Nawet półtora roku może zająć Europejskiemu Trybunałowi Sprawiedliwości rozpatrzenie polskiej skargi. Niecierpliwie czekają na to nasze firmy.
22 czerwca Polska zaskarżyła postanowienia Komisji Europejskiej oraz Rady UE dotyczące regulacji związanych z opodatkowaniem nadmiernych zapasów oraz rozszerzeniem mechanizmu stopniowego wprowadzania płatności bezpośrednich w nowych państwach członkowskich na rośliny energetyczne, orzechy i dodatkowe płatności w sektorze mleka. To bije w polskie firmy, którym grożą wyjątkowo wysokie kary za przekroczenie limitów zapasów wyjątkowo dużej gamy produktów. Rząd powołuje się m.in. na naruszenie zasady niedyskryminacji i zasady swobodnego przepływu towarów.
— Polska nie kwestionuje potrzeby przeciwdziałania spekulacjom na rynku. Uważamy jednak, że wprowadzając taki format rozwiązań komisja znacznie przekroczyła kompetencje — uważa Jarosław Pietras, szef Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej.
Teraz trzeba uzbroić się w cierpliwość. Polski pozew jest 273, jaki złożono w tym roku.
— Rozpatrzenie jednej sprawy zajmuje Europejskiemu Trybunałowi Sprawiedliwości (ETS) od 18 do 20 miesięcy. Rozstrzygnięcia zapadną więc w przyszłym roku. Jednak pod koniec tego roku będziemy wiedzieli, w jakim kierunku biegną sprawy. Sądy są niezawisłe, więc nie możemy naciskać na przyspieszenie procedury — wyjaśnia Jarosław Pietras.
Żadne z nowych państw członkowskich nie chciało się przyłączyć do skargi.
— Ciągle liczę na wsparcie innych nowych państw członkowskich z naszego regionu. To leży w ich interesie — podkreśla Jarosław Pietras.
Polscy negocjatorzy wskazują na mocne uzasadnienie wniosku.
— Prawem każdego państwa jest wnoszenie skarg do ETS, ale w obu przypadkach komisja ma bardzo mocną podstawę prawną — tłumaczy Gregor Kreuzhuber, rzecznik komisarza UE ds. rolnictwa i rybołówstwa.