Portugalczycy poczekają na zyski z EURO 2004

opublikowano: 2004-06-15 19:51

PAP: Portugalia, jeden z najuboższych członków Unii Europejskiej, wydała 4 miliardy euro (4,8 miliarda dolarów), by przygotować 10-milionowy kraj do piłkarskich mistrzostw Europy.

Wielu Portugalczyków jednak powątpiewa, czy rozsądne było wydanie tak ogromnej sumy. Niektórzy pytają, czy nie lepiej byłoby zainwestować tę kwotę na giełdzie; zwrot nakładów byłby pewnie szybszy. Jeszcze inni złorzeczą i wskazują, że pieniądze te powinny być wydane na szpitale i szkoły.

Analiza finansowa, sporządzona przez firmę Morgan Stanley, wykazała, że Euro-96 (organizowane przez Anglię) i Euro-2000 (wspólne przedsięwzięcie Belgii i Holandii) miały tylko niewielki wpływ na ekonomikę tych krajów.

Portugalska gospodarka, być może, odczuje korzystne skutki walki o europejski prymat w futbolu po pewnym czasie. Wydatki na futbol, poniesione w ostatnich latach, nie sprowadzą natychmiastowego boomu gospodarczego, ale przyniosą korzyści w nieodległej przyszłości, przewiduje jeden z ministrów rządu portugalskiego, Jose Luis Arnaut.

"Jeśli wzniesiemy się na szczyt organizacji imprezy, pokażemy dobry wizerunek naszego kraju, to pozyskamy inwestycje zagraniczne i zwiększymy znaczenie naszej produkcji w świecie" - powiedział minister Arnaut.

Najwięcej na futbolu zyska przemysł turystyczny. Ponad milion biletów sprzedano na 31 meczów Euro-2004 i rząd spodziewa się, że do Portugalii przyjedzie, zwabionych mistrzostwami, pół miliona turystów.

Zazwyczaj Portugalię odwiedza 11 milionów turystów rocznie. Studium, wykonane na zlecenie rządu portugalskiego przez zagranicznych konsultantów, przewiduje, że Portugalia może liczyć na "natychmiastowy zwrot" poniesionych kosztów w kwocie 796 milionów EUR (961 mln USD). W tej sumie mieszczą się wydatki poniesione przez futbolowych turystów, a także nowe miejsca pracy.

Władze mają także nadzieję, że w Portugalii wystąpi tzw. efekt barceloński. Pojęcie to oznacza zwiększony napływ turystów, tak jak to stało się po igrzyskach olimpijskich 1992 r. w Barcelonie.

W kręgach rządowych cytuje się też dane z trzech opracowań ekonomicznych, które przewidują roczny wzrost dochodów z turystyki od 3 do 5 procent rocznie, tj. minimum 350 milionów EUR (420 mln USD). Są jednak ekonomiści, tacy jak profesor lizbońskiego Uniwersytetu Technicznego, Vitor Martins, którzy uważają, że korzyści z Euro-2004 będą głównie "niewidoczne", takie jak na przykład wiedza technologiczna, która przyniesie korzyść później.

Na zyski z nakładów na infrastrukturę, transport, nowoczesne stadiony Portugalia będzie musiała poczekać. Rząd obiecał, że pierwszy ekonomiczny raport na temat mistrzostw Europy będzie gotowy w październiku. Tymczasem prezydent Portugalskiej Federacji Piłkarskiej, Gilberto Madail, wskazał na konkretny "zysk". "Już nigdy nikt w Europie, ani nawet w USA, nie zapyta, czy jesteśmy jedną z prowincji Hiszpanii. A to dla Portugalczyków rzecz bezcenna".