Rynek kapitałowy chce własnego sądu

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2018-11-15 22:00

Marzenie o specjalnej odnodze wymiaru sprawiedliwości zajmującej się rynkiem kapitałowym łączy większość uczestników obrotu

Przeczytaj tekst i dowiedz się:

  • Jakie argumenty za powołaniem niezależnej instytucji wymiaru sprawiedliwości przedstawia Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych

 

  • Jakie szczegółowe rozwiązania proponuje SII

 

  • Co o pomyśle sądzi prezes Stowarzyszenia Inwestorów Giełdowych

W materiałach roboczych dotyczących strategii rynku kapitałowego znalazła się propozycja powołania dwóch nowych instytucji: specjalnego sądu rynku kapitałowego oraz biura ds. realizacji strategii rynku kapitałowego. Choć jest to ewidentne mnożenie bytów urzędniczych, organizacje zrzeszające uczestników obrotu nie mówią zdecydowanego „nie”. W przypadku sądu są wręcz gorącymi zwolennikami jego powołania Piotr Cieślak, wiceprezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych (SII), podkreśla, że stowarzyszenie od dłuższego czasu zwracało uwagę na potrzebę powołania niezależnej instytucji wymiaru sprawiedliwości, specjalizującej się w prawie rynku kapitałowego.

— W trakcie spotkania konsultacyjnego dotyczącego strategii rynku kapitałowego, jak i późniejszej opinii pisemnej do przedstawionych rozwiązań, zwróciliśmy uwagę, że choć pojawia się pomysł na specjalny sąd, to główny nacisk położony jest na mediacje. Gdyby Ministerstwo Finansów chciało iść w tę stronę, to by oznaczało, że w praktyce nic się nie zmieni. Aby cokolwiek było procedowane w formie mediacji, muszą się na to zgodzić obie strony sporu. A z reguły jest tak, że jedną z nich jest bogata instytucja finansowa, a drugą klient detaliczny. Dla tego ostatniego proces przed obecnymi sądami jest o wiele bardziej uciążliwy niż dla instytucji finansowej. Nietrudno się więc domyślić, że instytucje z reguły nie będą skłonne — i jak pokazują doświadczenia nie są skłonne także dziś — do podjęcia mediacji — zaznacza Piotr Cieślak.

Reprezentant środowiska drobnych inwestorów podkreśla, że obecnie sądy nierzadko są kompletnie nieprzygotowane merytorycznie do rozpatrywania złożonych spraw dotyczących rynku kapitałowego.

— Przykładowo, mimo iż w jednej ze spraw bardzo dokładnie opisaliśmy mechanizm działania praw poboru, to na jednej z rozpraw sędzia poprosiła nas o ponowne wytłumaczenie „ludzkim językiem”, czym jest prawo poboru. Spotkaliśmy się też z wieloma orzeczeniami absurdalnymi od strony merytorycznej. Nie twierdzę, że zawsze tak jest, ale merytoryczne rozpatrzenie sprawy zależy dziś w zasadzie od tego, czy trafi się na sędziego lub prokuratora rozumiejącego złożoną materię rynku kapitałowego — mówi Piotr Cieślak.

Marzenie o fachowcach

SII postuluje, aby powstały 2-3 jednostki sądowe wyspecjalizowane w sprawach dotyczących rynku finansowego i kapitałowego. Ich umiejscowienie w różnych częściach Polski ułatwiłoby dostęp do takich sądów detalicznym uczestnikom rynków finansowych. — Ale nawet gdyby powstał choćby jeden taki wyspecjalizowany sąd, to byłoby to zdecydowanie lepsze od tego, co mamy obecnie — podkreśla Piotr Cieślak. W takim podejściu nie jest odosobniony. Niektórzy uważają nawet, że specjalny sąd to za mało. Potrzebna jest odrębna prokuratura.

— Skuteczna ochrona inwestora jest fundamentem zaufania do rynku kapitałowego. Tylko wiarygodne rynki kapitałowe mogą spełniać swoją podstawową funkcję, jaką jest finansowanie innowacyjnych przedsiębiorstw. Jeśli więc Polska chce oprzeć swój wzrost gospodarczy na innowacjach, powinna postawić na rozwój rynku kapitałowego. Zaufanie do rynku wynika z regulacji i ich egzekucji. Dlatego powinien powstać w Polsce sąd rynku kapitałowego oraz prokuratura wyspecjalizowana w rynku kapitałowym. W niektórych krajach prokurator zajmujący się sprawami giełdowymi musi mieć licencję maklerską. Trzeba popierać wszelkie inicjatywy, które również u nas będą zmierzały w tym kierunku. Oprócz powołania sądu rynku kapitałowego, co roku część sędziów i prokuratorów powinna przechodzić też specjalne szkolenia dotyczące rynku kapitałowego, przypominające aplikacje dla absolwentów studiów prawniczych — uważa Waldemar Markiewicz, prezes Izby Domów Maklerskich.

— To dobry pomysł, ale istotne są szczegóły. Wszyscy jednak wiemy, że wiele spraw nie jest doprowadzanych do końca jak należy. Prokuratorom i sędziom brakuje kompetencji do właściwej oceny materii rynku kapitałowego i chciałbym, żeby się to zmieniło — wtóruje mu Jarosław Wikaliński, prezes Ipopema TFI i zarazem członek siedmioosobowej rady Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami.

Jedynie przedstawiciel spółek notowanych na giełdzie podaje w wątpliwość sens tworzenia specjalnego sądu.

— Wiele kwestii można załatwić prościej i taniej. Postulujemy na przykład, by w przypadku wniosku o ponowne rozpatrzenie sprawy KNF musiała zasięgnąć opinii organizacji zrzeszających poszczególnych uczestników rynku kapitałowego. Byłaby wtedy bogatsza o jakąś wiedzę, a nie podejmowała po prostu drugą decyzję w tej samej sprawie. Od decyzji KNF przysługuje co prawda odwołanie do sądów administracyjnych, ale one rozpatrują tylko kwestie formalne, a nie merytoryczne. Warto przy tym przypomnieć, że kiedyś kwestia kar, które obecnie nakłada KNF była w gestii zwykłych sądów karnych. Przewlekłością postępowań motywowano przekazanie tych kompetencji KNF. Obecnie KNF prowadzi jednak postępowania w tym samym tempie co kiedyś sądy karne, czyli nakłada kary za sprawy np. sprzed pięciu lat. Obawiam się więc, że gdyby powstał specjalny sąd ds. rynku kapitałowego, to za 5-10 lat będzie równie powolny — komentuje Mirosław Kachniewski, prezes Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych.

Wątpliwości rosną

Mirosławowi Kachniewskiemu podoba się za to pomysł powołania specjalnego biura ds. realizacji strategii rynku kapitałowego.

— Powołanie biura ds. realizacji strategii rynku kapitałowego może brzmieć śmiesznie. Jeśli jednak prześledzi się los różnych strategii przyjmowanych dotychczas przez różne rządy, to okazuje się, że te strategie kończą życie w momencie przyjęcia. Ewentualnie ktoś przypomina sobie o jakimś ich punkcie i w swoim partykularnym interesie stara się go przeforsować. Biuro ds. realizacji strategii rynku kapitałowego nie jest samo w sobie złe, pod warunkiem, że będzie jasno określona jego odpowiedzialność. Nawet jeśli byłoby tam parę osób z przyzwoitym wynagrodzeniem, to taki budżet nie jest istotnym wydatkiem, a wdrożenie dobrej strategii przyniosłoby wielokrotnie większe korzyści dla całej gospodarki — podkreśla Mirosław Kachniewski. W tej kwestii biura ds. realizacji strategii sceptyczny jest za to przedstawiciel drobnych inwestorów.

— Do tworzenia nowych urzędów podchodzę sceptycznie. Jest Ministerstwo Finansów, które może mieć wewnętrzną komórkę ds. realizacji strategii — uważa Piotr Cieślak.

Reprezentant TFI mówi wprost, że nie ma sprecyzowanego zdania odnośnie powołania nowego urzędu. Wskazuje przy tym, że brak jakiejkolwiek stałości w podejściu do rynku.

— Przychodzi nowy minister finansów, prezes giełdy, przewodniczący KNF i ma swoją strategię — wzdycha Jarosław Wikaliński.

Przedstawiciel domów maklerskich uważa jednak, że to jest właśnie argument za powołaniem nowego urzędu, byle w formie mikrourzędu, np. pełnomocnika rządu.

— Jeśli nie ma kapitana, to statek będzie dryfował. A polskiemu rynkowi kapitałowemu brak obecnie kapitana, który jest odpowiedzialny wyłącznie za rynek kapitałowy i co rok składa sprawozdanie z jego działalności. Taka osoba powinna zajmować się wyłącznie rozwojem rynku kapitałowego oraz mieć wyznaczony konkretny cel: stopniowe zwiększanie udziału polskiego rynku kapitałowego w finansowaniu potrzeb rozwojowych polskich przedsiębiorstw — przekonuje Waldemar Markiewicz.