PiS strzela z armaty do TFI

Grzegorz NawackiGrzegorz Nawacki
opublikowano: 2016-11-02 22:00

Zmiana zasady opodatkowania zdestabilizuje rynek i spowoduje straty inwestorów — przekonują przedstawiciele TFI. Stracą krajowe instytucje, przedsiębiorcy wybiorą podatkową emigrację, a budżet obejdzie się smakiem

31 października był pracowitym dniem dla grupy posłów PiS pod przewodnictwem Sylwestra Tułajewa. Złożyli w Sejmie projekt ustawy o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych i prawnych. Proponują dwie istotne zmiany — pierwsza pozbawia złudzeń tych, którzy liczyli, że rząd, wykonując zalecenie Trybunału Konstytucyjnego, podwyższy kwotę wolną od podatku. W 2017 r. kwota wolna pozostanie na dotychczasowym poziomie. Jednak tego większość obserwatorów się spodziewała.

Druga zmiana to natomiast pełne zaskoczenie, haloweenowy psikus dla branży TFI i przedsiębiorców. Posłowie zaproponowali zmianę zasad opodatkowania funduszy inwestycyjnych zamkniętych (FIZ), w tym funduszy inwestycyjnych zamkniętych aktywów niepublicznych (FIZAN), czyli inwestujących poza rynkiem kapitałowym.

Obecnie fundusze korzystają ze zwolnienia z podatku od zysku z działalności. Dopóki inwestują i obracają pieniędzmi, nie płacą podatku. Płaci go dopiero inwestor, który realizuje zysk i wycofuje pieniądze z funduszy. Podobne rozwiązania funkcjonują na całym świecie, inaczej zachodzi podwójne opodatkowanie (danina pobierana jest od funduszu i od inwestora), co podaje w wątpliwość sens istnienia takich funduszy. Posłowie dowodzą jednak, że FIZ bywają wykorzystywane przez majętne osoby do optymalizacji podatkowej.

Zakładają fundusze, które stają się „prywatnymi wehikułami finansowymi”. Faktycznie, fundusze korzystają ze zwolnienia podmiotowego, czyli niezależnie od tego, czy zyski osiągają z inwestowania w akcje, nieruchomości, z obrotu długami czy z klasycznej działalności gospodarczej.

Z uzasadnienia projektu wynika, że posłowie chcą walczyć z tą ostatnią grupą, czyli przedsiębiorcami, którzy są właścicielami FIZ, wnoszą do niego spółkę, a ich zyski pochodzą nie z inwestycji, lecz zwykłej działalności. Problem w tym, że projekt do jednego worka wrzuca wszystkie FIZ, a więc te, na których zarabiali inwestorzy indywidualni, ale również takie, w których działalności prowadzą państwowi giganci — PZU, KGHM czy BGK.

Rynek posłom nieznany

— To kompletne niezrozumienie roli FIZ w inwestowaniu, podważanie planu budowy oszczędności i niszczenie rynku kapitałowego. FIZ są doskonałym sposobem na transfer kapitału i inwestycje w polskie przedsiębiorstwa, pomagają im się rozwijać. Takie rozwiązanie stawia polskie TFI w gorszej sytuacji w stosunku do zagranicznych funduszy i jest działaniem na szkodę polskich inwestorów i polskich instytucji finansowych — mówi Piotr Osiecki, prezes Altus TFI, które oferuje w formie takich funduszy zaawansowane strategie inwestycyjne.

— Nasi politycy po raz kolejny zaskakują. Po pierwsze, ich znajomość funkcjonowania funduszy jest porażająca — nie rozróżniają antypodatkowych FIZAN od zwykłych FIZ. Po drugie, znowu chcą tworzyć rozwiązania prawne gorsze niż w UE. Można więc założyć, że ich implementacja spowoduje masowe przesunięcie aktywów zgromadzonych głównie w FIZAN do rozwiązań międzynarodowych, np. luksemburskich. W związku z tym nie będzie żadnych istotnych wpływów do budżetu z tytułu wprowadzenia tych kontrowersyjnych rozwiązań. Poszkodowani mogą natomiast zostać zwykli inwestorzy, którzy inwestują oszczędności w FIZ lokujące w polskie i zagraniczne akcje i obligacje. Może się nawet okazać, że ich dochody będą opodatkowane dwukrotnie — na poziomie funduszu i na poziomie osobistym — komentuje inny prezes TFI, chcący zachować anonimowość.

— To kolejne działania ograniczające konkurencyjność polskich funduszy inwestycyjnych oraz mające istotny wpływ na rozwój rynku finansowego w Polsce. Trudno nam zrozumieć, dlaczego zmianami mają zostać objęci klienci detaliczni funduszy zamkniętych, którzy lokują w nich oszczędności, szczególnie że przy wypłacie pieniędzy z tych funduszy jest już pobierany podatek od zysków kapitałowych. W konsekwencji doprowadzi to do podwójnego opodatkowania klientów detalicznych — mówi Marek Rybiec, prezes Skarbiec TFI, które oferuje fundusze zamknięte.

— Projekt oraz tryb jego przygotowania mocno naruszają zaufanie inwestorów do stabilności prawnego otoczenia funduszy w Polsce. Może to też stworzyć precedens, otwierając drogę do wprowadzania podobnych zmian w zakresie funkcjonowania w Polsce innych instrumentów finansowych, a także umożliwić pozbawienie praw nabytych inwestorów, którzy długoterminowo powierzyli kapitał funduszom inwestycyjnym. Projekt zakłada bowiem praktyczną eliminację FIZ z rynku — mówi Artur Rawski, wiceprezes Forum TFI.

Co nagle, to zaboli

Rynek bulwersuje także sposób przygotowania zmiany. PiS sięgnęło po sprawdzoną już metodę projektu poselskiego, która nie tylko umożliwia błyskawiczne procedowanie projektu, ale, co ważniejsze, nie wymaga przeprowadzania konsultacji społecznych ani oceny skutków regulacji. Jeśli posłowie szybko przepchną ustawę, a prezydent zdąży ją podpisać jeszcze w listopadzie, to od stycznia nowe przepisy wejdą w życie.

— Wprowadzanie istotnych zmian podatkowych przy braku vacatio legis nie pomaga przedsiębiorcom w planowaniu i skutecznym konkurowaniu na rynku. Nie negując prawa rządu i parlamentu do stanowienia prawa, warto dbać o przejrzystość oraz stabilność rozwiązań. Na pewno pomogłoby to w zbudowaniu w Polsce centrum finansowego dla Europy Centralnej, co zapowiadano w ostatnich latach. Przy tak instrumentalnym traktowaniu biznesu nie zanosi się na wypracowanie takiej pozycji Polski w regionie — mówi Marcin Billewicz, prezes Copernicus Capital TFI.

Branża nie neguje prawa rządu do walki z optymalizacją podatkową za pośrednictwem FIZ, ale sugeruje, by skoncentrować się w miejscach, gdzie patologia rzeczywiście może występować, a nie uderzać w całą kategorię funduszy zamkniętych.

— Z uzasadnienia do projektu widać wyraźnie, że pomysłodawcom chodzi o FIZ dedykowane, w których spółka lub prywatny przedsiębiorca jest samodzielnym właścicielem certyfikatów. Jeśli utrzymane jest zwolnienie dla FIO i SFIO, które mają za cel „normalne” inwestowanie, to powinno również wprost dotyczyć to FIZ, które działają tak samo — inwestują w akcje, obligacje, pochodne i wierzytelności dla klientów. Prawo powinno być takie, że CIT płaciłyby tylko te FIZ, które mają jednego klienta lub ktoś ma dominację nad funduszem — mówi Piotr Osiecki.

— Z punktu widzenia podatkowego problemem są głównie FIZAN i faktycznie tym tematem można się zająć. Czy da się to zrobić porządnie w miesiąc? Wątpię. Strzelanie z armaty do wszystkich funduszy, np. FIZ, które inwestują w polskie akcje i obligacje, skończyć się może totalną katastrofą płynnościową, gdy wszyscy ich uczestnicy rzucą się do odkupienia certyfikatów. Osoby, które składają taką propozycję, są skrajnie nieodpowiedzialne i mogą doprowadzić do dużych napięć w polskim systemie finansowym oraz strat po stronie uczestników funduszy — wtóruje Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI. Konsekwencje wprowadzenia zmiany w takim kształcie będą bolesne dla rynku.

— Proponowana zmiana wywróci całą linię biznesową FIZ i FIZAN we wszystkich krajowych TFI, w tym cały rynek FIZ aktywnie zarządzanych i NSFIZ Sekurytyzacyjnych, w których już ponad 10 mld zł ulokowali inwestorzy, którzy szukali możliwości zarobku w strategiach absolutnej stopy zwrotu czy obrotu wierzytelnościami — dodaje Jarosław Wikaliński, prezes Ipopema TFI. Dotkliwie taką zmianę odczują także klienci, którzy zdecydowali się zainwestować w fundusze zamknięte. — W przypadku wprowadzenia proponowanych przepisów sporą część inwestorów w funduszach zamkniętych czeka niemiła niespodzianka już przy grudniowej lub styczniowej wycenie certyfikatów inwestycyjnych. Chodzi o utworzenie przez każdy z funduszy rezerwy na podatek dochodowy od niezrealizowanych dochodów. Będzie to szczególnie dotkliwe w przypadku funduszy, które inwestują długoterminowo w wartość spółek portfelowych. W przypadku funduszy, które na początku działalności zbudowały portfel inwestycyjny i utrzymają go do końca bieżącego roku, teoretycznie przedmiotem opodatkowania może być nawet cały przyrost wartości aktywów netto na certyfikat na przestrzeni kilku lub kilkunastu lat — zauważa Maciej Jasiński, wiceprezes Ipopema TFI.

Budżet nie zarobi

Jednak strata jednych oznacza zysk dla innych.

— Jak zwykle w takich sytuacjach zapewne skorzystają na tym luksemburskie jurysdykcje podatkowe. Nasze fundusze, które mogłyby na przeniesieniu z nich pieniędzy zapłacić w Polsce odłożone podatki, nie zapłacą już nic, nie wspominając już o tym, że polska branża funduszy inwestycyjnych zostanie wywrócona do góry nogami — mówi Jarosław Wikaliński. Przedstawiciele TFI nie mają wątpliwości, że korzystający dziś z agresywnej optymalizacji podatkowej nie będą czekali, aż dosięgnie ich nowy podatek.

— Biorąc pod uwagę planowaną zmianę w CIT oraz wprowadzenie jednolitego podatku, można spodziewać się najbardziej oczywistego protestu przedsiębiorców: przeniesienia w legalny sposób swojej działalności z kraju, i to zanim zostanie wprowadzony „exit tax”, czyli konieczność zapłaty podatku przy zmianie rezydencji podatkowej. Dla większości zmiana rzeczywistego centrum życia nie jest problemem. Dobrze byłoby, gdyby rząd spróbował rozpocząć dialog z przedsiębiorcami, którzy nie chcą być traktowani jak owce do strzyżenia — mówi Marcin Billewicz.

Prezes Copernicusa zwraca również uwagę, że budżet nie ma szans osiągnąć zakładanych przez posłów wpływów na poziomie 2-2,5 mld zł.

— Posłowie uważają, że „wynik z operacji” 12 mld zł w 2015 r. będzie podstawą opodatkowania i dlatego wprowadzenie tej poprawki do ustawy spowoduje wpływ podatkowy. Otóż „wynik z operacji” zawiera zarówno zrealizowane, jak i niezrealizowane zyski, czyli ta liczba kompletnie nie odpowiada na pytanie, jaka jest podstawa opodatkowania. Wyciąganie na jej podstawie jakichkolwiek wniosków co do wpływów podatkowych nie jest zasadne — mówi Marcin Billewicz.

— Głównym celem jest pozyskanie dodatkowych pieniędzy do budżetu, a skutek będzie całkowicie odwrotny. Wprowadzenie nowych obciążeń podatkowych, a tym samym ograniczanie zysków inwestorów, spowoduje ich odpływ do funduszy zagranicznych, które będą w stanie zaoferować atrakcyjniejsze warunki inwestycyjne. W efekcie zyskają jedynie zagraniczne instytucje finansowe, kosztem budżetu państwa oraz polskiego rynku kapitałowego — mówi Artur Rawski.

Brak jednomyślności

Ciekawostką jest to, że o ile w przypadku niektórych prywatnych TFI (Ipopema, Forum czy Copernicus) fundusze inwestycyjne zamknięte są bardzo ważną częścią biznesu, ale niejedyną, to w przypadku TFI należących do państwowych grup: KGHM, BGK czy PGZ, cały biznes oparty jest wyłącznie na takich produktach. Natomiast PZU część swoich aktywów przeniosło do FIZ, więc teraz zacznie mniej zarabiać na inwestycjach, które są kluczowe dla wyników grupy.

Choć sięgnięcie przez obóz PiS po tryb poselski mogłoby sugerować, że klamka zapadła i zmianę trzeba wprowadzić w życie jak najszybciej, to według naszych ustaleń sprawa nie jest przesądzona. W PiS nie brakuje osób, które uważają, że choć problem z optymalizacją podatkową poprzez FIZAN istnieje, to w walce z nim nie należy sięgać po tak radykalne narzędzie, które negatywnie odbije się na całej branży i kieszeniach inwestorów indywidualnych.

OKIEM EKSPERTA

Rząd ściga przedsiębiorców, a nie oszustów

AGNIESZKA RZEPECKA, prezes Grupy Opus, specjalizującej się w doradztwie prawnym, podatkowym i usługach powierniczych

Uzasadnienie projektu świadczy o tym, że autorzy solidnie się przygotowali. Przedstawili wyliczenia. Zadbali też o to, żeby zmiana dotyczyła wszystkich FIZ — odbiera to argument o dyskryminacji jakiejś grupy funduszy. Nie oznacza to jednak, że ustawa będzie skuteczna. To naiwne myślenie. Rząd myślał, że rozwiąże problem optymalizacji z wykorzystaniem FIZ, opodatkowując spółki komandytowo-akcyjne, ale w ich miejsce weszły spółki luksemburskie. Do tej pory FIZ miały zwolnienie podmiotowe, czyli bez względu na to, czy osiągały zysk z działalności inwestycyjnej, nieruchomości, czy działalności gospodarczej, były zwolnione z podatku. To była ich przewaga nad spółkami podlegającymi zagranicznej jurysdykcji, które miały zwolnienie, ale tylko dla zysków z określonej działalności. W efekcie FIZ umożliwiał agresywną optymalizację podatkową. Pytanie, dlaczego

fiskus nie zwalcza jej za pomocą klauzuli o unikaniu opodatkowania, która obowiązuje od 15 lipca. Proponowaną zmianę można odczytywać jako brak wiary rządu w skuteczność klauzuli. W Polsce za niską ściągalność podatków odpowiadają dwie grupy: uchylający się od płacenia (np. korzystający z karuzeli VAT), i stosujący optymalizację podatkową. Wiele mówi się o walce z pierwszą grupą — oszustów podatkowych. Wszystkie projekty uderzają jednak w drugą — zwykłych przedsiębiorców. Łatwiej ich ścigać, bo — w odróżnieniu od oszustów — można przyjść do nich na kontrolę czy wysłać pismo. Wprowadzanie proponowanej zmiany nie oznacza, że przedsiębiorcy korzystający z FIZAN natychmiast zaczną płacić podatki. Wciąż będą rozwiązania pozwalające optymalizować, głównie z wykorzystaniem spółek zagranicznych. Efekt będzie więc taki, że przedsiębiorcy przeniosą się za granicę, a największym przegranym będą TFI — instytucje nadzorowane przez KNF, zatrudniające ludzi i płacące podatki w Polsce.

OKIEM EKSPERTA

Rząd ściga przedsiębiorców, a nie oszustów

AGNIESZKA RZEPECKA, prezes Grupy Opus, specjalizującej się w doradztwie prawnym, podatkowym i usługach powierniczych

Uzasadnienie projektu świadczy o tym, że autorzy solidnie się przygotowali. Przedstawili wyliczenia. Zadbali też o to, żeby zmiana dotyczyła wszystkich FIZ — odbiera to argument o dyskryminacji jakiejś grupy funduszy. Nie oznacza to jednak, że ustawa będzie skuteczna. To naiwne myślenie. Rząd myślał, że rozwiąże problem optymalizacji z wykorzystaniem FIZ, opodatkowując spółki komandytowo-akcyjne, ale w ich miejsce weszły spółki luksemburskie. Do tej pory FIZ miały zwolnienie podmiotowe, czyli bez względu na to, czy osiągały zysk z działalności inwestycyjnej, nieruchomości, czy działalności gospodarczej, były zwolnione z podatku. To była ich przewaga nad spółkami podlegającymi zagranicznej jurysdykcji, które miały zwolnienie, ale tylko dla zysków z określonej działalności. W efekcie FIZ umożliwiał agresywną optymalizację podatkową. Pytanie, dlaczego

fiskus nie zwalcza jej za pomocą klauzuli o unikaniu opodatkowania, która obowiązuje od 15 lipca. Proponowaną zmianę można odczytywać jako brak wiary rządu w skuteczność klauzuli. W Polsce za niską ściągalność podatków odpowiadają dwie grupy: uchylający się od płacenia (np. korzystający z karuzeli VAT), i stosujący optymalizację podatkową. Wiele mówi się o walce z pierwszą grupą — oszustów podatkowych. Wszystkie projekty uderzają jednak w drugą — zwykłych przedsiębiorców. Łatwiej ich ścigać, bo — w odróżnieniu od oszustów — można przyjść do nich na kontrolę czy wysłać pismo. Wprowadzanie proponowanej zmiany nie oznacza, że przedsiębiorcy korzystający z FIZAN natychmiast zaczną płacić podatki. Wciąż będą rozwiązania pozwalające optymalizować, głównie z wykorzystaniem spółek zagranicznych. Efekt będzie więc taki, że przedsiębiorcy przeniosą się za granicę, a największym przegranym będą TFI — instytucje nadzorowane przez KNF, zatrudniające ludzi i płacące podatki w Polsce.

OKIEM EKSPERTA
Najwięcej stracą inwestorzy indywidualni

TOMASZ PUBLICEWICZ, współwłaściciel NetFundu, ekspert funduszy inwestycyjnych

Intencją pomysłodawców jest uszczelnienie systemu podatkowego. Niezależnie od tego, czy jest słuszna, czy nie, trzeba uważać, by nie wylać dziecka z kąpielą, wprowadzając przepisy uderzające w FIZ, które są osią napędową branży TFI w ostatnich latach. W funduszach zamkniętych jest zgromadzone około 150 mld zł, z czego 130 mld zł w funduszach, które są strukturami umożliwiającymi płacenie niższych podatków, a reszta w aktywnie inwestujących. Druga kategoria nie powstała ze względu na preferencje podatkowe, lecz z uwagi na szybszą rejestrację i możliwość stosowania bardziej elastycznej polityki inwestycyjnej. Wprowadzenie zmiany z dnia na dzień zmniejszy zyskowność tych funduszy o 19 proc. Dojdzie również do podwójnego opodatkowania, bo najpierw podatek od zysku zapłaci fundusz, a potem inwestor realizujący zysk. A przecież trzeba pamiętać, że inwestor wpłacał pieniądze już opodatkowane. Jak to się skończy dla rynku TFI? Duzi gracze wyjadą do Luksemburga, a małe TFI, żyjące z FIZ, będą w tarapatach. Inwestorom państwo zabierze część zysku, co nijak ma się do haseł o budowaniu oszczędności. O 2 mld zł wpływów budżet może jednak najwyżej pomarzyć — podatek Belki czy ostatni bankowy przynoszą wpływy niższe od zakładanych.

OKIEM EKSPERTA
Najwięcej stracą inwestorzy indywidualni

TOMASZ PUBLICEWICZ, współwłaściciel NetFundu, ekspert funduszy inwestycyjnych

Intencją pomysłodawców jest uszczelnienie systemu podatkowego. Niezależnie od tego, czy jest słuszna, czy nie, trzeba uważać, by nie wylać dziecka z kąpielą, wprowadzając przepisy uderzające w FIZ, które są osią napędową branży TFI w ostatnich latach. W funduszach zamkniętych jest zgromadzone około 150 mld zł, z czego 130 mld zł w funduszach, które są strukturami umożliwiającymi płacenie niższych podatków, a reszta w aktywnie inwestujących. Druga kategoria nie powstała ze względu na preferencje podatkowe, lecz z uwagi na szybszą rejestrację i możliwość stosowania bardziej elastycznej polityki inwestycyjnej. Wprowadzenie zmiany z dnia na dzień zmniejszy zyskowność tych funduszy o 19 proc. Dojdzie również do podwójnego opodatkowania, bo najpierw podatek od zysku zapłaci fundusz, a potem inwestor realizujący zysk. A przecież trzeba pamiętać, że inwestor wpłacał pieniądze już opodatkowane. Jak to się skończy dla rynku TFI? Duzi gracze wyjadą do Luksemburga, a małe TFI, żyjące z FIZ, będą w tarapatach. Inwestorom państwo zabierze część zysku, co nijak ma się do haseł o budowaniu oszczędności. O 2 mld zł wpływów budżet może jednak najwyżej pomarzyć — podatek Belki czy ostatni bankowy przynoszą wpływy niższe od zakładanych.

ROZMOWA Z… SYLWESTREM TUŁAJEWEM, POSŁEM PIS, WSPÓŁAUTOREM PROJEKTU USTAWY ZMIENIAJĄCEGO ZASADY OPODATKOWANIA FIZ

Milcząca inicjatywa

„PB”: Skąd pomysł na zmianę zasad opodatkowania funduszy inwestycyjnych zamkniętych? Jaki cel państwu przyświeca?

Sylwester Tułajew: Przeanalizowaliśmy wyniki osiągane przez fundusze w ostatnich latach. Wykazują wielomiliardowe zyski i korzystają ze zwolnienia podatkowego. Na tym etapie nie chcę jednak mówić o szczegółach. Poczekajmy na informacje, czy projekt znajdzie się w porządku obrad [rozmowa odbyła się w środę o 12.30 — red.].

Projekt poselski nie wymaga konsultacji społecznych i oceny skutków regulacji. Czy złożenie go w takim trybie jest fair wobec przedsiębiorców?

Parlamentarzyści mają inicjatywę ustawodawczą i z niej korzystają.

To państwa pomysł czy Ministerstwo Finansów poprosiło o złożenie projektu?

To projekt Prawa i Sprawiedliwości.

Mają państwo poparcie Ministerstwa Finansów?

Mam nadzieję, że tak.

Dlaczego wrzucili państwo do jednego worka wehikuły do optymalizacji podatkowej i zwyczajne fundusze inwestycyjne zamknięte, które inwestują tak samo jak fundusze otwarte?

Na tym etapie nie chcę mówić o szczegółach. Poczekajmy na decyzję, czy projektem zajmie się Sejm.

ROZMOWA Z… SYLWESTREM TUŁAJEWEM, POSŁEM PIS, WSPÓŁAUTOREM PROJEKTU USTAWY ZMIENIAJĄCEGO ZASADY OPODATKOWANIA FIZ

Milcząca inicjatywa

„PB”: Skąd pomysł na zmianę zasad opodatkowania funduszy inwestycyjnych zamkniętych? Jaki cel państwu przyświeca?

Sylwester Tułajew: Przeanalizowaliśmy wyniki osiągane przez fundusze w ostatnich latach. Wykazują wielomiliardowe zyski i korzystają ze zwolnienia podatkowego. Na tym etapie nie chcę jednak mówić o szczegółach. Poczekajmy na informacje, czy projekt znajdzie się w porządku obrad [rozmowa odbyła się w środę o 12.30 — red.].

Projekt poselski nie wymaga konsultacji społecznych i oceny skutków regulacji. Czy złożenie go w takim trybie jest fair wobec przedsiębiorców?

Parlamentarzyści mają inicjatywę ustawodawczą i z niej korzystają.

To państwa pomysł czy Ministerstwo Finansów poprosiło o złożenie projektu?

To projekt Prawa i Sprawiedliwości.

Mają państwo poparcie Ministerstwa Finansów?

Mam nadzieję, że tak.

Dlaczego wrzucili państwo do jednego worka wehikuły do optymalizacji podatkowej i zwyczajne fundusze inwestycyjne zamknięte, które inwestują tak samo jak fundusze otwarte?

Na tym etapie nie chcę mówić o szczegółach. Poczekajmy na decyzję, czy projektem zajmie się Sejm.

JUŻ PISALIŚMY: „PB” z 2.11.2016 r.

Jako jedyni zwróciliśmy uwagę na kontrowersyjny projekt złożony przez posłów PiS.