Rynki wschodzące są znacznie bardziej interesujące pod względem inwestycyjnym od rynków rozwiniętych, bo to właśnie one będą odpowiedzialne za wzrost w gospodarce światowej w kolejnych latach - uważa Allan Conway, główny analityk do spraw rynków wschodzących w Schroders. Jego wypowiedź przytacza za PAP serwis GPW Infostrefa.
Zdaniem specjaliśty, dla rozwoju gospodarki światowej kluczowe są obecnie nie USA ani Europa, a właśnie kraje rozwijające się, ponieważ w ostatnich latach 60-70 proc. wzrostu miało miejsce w tych krajach.
„W tym roku współczynnik ten wzrósł już do ponad 100 proc., a dzieje się tak, gdyż ożywienie nie dotarło jeszcze w pełni do gospodarek rozwiniętych. Jednak nawet w kolejnych latach, gdy ożywienie dotrze w pełni, wzrost gospodarczy w tych krajach będzie znacznie niższy, a kraje rozwijające się będą dalej odpowiedzialne za 70 do 75 proc. wzrostu w gospodarce światowej" - powiedział Conway PAP.
Zdaniem analityka, polskie spółki mają jeden z najniższych perspektyw wzrostu zysków, a wyceny nie są szczególnie zachęcające. „Polska ma również problemy z deficytem fiskalnym, co przekłada się na generalny obraz makroekonomiczny kraju. Jest również silnie zależna od EU, a sama EU będzie prawdopodobnie w tyle za USA, jeśli chodzi o tempo ożywienia" – uważa Allan Conway i dodaje, że spodziewa się jednoprocentowego wzrostu zysków w następnych 12 miesiącach, a np. na Węgrzech w tym samym okresie zyski mają wzrosnąć o 13 proc.
Zdaniem specjalisty, polskie akcje są obecnie handlowane z 10-proc. premią w
stosunku do pozostałych gospodarek wschodzących, podczas gdy na rynku węgierskim
mamy do czynienia z 20-proc. dyskontem. „Jednym słowem polskie akcje są obecnie
drogie" – uważa analityk i dodaje, że: wśród krajów z Europy Środkowo-Wschodniej
najatrakcyjniejsze obok Węgier są rynki: rosyjski oraz
turecki.