Polskie Linie Oceaniczne po raz pierwszy od 10 lat zakończyły rok zyskiem i bez długów. W 2001 r. wypracowały 38 mln zł zysku. Ich spółka zależna POL Levant, która prowadzi działalność żeglugową między portami Bałtyku i Morza Śródziemnego zamówiła dwa nowe statki w stoczni Gdynia.
Polskie Linie Oceaniczne, po trwającej dwa lata restrukturyzacji, zakończyły rok 2001 zyskiem.
— Restrukturyzacja finansowa przedsiębiorstwa i wygrane procesy, mimo konieczności spłaty licznej grupy wierzycieli, pozwoliły na zakończenie ubiegłego roku z zyskiem. Po ostatecznych obliczeniach wiemy, że PLO osiągnęły po raz pierwszy od dziesięciu lat zysk, który wyniósł 38 mln zł — mówi Aldona Wojtczak, prezes zarządu Polskich Linii Oceanicznych.
Spółka odzyskała stan równowagi dzięki oddłużeniu przedsiębiorstwa, rezygnacji z nieefektywnej działalności, koncentracji operacyjnej dzia- łalności żeglugowej w jednej spółce oraz outsourcingowi obsługi działów kadr i finansów.
Przed dwoma laty Ministerstwo Skarbu Państwa podjęło decyzję o ratowaniu, stojącego na skraju bankructwa, gdyńskiego armatora. Przedsiębiorstwo miało wówczas 130 mln zł długów i półroczne zaległości w wypłatach pensji dla załóg. Oprócz zmiany zarządu spółki dokonano zmiany struktury właścicielskiej. Obok Agencji Rozwoju Przemysłu właścicielami przedsiębiorstwa zostały Stocznia Gdynia oraz Kredyt Bank i Warta. Prezesem mianowano wówczas Krzysztofa Kremkyego, a dyrektorem finansowym Aldonę Wojtczak. Po dwóch latach restrukturyzacji PLO spłaciły wszystkich wierzycieli.
— Decyzja o kapitałowym wsparciu Agencji Rozwoju Przemysłu i aktywne włączenie się w proces prywatyzacji Stoczni Gdynia uratowały PLO przed bankructwem — twierdzi Krzysztof Kremky, były prezes Polskich Linii Oceanicznych, a obecnie prezes POL Levant Linie Żeglugowe.
Niebagatelny wpływ na osiągnięty przez PLO w 2001 r. wynik finansowy miało wygranie toczącego się przed londyńskim sądem apelacyjnym procesu, w wyniku czego MSC Mediterranean Shipping Co. musiało zwrócić 6,5 mln USD (ponad 26 mln zł) za aresztowany w Londynie i sprzedany statek Tychy.
Program restrukturyzacji przedsiębiorstwa zakładał skoncentrowanie się na działalności żeglugowej i outsourcing innych funkcji firmy. Strategicznym zadaniem było utrzymanie się na rynku żeglugowym i restrukturyzacja zadłużenia. Transport morski skoncentrowany został w spółce POL Levant Linie Żeglugowe, która eksploatuje statki w dwóch serwisach śródziemnomorskich — ro-ro i konwencjonalnym.
— POL Levant koncentruje się na żegludze bliskiego zasięgu, której rozwój należy do priorytetowych zadań Unii Europejskiej. Aktualnie spółka zarządza 6 jednostkami, na których zatrudnia 375 osób — mówi Krzysztof Kremky.
Niedawno POL Levant podpisał porozumienie ze szwedzkim armatorem SolNiver Lines. Oba przedsiębiorstwa żeglugowe realizują usługi transportowe między krajami Morza Bałtyckiego, portami Izraela, Grecji, Turcji, Cypru, Syrii, Libanu oraz Afryki Północnej.
Zadania związane z zarządzaniem personelem PLO i POL Levant przekazano firmie POL Crewing. Firma ta świadczy także usługi księgowe.
— Spółka POL Crewing wspiera marynarzy w poszukiwaniu pracy. Prowadzi działalność nie tylko wśród byłych pracowników PLO — wyjaśnia Tomasz Kubis, prezes zarządu POL Crewing.
Z analizy zmian zachodzących na rynku żeglugowym wynika, że obok dużych armatorów zarządzających kilkudziesięcioma jednostkami jest miejsce w niszach rynkowych na armatorów małych operujących kilkoma statkami. W celu umocnienia swej pozycji na europejskim rynku żeglugowym gdyński armator w tym roku złożył zamówienie na dwie nowe jednostki do przewozu ładunków między portami Unii Europejskiej. W portfelu Stoczni Gdynia znajdują się dwa wieloza- daniowe statki o nośności 7400 DWT.