Ropa stanieje, ale nie aż tak bardzo jak złoto czy miedź — przewidują analitycy DI BRE Banku.
Przez tydzień cena baryłki ropy naftowej spadła o 1,7 proc. O 3 proc. staniało złoto, o 4,5 proc. miedź. To wyraźna korekta wcześniejszych mocnych wzrostów, ale raczej jeszcze nie początek końca hossy na rynku surowców. O tym, że może to wkrótce nastąpić, przekonani są analitycy DI BRE Banku. Obstawiają, że może do tego dojść już w drugim półroczu.
— Jeśli zrealizuje się scenariusz kontynuacji ożywienia w gospodarce amerykańskiej, szczególnie przez poprawę na rynku pracy, istnieje ryzyko, że Fed zacznie coraz wyraźniej wypowiadać się o zaostrzeniu polityki pieniężnej na przełomie roku. Od początku lat 70. serie podwyżek stóp wywoływały niewielkie korekty, po których rynek rósł niesiony poprawiającymi się danymi makro — mówi Michał Marczak, szef analityków DI BRE Banku.
Podkreśla, że w tej sytuacji ceny akcji i surowców będą się jednak zachowywać odmiennie.
— W przypadku metali istnieje ryzyko, a właściwie pewność, że hossa skończy się definitywnie z chwilą odwrócenia długoterminowych trendów na akcjach (do trendu wzrostowego) i obligacjach (do trendu spadkowego). Szaleństwo wzrostu cen surowców w latach 70. skończyło się 20-letnim okresem bessy — przypomina Michał Marczak.
Dodaje, że taki rozwój wypadków byłby też uzasadniony fundamentalnie.
— Inwestycje w kopalnie miedzi, których nie rozpoczęto lub które wstrzymano z powodu niedawnego kryzysu, teraz ruszają pełną parą, bo dostęp do finansowania jest łatwiejszy, a ceny metalu są wysokie. Poniesione nakłady mają szansę zwrócić się w błyskawicznym tempie, w 3-4 lata. W samej Afryce wydobycie rudy miedzi do 2015 r. ma wzrosnąć trzykrotnie — mówi szef analityków DI BRE Banku.
Jego zdaniem, dynamika podaży będzie dużo wyższa niż popytu.
— Dziś wysokie ceny nakręcone są tanim pieniądzem. Kiedy stopy procentowe i podaż surowca wzrosną, inwestorzy będą chcieli szybko zrealizować zyski — przestrzega Michał Marczak.
Jego zdaniem, największa przecena czeka miedź i złoto, w mniejszym stopniu bessa może dotknąć rynek ropy naftowej, której cena nie rosła w ostatnim czasie tak dynamicznie jak ceny metali.