Resort finansów odrzuca pomysł państwowej agencji na podniesienie stawek akcyzy na lekkie alkohole. Nie wierzy, że da się na tym zarobić.
Prawo i Sprawiedliwość od dawna stoi na stanowisku, że podwyższanie
stawek akcyzy, zamiast przynieść budżetowi dodatkowe pieniądze, prowadzi
jedynie do wzrostu szarej strefy. Także Paweł Szałamacha, minister
finansów, wielokrotnie powtarzał, że jest przeciwny takim ruchom.
Dlatego przy ul. Świętokrzyskiej ze zdziwieniem odnotowano pomysł
Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (PARPA), która
proponuje zwiększyć akcyzę m.in. na piwo i wino do poziomutej, którą
objęte są ciężkie alkohole.
— Ministerstwo Finansów nie planuje ani nie prowadzi żadnych prac nad
zmianą stawek podatku akcyzowego — mówi Wiesława Dróżdż, rzecznik
prasowy resortu. Oficjalnie PARPA nie zwróciła się ze swoim pomysłem do
resortu finansów, chociaż propozycję zna Marian Banaś, wiceminister
finansów, który odpowiada m.in. za podatek akcyzowy.
— Analizujemy wszystkie napływające propozycje rozwiązań w tym zakresie
— zapewnia rzecznik Ministerstwa Finansów (MF). Pomysł rządowej agencji
opisał „Dziennik Gazeta Prawna”. PARPA chce ujednolicenia podatku
akcyzowego. W ten sposób stawki podatku np. na piwo czy wino wzrosłyby
do tego samego poziomu, jaki dzisiaj obowiązuje dla wyrobów
spirytusowych, czyli np. wódki.
Z przytaczanych przez dziennik wyliczeń PARPA wynika, że taki ruch
zwiększyłby akcyzę na wino z obecnych 1,58 zł do 6,84 zł za litr, a w
przypadku piwa z 0,48 zł do 1,43 zł za pół litra. Dzięki temu
fiskus miałby zyskać dodatkowe wpływy w wysokości od 5 do nawet 7,5 mld
zł. Nowa ekipa rządząca jednak sceptycznie patrzy na miliardy, jakie
można zdobyć, podwyższając akcyzowe stawki.
Za przykład służą im ruchy poprzedniej władzy, która od 2014 r. o 15
proc. zwiększyła stawkę na wyroby spirytusowe i… na tym straciła.
Producenci alkoholi zakasali rękawy do pracy jeszcze przed wejściem w
życie podwyżki, a hurtownicy i sieci handlowe zrobili solidne zapasy.
Wzrost wpływów pojawił się dopiero w ubiegłym roku, ale nie w takiej
skali, jak zakładał resort finansów. Po jedenastu miesiącach 2015 r.
fiskus zebrał z całej akcyzy 57,3 mld zł, nieco ponad 80 proc.
planowanych na cały rok wpływów.
W tym samym czasie rok wcześniej do budżetu trafiło 56 mld zł. Zamiast
zwiększać wpływy do kasy państwa z akcyzy, podwyższając podatek, obecne
władze resortu finansów planują poprawić jego ściągalność. Na ten rok
założono, że dochody z tego tytułu wyniosą nieco ponad 64 mld zł, ale ta
prognoza nie uwzględnia planów nowego kierownictwa resortu, które
zakładają uszczelnienie systemu podatkowego i odzyskiwanie należności
podatkowych, które fiskus coraz lepiej znajduje, ale nie jest w stanie
ich wyegzekwować. Ze statystyk ministerstwa wynika, że zaległości
podatkowe z akcyzy na koniec pierwszego półrocza 2015 r. wynosiły aż 6,8
mld zł i w ciągu ostatniej dekady urosły niemal dwuipółkrotnie. © Ⓟ
b.goduslawski@pb.pl %
22-333-99-38