Styczeń na GPW: fatalne nastroje i małe obroty

Tadeusz Stasiuk
opublikowano: 2001-02-01 00:00

Styczeń na GPW: fatalne nastroje i małe obroty

Niejasne przesłanki makroekonomiczne nie pozwoliły giełdzie na trwałe wzrosty

Mimo sporych oczekiwań, styczeń nie okazał się zbyt udany dla giełdowych inwestorów. GPW przez większą część miesiąca trwała w marazmie, nie mając sił na wybicie w górę.

Wbrew tradycji, nie mieliśmy do czynienia z efektem stycznia, kiedy ożywia się ruch na parkiecie, a zwiększony popyt skutkuje sporymi wzrostami cen. Nasz parkiet nie był jednak wyjątkiem. Także większość światowych rynków akcji pozostawała w styczniu stabilna. Wyjątkiem był jedynie Nasdaq, gdzie dochodziło często do gwałtownych zmian koniunktury.

Styczeń zaczął się bardzo obiecująco. Już w drugim dniu roboczym amerykański Fed, ku zaskoczeniu rynku, obniżył stopy procentowe. Euforia trwała jednak bardzo krótko, a w przypadku naszego rynku informacje te przeszły niemal bez echa. Warszawska giełda co prawda zanotowała wzrosty, ale zapału starczyło na bardzo krótko. Inwestorzy zaczęli grać licząc na podobną decyzję Rady Polityki Pieniężnej. Robili to jednak bez przekonania. Szczególnym powodzeniem cieszyły walory banków i spółek budowlanych. Niestety, mało korzystne dane makroekonomiczne (deficyt budżetowy, wpływy z UMTS) ostudziły zapał inwestorów, czego efektem w połowie miesiąca była stagnacja na parkiecie. Ponadto RPP nie poszła śladem Fed, co odstraszyło od giełdy resztki dużego kapitału. Niewielkie ożywienie spowodowała jedynie publiczna oferta akcji Interii.

Wbrew prognozom

O rozczarowaniu mówią nie tylko inwestorzy. Także analitycy i doradcy inwestycyjni wspominają o niespełnieniu pokładanych w giełdzie nadziei.

— Jestem rozczarowany styczniem. Warszawska giełda miała jednak pecha. Podczas gdy europejskie parkiety trwały w lekkim trendzie wzrostowym, kilka niekorzystnych danych makroekonomicznych spowodowało spadki na GPW — mówi Alfred Adamiec, doradca inwestycyjny PBK AM.

Specjaliści szczególnie zawiedli się na inwestorach instytucjonalnych.

— Oczekiwałem lepszego stycznia, zwłaszcza po pierwszej połowie grudnia, kiedy na giełdzie zaangażowały się mocno OFE i zagraniczni inwestorzy. Na początku stycznia ich zapał jednak ostygł. Dopiero w drugiej połowie miesiąca zaczęli kupować akcje polscy inwestorzy instytucjonalni. Nie poprawiło to jednak koniunktury. Waga polskich akcji we wzorcowym portfelu pod koniec grudnia wzrosła i liczyłem, że trzymający się benchmarku zarządzający będą kupować walory — podsumowuje styczeń Rafał Gębicki, dyrektor inwestycyjny Banku Concordia.

Ospałe lokomotywy

Oczy inwestorów zwrócone były w stronę blue chipów i spółek IT, z którymi wiązano nadzieje na wzrosty. Niestety, obie grupy zawiodły. Był to przede wszystkim efekt słabnącej wyceny spółek TMT na Nasdaq oraz ich słabych prognoz na pierwszy kwartał 2001 r. Nic więc dziwnego, że gracze — nie mogąc się doczekać żywszych reakcji na papierach najmocniejszych fundamentalnie spółek — wzięli się za handel walorami firm zaliczanych raczej do drugiej ligi GPW. Niekwestionowanym liderem były papiery Ireny, które niemal cały miesiąc zwyżkowały. W doborowym towarzystwie znalazły się także walory spółek, które w ostatnim czasie bądź to miały problemy finansowe (Beton Stal, Murawski, EBI), bądź też przykuwały uwagę rynku informacjami o inwestorach (EFL). Dobrze postrzegane były także papiery firm, na które zostało ogłoszone wezwanie (Bielbaw, Mostostal Warszawa). Do grona firm, które przyniosły najwyższe stopy zwrotu, w ostatnich dniach stycznia przebojem dołączył Chemiskór. Styczeń z kolei nie był dobrym miesiącem dla akcjonariuszy Pepeesu, IBSystem czy ŁDA, których walory przecenione zostały grubo powyżej 20 proc.

Poprawy nie widać

Jak twierdzą analitycy, na razie brak jednoznacznych przesłanek wskazujących na możliwość szybkiej poprawy koniunktury na GPW. Należy więc liczyć się z tym, że w lutym na giełdzie będą dominowały podobne tendencje, jak miesiąc wcześniej.

— Zanosi się na niewielkie wzrosty, przeplatane spadkami. Poczynania inwestorów na rynku kapitałowym mogą hamować lęki o ewentualną recesję gospodarczą. Zagraniczni mogą obawiać się inwestowania na warszawskiej giełdzie ze względu na umacniającego się złotego. Na pierwsze gwałtowniejsze ruchy na giełdzie można liczyć wówczas, gdy rozstrzygną się kwestie dotyczące trendów gospodarczych w USA, Europie Zachodniej i Polsce. Jeśli informacje będą optymistyczne, czeka nas wyraźny wzrost giełdowych indeksów — twierdzi Sławomir Gajewski, doradca inwestycyjny Credit Suisse AM.

Alfred Adamiec dodaje natomiast, że od budżetu i obniżki stóp procentowych zależy, czy efekt stycznia przeniesie się na luty.

— Niejasności związane z tymi czynnikami skutecznie wstrzymują inwestorów przed większym zaangażowaniem na parkiecie — konkluduje doradca inwestycyjny PBK AM.