa dobiega końca, co zapowiadała już PGE. Na razie jednak w wynikach nie widać jej nowej strategii [chodzi o widoczne w IV kwartale pogorszenie marż — red.]. W tym roku można już oczekiwać poprawy marż, a zatem i wzrostu cen dla odbiorców końcowych — zauważa Flawiusz Pawluk, analityk Pekao Investment Banking.
Warto przyjrzeć się Enei
PGE to pierwsza z firm energetycznych, która ogłosiła wyniki za 2014 r. Nie zaskoczyła rynku, pokazując zysk EBITDA (zysk operacyjny powiększony o amortyzację) na poziomie 8,1 mld zł, wobec 7,8 mld zł rok wcześniej, i zysk netto w wysokości 3,6 mld zł, wobec 3,9 mld zł w 2013 r. Flawiusz Pawluk wzbrania się przed precyzyjnym przewidywaniem wyników reszty branży, czyli Tauronu, Energi, Enei czy ZE PAK (należącego do Zygmunta Solorza-Żaka).
— Przewidywanie wyników pozostałych firm energetycznych w czwartym kwartale jest o tyle trudne, że mają rozmaite sposoby księgowania rezerw. Poza tym nie spodziewam się niespodzianek — chyba że w Enei, która może pozytywnie zaskoczyć realizacją programu oszczędnościowego [pierwotnie zakładającego 500 mln zł oszczędności — red.] — zauważa Flawiusz Pawluk. Na razie o rezerwach poinformował Tauron, czyli rynkowy numer dwa. Jego wyniki zostaną w czwartym kwartale obciążone rezerwami i odpisami aktualizującymi o wartości ok. 150 mln zł.