Jest ktoś, kto będzie z tych posunięć zadowolony. Mowa o zmianach w podatku PIT, o których (podobno) ma powiedzieć premier podczas piątkowego expose. Media licytują się wyliczając możliwe rządowe, ruchy: likwidacja wspólnego opodatkowania małżonków, cofnięcie lub redukcja ulgi na dzieci, likwidacji ulgi internetowej czy wreszcie wycięcie w pień 50-procentowych kosztów uzyskania przychodu. Na twarzy wielu podatników takie wieści mogą wywołać grymas bólu, na twarzy samorządowych skarbników może zagościć uśmiech.
Dobrze pamiętają poprzednią dekadę, kiedy nagle z trzech stawek podatkowych zrobiły się dwie i kiedy zostały wprowadzone ulgi na dzieci. Samorządy, które inkasują część wpływów z PIT, dostały po kieszeni. W najgorszym dla gmin momencie. Do Polski szerokim strumieniem płynęły unijne pieniądz, na które potrzebny był wkład własny. A potem przyszło spowolnienie gospodarki, podwyżka VAT i pohukiwania ministra Rostowskiego, który nie był zadowolony z długów, które zaciągają samorządy.
W prognozie dochodów z PIT na 2012 r. minister finansów był hojny dla samorządów. Stąd pytanie: czy przygotował ją na podstawie pierwotnych optymistycznych prognoz dla gospodarki czy już wcześniej wiedział, co się święci w PIT i co (pozytywnie) przełoży się na wyniki samorządów? Odpowiedź poznamy w piątek.