Zapowiedź obniżki podatków wywołała euforię na tokijskiej giełdzie. Jej dalsze zachowanie zależy jednak od globalnych nastrojów — uważają specjaliści.
Nic tak nie działa na wyobraźnię inwestorów jak obietnice polityków. O
ile w Polsce ten czynnik miał ostatnio raczej negatywne konsekwencje dla
inwestujących w akcje, o tyle w Japonii wywołał szał zakupów.
Wystarczyło, że premier Shinzo Abe zadeklarował chęć obniżki podatku
korporacyjnego, aby giełdowi gracze rzucili się do zakupów — w środę, 9
września, Nikkei225 wystrzelił o prawie 8 proc.
Eksperci uważają, że zwyżka w Tokio była też po części reakcją na
odbicie na innych, najważniejszych na świecie parkietach. Kierunek zmian
indeksów na giełdach w ostatnim czasie wyznaczają bowiem doniesienia z
Chin. Z racji wrażliwości waluty na konkurencyjność eksportu, położenia
oraz bliskich więzi gospodarczych reakcja nie ominęłą także japońskiej
giełdy.
— Dynamiczne zwyżki notowań w Tokio to efekt wzrostu cen akcji w
Chinach. Rynek w Szanghaju rośnie kolejny dzień z rzędu, co wobec
relatywnie tanich i wyprzedanych rynkach azjatyckich spowodowało poprawę
nastrojów. Biorąc pod uwagę wciąż niepewną sytuację na rynkach
wschodzących, inwestorzy zdecydowali się na powrótkapitału na rynki
azjatyckie poprzez rynek japoński, który wydaje się najbardziej
bezpieczny, bo jest duży i relatywnie mniej eksponowany na ryzyko
chińskie — wyjaśnia dr Tomasz Bursa, wiceprezes Opti TFI.
Podobnego zdania jest też Mikołaj Stępniewski, zarządzający funduszami
Investors TFI, który uważa, że ostatnie odreagowanie głębokich spadków,
wywołanych dewaluacją juana, wspierane są dziś przez zapewnienia
przedstawicieli władz chińskich dotyczące zakrojonego na szeroką skalę
programu inwestycji i dalszej ekspansji fiskalnej.
— Pozwoliło to inwestorom złagodzić negatywne postrzeganie zwalniającej
gospodarki Państwa Środka. Trudno jednak zapowiedzi te nazwać przełomem
— pakiet stymulujący chińską gospodarkę był oczekiwany od dawna — dodaje
Mikołaj Stępniewski.
Ekspert z Investors TFI przekonuje, że pomimo silnych zwyżek wywołanych
zapowiedziami premiera Japonii dotyczącymi pakietu wsparcia dla
gospodarki, w tym propozycji obniżki podatku CIT, giełda w Tokio nadal
pozostaje w dużej mierze zakładnikiem globalnych nastojów związanych z
postrzeganiem sytuacji w Chinach.
— Jeszcze za wcześnie na stwierdzenie, że najgorsze już za nami. Tak
wyraźne odbicie jest bardzo pozytywnym sygnałem dla azjatyckiego rynku
akcji, jednak przestrzegałbym przed huraoptymizmem. Nastroje inwestorów
są bardzo chwiejne i niewiele trzeba, by znów zapanował pesymizm —
Mikołaj Stępniewski. Nieco większym optymistą jest Tomasz Bursa. Jego
zdaniem, trudno jest co prawda liczyć na dalsze dynamiczne zwyżki w
Japonii, ale należy również zauważyć, że rynek ten jest wyceniany
poniżej 18-krotności zysków, co oznacza, że jest najtańszy do 2012 r.
— Może to przyciągnąć kapitał szukający kilkuprocentowego zarobku w
perspektywie do końca 2015 r. — uważa Tomasz Bursa.
Na te kilka procent zapolować można poprzez inwestycje w fundusze akcji
japońskich. Takie produkty znajdziemy w ofercie PKO TFI oraz NN
Investment Partners. Ten pierwszy jest w tym roku 1,1 proc. pod kreską.
Drugi traci 0,3 proc. © Ⓟ
© ℗