PB: Jakie ma pan kompetencje do pełnienia funkcji szefa Centralnego Ośrodka Informatyki (COI)?
Radosław Maćkiewicz: Zacznę od teoretycznego przygotowania, jakim jest ukończenie informatyki na Politechnice Warszawskiej, następnie MBA i studia podyplomowe oraz nieustanne szkolenia w pracy zawodowej. Choć pracowałem wcześniej w sektorze prywatnym, to współpracowałem z sektorem publicznym m.in. przy takich projektach jak eToll i e-Urząd Skarbowy w Ministerstwie Finansów. Pracowałem też dla takich klientów jak ARiMR, TVP i Poczta Polska.
Ale tak dużym zespołem jak w COI pan nie zarządzał?
Nie zarządzałem, natomiast potrafię sobie dobrać odpowiednich ludzi, którzy mogą mnie wesprzeć. Niedawno do kierownictwa dołączył Hubert Gniadowicz, który szefował bardzo dużej organizacji, jaką jest CIRF, w połowie marca czeka nas kolejne wzmocnienie przez bardzo doświadczoną osobę.
Czy dobrze zna się pan z Krzysztofem Gawkowskim?
Znamy się z czasów mojej aktywności w młodzieżówce SLD — działałem w niej w czasach studenckich. Później zaprzestałem tej aktywności, od lat nie należę już do organizacji, ale znajomość została. Nie jest jednak bardzo intensywna.
To od ministra padła propozycja pokierowania ośrodkiem...
Tak. Otrzymałem ją w grudniu. Rozmawialiśmy o mojej wizji na kierowanie tego typu organizacją i spotkała się z uznaniem, padła więc taka propozycja. Przyznam, że początkowo byłem nieco zaskoczony i długo zastanawiałem się nad jej przyjęciem.
Co było dla pana największym zaskoczeniem po objęciu funkcji dyrektora?
Ostatnie tygodnie spędziłem na bardzo bliskiej, intensywnej pracy z różnymi zespołami COI. Pracują tu bardzo fajni ludzie z dobrą energią, dobrymi pomysłami. To naprawdę świetni profesjonaliści. Z drugiej strony organizacja w ostatnim czasie bardzo mocno urosła. Są pewne silosy między pionami, więc przepływ informacji jest bardzo ograniczony. Mamy jednak pomysły, jak to zmienić.
A jakieś mocno negatywne zaskoczenia?
Odkryłem, że grupa osób ma wydłużone okresy wypowiedzeń z trzech do sześciu miesięcy, a niektórzy dodatkowo mają sześciomiesięczne odprawy. W skrajnych przypadkach prowadziło to do sytuacji, że ktoś miał półroczne wypowiedzenie, a później półroczną odprawę. Takie warunki są dość szokujące jak na standardy rynkowe. Te okresy w 2023 r. były wydłużane aneksami. Nie ma mojej zgody na to, żeby niestandardowo wydłużać okresy wypowiedzeń czy dawać dodatkową odprawę. Mamy kierunkowe uzgodnienia, że sumaryczna długość wypowiedzeń i odpraw to maksymalnie sześć miesięcy.
Tylko jedno negatywne?
Zaskoczyła mnie umowa fuzji z Ministerstwem Cyfryzacji (MC) i jej efekty. Na jej mocy w 2023 r. przeniesiono zadania z MC do COI, według relacji pracowników pod dużą presją czasu. W ślad za tym poszło przeniesienie zespołów. Przeszedł zespół usług cyfrowych i sprawy związane legislacją. To jest posunięte trochę za daleko. COI na zlecenie ministerstwa powinien realizować określone zadania, ale w zaproponowanym modelu fuzji zabrakło jasnego podziału odpowiedzialności. Ponadto część osób, która świadomie wybrała drogę kariery w służbie cywilnej, a musiała przejść z ministerstwa do COI, nie jest zadowolona i nie chciała zmieniać pracodawcy. Wiele osób docenia jednak zmiany, chociażby z uwagi na zmianę wynagrodzenia.
Czyli będzie pan odkręcał fuzję i te osoby wrócą do MC?
Nie — to jest niemożliwe, natomiast będziemy to naprawiać. Kierunkowe decyzje i odpowiedzialność za legislację na pewno będą w MC. Obecnie jesteśmy na etapie audytu wewnętrznego, który ma na celu uzyskanie synergii oraz pełną integrację zespołu usług cyfrowych z COI.
A propos kadr — w ostatnim czasie zespół COI chyba mocno się rozrósł?
Przez ostatni rok liczebność zespołu zwiększyła się blisko dwukrotnie i obecnie na pokładzie mamy ponad 1600 osób, w tym około 140 to transfer z MC. Wzrost wynikał z potrzeby zintensyfikowania prac nad projektami. Nie wiem, czy aż tak duży wzrost był uzasadniony.
Będą zwolnienia?
Nie mam takich planów. Na pewno chcę jeszcze bardziej usprawnić procesy wytwórcze, zwiększyć automatyzację, bo to uwolni nam zasoby do myślenia o nowych projektach oraz kreatywność ludzi. Automatyzacja procesów zwiększy też bezpieczeństwo systemów, bo zmniejsza ryzyko, że ktoś robi coś manualnie i popełni błąd. Zwiększenie bezpieczeństwa wytwarzanych i utrzymywanych systemów to jeden z moich priorytetów. W tym obszarze chcemy m.in. zacieśnić współpracę z Wojskami Obrony Cyberprzestrzeni.
Ile wynosi średnie wynagrodzenie i czy zakładacie podwyżki?
Jest to prawie 12 tys. zł brutto. Zgodnie z zasadami wynagradzania w COI w uzasadnionych przypadkach planujemy podwyżki. Zakładamy więc wzrost funduszu płac w tym roku. Będzie jednocyfrowy.
Z 1,6 tys. osób na pokładzie COI jest jak duża firma IT. Jakimi przychodami COI zamknął ubiegły rok i jakie ma plany?
W ubiegłym roku mieliśmy blisko 0,5 mld zł przychodów. Koszty wynagrodzeń bez narzutów wyniosły 229 mln zł. W tym roku ma to być odpowiednio 621 i 280 mln zł.
Czyli ośrodek wygeneruje ponad 600 mln zł z prac przy systemach na zlecenie MC. Czy są też jakieś plany wyjścia szerzej?
Trochę zasobów do myślenia o nowych projektach uwolni nam optymalizacja. Mamy w planach szukanie projektów poza MC — to jeden z moich planów na najbliższy czas.
COI wyjdzie z ofertą do sektora komercyjnego czy będzie startował w przetargach jak np. przed laty na utrzymanie KSI ZUS?
Nie wyjdziemy z ofertą do sektora komercyjnego i raczej nie będziemy startować w przetargach, ale ponieważ budujemy duże krytyczne systemy w państwie, mamy kompetencje i doświadczenie, które możemy wykorzystywać w pracach nie tylko dla MC, ale także dla innych jednostek administracji publicznej czy samorządów. Chcę, żeby COI służył im pomocą w budowaniu cyfrowych usług.
Na jakich zasadach państwowi klienci mieliby COI zlecać zadnia?
Trwają obecnie analizy prawne. Zaznaczę jednak, że nie mówię tutaj o jakiejś dużej skali takiej działalności. Realnie to chcielibyśmy uzyskiwać jakieś 10-15 proc. przychodów z zewnątrz. Widzimy zainteresowanie naszymi usługami i prowadzimy wstępne rozmowy z trzema instytucjami.
Chce pan wyjść na rynek, tymczasem można zadać pytanie, jak COI sobie radzi z obecnymi zadaniami. Jak np. idą prace nad CEPIK 2.0 i co z zapowiedzią Krzysztofa Gawkowskiego o rejestracji samochodu przez telefon?
Prowadzimy rozmowy z przedstawicielami PWPW w sprawie modernizacji CEPIK-u, bo to oni są twórcą systemu wykorzystywanego w starostwach i bez porozumienia nie jesteśmy w stanie tego zrobić. Baza danych CEPiK-u jest rozproszona i do zakończenia modernizacji niezbędna jest m.in. jej centralizacja. Jak dojdzie do porozumienia i będzie zgoda wszystkich stron co do tego, że możemy modernizować CEPIK, to w ciągu trzech lat jesteśmy w stanie doprowadzić do tego, że da się rejestrować auto przez komórkę.
W grudniu COI otworzył oferty w przetargu na body leasing z budżetem blisko 600 mln zł i... zapadła cisza. Na rynku mówi się, że może zostać unieważniony. Co pan sądzi o tym przetargu?
Przetarg budził i budzi duże emocje. Prawdę mówiąc, zastanawiam się, skąd tak duży budżet w sytuacji, kiedy tak mocno zwiększyliśmy własne zasoby. To bardzo duża kwota. Przykładowo — w ubiegłym roku na usługi body leasingu wydaliśmy nieco ponad 30 mln zł, więc trudno znaleźć powody uruchomienia tak dużego zamówienia.
Może jest ono panu nie na rękę z obawy o zarzut konfliktu interesów? Billennium, w którym pan niedawno pracował, złożyło w nim ofertę...
Od początku jestem zupełnie wyłączony z tego przetargu i nie wiem, na jakim etapie są prace komisji.
Duży szum medialny wywołała kwestia zatrudnienia na stanowisku zastępcy dyrektora Marii Thun. Chcę zapytać, czy jeśli osoba otrzymała biurko, adres mejlowy i została dopuszczona do pracy, to nie oznacza to de facto, że stosunek pracy został nawiązany?
Żeby stosunek pracy został zawarty, to strony muszą porozumieć się co do wszystkich warunków pracy i płacy. W tej sytuacji tak nie było. Jeden parametr, a dokładnie długość wypowiedzenia, nie został ostatecznie uzgodniony.
Skoro nie został uzgodniony, to dlaczego pani Thun została dopuszczona do pracy, pracownicy otrzymali informację o nowej dyrektor, a minister musiał wyrażać zgodę na jej odwołanie?
Wszystko wskazywało na to, że się dogadamy, a później ze strony pani Thun wyszła propozycja niestandardowego zapisu co do warunków wypowiedzenia umowy o pracę etc., na co nie mogłem się zgodzić. W konsekwencji nie doszło do zawarcia umowy o pracę. Nadmieniam, że zgodnie ze statutem COI zastępcę dyrektora powołuje dyrektor COI za uprzednią zgodą ministra cyfryzacji. Ponieważ jednak ostatecznie nie uzgodniliśmy z panią Thun warunków jej zatrudnienia, nie powołałem jej na stanowisko swojego zastępcy. W konsekwencji minister cyfryzacji cofnął swoją zgodę na jej powołanie. Dlatego też podtrzymujemy konsekwentnie stanowisko, że żadna odprawa pani Thun się nie należy.