Dziś rozpoczyna się dwudniowe posiedzenie RPP, na którym prawdopodobnie zapadnie decyzja o redukcji stóp procentowych. Domagają się jej przede wszystkim eksporterzy, którzy twierdzą, że wysokie stopy powodują sztuczne umocnienie złotego, przez co eksport staje się nieopłacalny.
Po kilku latach silnego wzrostu polski eksport z miesiąca na miesiąc spada lub stoi w miejscu. W lutym 2002 r. był on niższy niż w sierpniu 2001 r. o 400 mln zł, co oznacza spadek prawie o 20 proc. Z kolei według pisma „Rynki Zagraniczne”, w 2001 r. 30 proc. małych i średnich firm wycofało się z eksportu. Winą za to obarcza się wartość złotego.
— Przewartościowanie złotego powoduje, że nasi eksporterzy uzyskują mniejszą cenę za swoje wyroby. To wpływa m.in. na spadek rentowności firm — powiedział Leszek Wyrwicz z „Rynków Zagranicznych”, organizatora konkursu Wybitny Polski Eksporter.
— Uważam, że złoty jest przewartościowany, przynajmniej z perspektywy eksportu, bo z punktu widzenia rynku jest to stan równowagi. System kursowy w Polsce jest jednak taki, że mogę sobie tylko gadać — stwierdził w wywiadzie dla „PB” Marek Belka, minister finansów.
Za głównego winowajcę sztucznego zawyżania kursu złotego powszechnie uważa się Radę Polityki Pieniężnej, która utrzymuje jedne z najwyższych na świecie stopy procentowe.
— Kontrowersje wokół polityki pieniężnej szkodzą gospodarce, ponieważ sztucznie zawyżają kurs złotego. Dlatego już w sierpniu ubiegłego roku wystąpiłem z propozycją znacznej i niespodziewanej obniżki stóp. Po to, żeby uciąć spekulacje — mówi Marek Belka.
Ekonomiści tłumaczą, że to nie wysokie stopy procentowe, ale oczekiwania na ich redukcje umacniają złotego.
— Z każdą redukcją stóp zarabiają inwestorzy krótkoterminowi z rynku obligacji. Są to głównie podmioty zagraniczne, więc żeby kupić nasze papiery, kupują złotego, przez co jego kurs rośnie. Dopiero ucięcie spekulacji na temat możliwości dalszych obniżek stóp może osłabić złotego. Inwestorzy sprzedadzą obligacje, a za złote kupią obcą walutę, przez co polski pieniądz straci na wartości — tłumaczy Mirosław Gronicki, główny ekonomista BIG BG.
Przy okazji analitycy podają przykłady państw, w których — by pomóc eksporterom — zdecydowanie obniżono stopy procentowe. Skutek był jednak odwrotny do zamierzonego.
— Najświeższy przykład dotyczy Izraela, który w 2001 r. miał sytuację podobną do naszej: niska inflacja i silny szekel. Tamtejszy bank centralny uległ jednak presji polityków i eksporterów i obniżył w grudniu stopy procentowe o 200 punktów bazowych. Szekel stracił na wartości, ale szybko zaczęła rosnąć inflacja — opowiada Piotr Bielski, ekonomista BZ WBK.
W konsekwencji izraelscy eksporterzy stracili, zamiast zarobić.
— Zyski wynikające z osłabienia waluty zjadła inflacja. Do tego zdestabilizowano gospodarkę, marnując koszt społeczny, jaki poniesiono w walce o niską dynamikę cen — mówi Jacob Frenkel, prezes Merrill Lynch International, były szef Banku Izraela.
Dlatego wydaje się, że osłabienie złotego nie jest receptą na wzrost eksportu w Polsce. Ponadto w perspektywie członkostwa w Unii Europejskiej spadek wartości polskiej waluty i tak nie byłby trwały. A eksporterzy muszą być po prostu konkurencyjni.
— Jeśli będziemy sprzedawać zapóźnione technologicznie produkty, nigdy nie dościgniemy europejskiej czołówki — mówi Leszek Wyrwicz.
— Trzeba starać się zdobyć takie standardy jak najlepsi na świecie, a to wymaga przeprowadzania nieustannych zmian w firmie — dodaje Janusz Gramza, dyrektor ZCh Stilon Gorzów, które eksportują ponad 70 proc. produkcji.
— Brakuje promocji polskiej gospodarki. Za mało jest informacji o zmianach, jakie nastąpiły w polskich przedsiębiorstwach w ciągu ostatnich lat, i o prywatyzacji. Marka „made in Poland” wciąż nie wszędzie się dobrze kojarzy — konkluduje Krzysztof Paulus, wiceprezes ZAP Piastów, jednego z laureatów konkursu Wybitny Polski Eksporter.
Eksporterzy o swoich szansach
Jerzy Podsiadło
prezes hut Katowice
i Sendzimira
- Określenie, jaki jest optymalny kurs złotego do dolara, byłoby czystą spekulacją, więc nie będę wymieniać konkretnej wartości. Z pewnością jednak obecna polityka kursowa jest skandaliczna. Jednym z powodów silnego złotego i co za tym idzie — małej opłacalności eksportu są wysokie stopy procentowe. Ich obniżenie z pewnością pozytywnie wpłynęłoby na relacje złotego do dolara i ożywiło handel zagraniczny. Z drugiej strony, jestem zwolennikiem niezależności RPP, ale gdybym miał wybierać między suwerennością rady a szansą poprawy złej polityki monetarnej, wybrałbym to drugie.
Janusz Koziara
dyrektor generalny
Polfy Pabianice
- W 2001 r. przez różnice kursowe nasz zysk zmniejszył się o kilka milionów złotych. Eksportujemy 35-40 proc. produkcji, ale także importujemy surowce do wyrobu leków. Optymalnie dla nas byłoby, gdyby dolar utrzymywał się na poziomie 4,2-4,3 zł. To pomoże eksporterom i nie zrobi krzywdy importerom. Jestem przekonany, że mamy czynniki i instrumenty, dzięki którym można ożywić eksport. Na przykład Japończycy i Amerykanie skupowali lub wypuszczali na rynek więcej waluty, żeby podnieść albo osłabić kurs własnego pieniądza.
Pomogłyby na pewno lepsze warunki ubezpieczenia eksportu. Do tej pory ubezpieczanie było tak nieopłacalne, że równie dobrze można było w ogóle nie eksportować.
Andrzej
Kleszczewski
prezes
Polfy Tarchomin
- Oczekiwany poziom kursu złotego do dolara to 4,5, a nawet 5 zł. Ten ostatni byłby najbardziej opłacalny. Jednak kurs złotego blokują krótkoterminowe obligacje Skarbu Państwa, których jest za dużo.
Jerzy Majchrzak
prezes ZA Kędzierzyn
- Uważam, że złoty powinien ulec dewaluacji o 10 proc. Optymalny kurs dolara z perspektywy naszej firmy to 4,5 zł. Nie ma jednej prostej drogi rozwiązania problemu przewartościowanego złotego, ale najistotniejszą kwestią jest sztucznie zawyżany kurs złotego. Przyczyniają się do tego wysiłki rządu, który chcąc łatać dziurę budżetową emituje obligacje. To głównie podnosi kurs złotego. Ponadto życie eksporterom utrudniają też długie terminy rozliczania VAT, co powoduje, że eksporterzy de facto kredytują państwo.
Enrico Pavoni
szef FIAT Auto Poland
- Wysoki kurs złotego w stosunku do euro jest największym problemem, jeśli chodzi o eksport naszych produktów. Szacujemy, że już 5-proc. spadek wartości polskiej waluty ożywiłby zagraniczną sprzedaż. W tabelach i zestawieniach kursowych może tak wysokie notowanie złotego wygląda dobrze, jednak wszyscy mają świadomość, że jest to sztuczne podtrzymywanie wartości polskiej waluty. Jeżeli taka sytuacja nadal się utrzyma, to wszyscy eksporterzy — nie tylko z branży motoryzacyjnej — staną przed problemem, czy sprzedawać za granicę.
Andrzej Piasecki
szef RN PIA Piasecki
- Obecny kurs złotego w stosunku do dolara hamuje eksport. Moim zdaniem, optymalny kurs powinien być słabszy od obecnego o 25-30 proc.
Co prawda nasza firma nie eksportuje, ale po wejściu Polski do UE wejście na tamtejsze rynki jest możliwe. Technologicznie jesteśmy do takiego kroku przygotowani. Koszty pracy są niższe i tu upatruję szansy na prowadzenie takiej działalności — pod warunkiem oczywiście, że nie zostaną wprowadzone obostrzenia dla rodzimych firm.
Piotr Tokarski
dyrektor handlowy
Ceramika Paradyż
- Optymalny kurs złotego w naszym przypadku oscyluje wokół 4,23 zł za dolara. Wyższy kurs oznacza dla nas mniejszą rentowność.
Aby pobudzić poziom eksportu, rząd powinien zwiększyć o kilkadziesiąt procent limity ubezpieczeniowe. Taki krok spowodowałby wzrost eksportu, a transakcje obarczone zostałyby mniejszym ryzykiem.
Leszek
Waliszewski
prezes Delphi Polska
- Im słabszy złoty wobec euro, tym dla nas lepiej. Najkorzystniejszy byłby układ, kiedy euro kosztowałoby 4-4,5 zł — przy założeniu, że takie osłabienie naszej waluty nie wpłynie na wzrost inflacji. Dla Delphi słabszy złoty oznacza podniesienie konkurencyjności oferty dzięki obniżeniu kosztów wytwarzania. Materiały kupowane za granicą i w Polsce mają podobną cenę. Obecny kurs złotego powoduje, że czasami przegrywamy kontrakty z zachodnimi dostawcami, którzy proponują podobne ceny do naszych.
Piotr Dauksza
prezes Optiroca
- Kurs złotego w stosunku do dolara powinien wynosić 4,4-4,5 zł, ale na osiągnięcie tego celu nie ma jednak prostej recepty. Trzeba jednak podkreślić, że dla ożywienia eksportu ważny jest nie tylko kurs złotego, ale także rentowność polskich firm i wielkość obciążeń natury fiskalnej. O atrakcyjności wyrobu za granicą decydują podatki, które wpływają na koszty produkcji, a co za tym idzie — na ostateczną cenę produktu. Uważam także, że Polska powinna określić sektory, w których eksport jest szczególnie atrakcyjny, i powinna traktować je preferencyjnie.
Jerzy Janowicz
prezes Intercellu
- Nas satysfakcjonowałby kurs złotego na poziomie 4,80 za dolara. Przy obecnym kursie wejście do UE stoi pod znakiem zapytania, bo polskie firmy nie wytrzymają konkurencji. Tu przede wszystkim dużo do zrobienia ma nasz rząd i władze monetarne. Wiemy, co nakręca wartość złotego — papiery skarbowe, polityka fiskalna i zadłużenie kraju. Teraz trzeba tylko powziąć odpowiednie działania. Świadome działania rządu Szwecji doprowadziły do obniżenia kursu korony, a w efekcie spowodowały wzrost koniunktury.
Ożywieniu eksportu na pewno pomoże intensywna promocja naszej gospodarki za granicą oraz pomoc dla eksporterów w postaci kredytów czy gwarancji. Ale to wymaga pewnych nakładów.
Ekonomiści o złotym