Świat produkuje lody na polskich maszynach

Michalina SzczepańskaMichalina Szczepańska
opublikowano: 2012-07-17 00:00

Case study: Ice Group, producent maszyn do produkcji lodów, zachęca innych do rozpoczęcia biznesu w krajach w trakcie transformacji

Co firma z Rybnika na Śląsku może mieć wspólnego z irańskimi lodami o smaku szafranowym, artystycznie zdobionymi kuwetami dla lodów gastronomicznych w Niemczech i Holandii czy rożkami, którymi zajadają się bywalcy australijskich kin? Może projektować i dostarczać maszyny do produkcji lodów do kilkudziesięciu krajów na wszystkich kontynentach... i mieć apetyt na jeszcze więcej.

Światowa czołówka

— Dzisiaj konkurujemy z kilkoma firmami na świecie, jeśli chodzi o linie technologiczne dla przemysłowej produkcji lodów. Są to głównie producenci włoscy, ale również duńscy, między innymi tacy jak Gram Equipment lub też Hoyer — lodowa odnoga Tetra Paka.

Jesteśmy natomiast najprawdopodobniej jedyną na świecie firmą z tak szeroką ofertą urządzeń, możliwych do indywidualnego dopasowania do potrzeb odbiorcy — mówi Leszek Arkadiusz Geratowski, prezes Ice Group.

Najlepiej rokujące z dotychczas obranych kierunków dla lodziarskiego biznesu są, zdaniem Leszka Arkadiusza Geratowskiego, Australia i Nowa Zelandia.

— Właśnie zdobyliśmy tam pierwszych klientów. Są to kraje o ogromnej konsumpcji wszelkich produktów spożywczych i lody nie są tu wyjątkiem. Równocześnie konkurencja natrafia na takie same przeszkody, na jakie napotykamy i my, mając do pokonania ogromny dystans, borykając się z różnicą czasu, wypracowując metody zaopatrzenia w części zamienne czy też procedury serwisowe. Ciekawa jest też dla nas wciąż Rosja, w której większość producentów lodów to nasi znakomici klienci. W tym roku chcielibyśmy zaistnieć także i w Indiach, choć najważniejsi są dla nas klienci powracający z kolejnym zamówieniem. To tak naprawdę podstawowy majątek firmy — opowiada prezes Ice Group.

— Pracę z klientem rozpoczynamy od projektu produktu, to jest od narysowania konkretnych lodów — dodaje Agnieszka Gańczorz, specjalista ds. eksportu z Ice Group. Cena linii technologicznej może sięgać 4 mln złotych. Typowe zamówienia to około kilkadziesiąt — kilkaset tysięcy złotych.

Co kraj (i rząd), to obyczaj

— Każda kultura to odmienny model konsumpcji. Nawet w Europie trudno o uogólnienia. W Polsce np. poważny biznesmen z lodami na ulicy to rzadkość, a lody są wciąż postrzegane jako produkt dla dzieci. Do tego biznes lodziarski to „poker” — bo wciąż zależny od pogody — mówi Leszek Arkadiusz Geratowski.

Przychody z polskiego rynku to dla spółki zaledwie 5-7 proc. całości corocznych kontraktów na około 20 mln zł. Za mało jemy lodów?

— W wypadku Ice Group głównym narzędziem handlowym, oprócz zróżnicowania oferty, jest dywersyfikacja rynków, wśród których Polska jawi się jako ten o ograniczonych możliwościach. Wciąż natomiast odkrywamy kraje, jak np. Kuba, w których przemysł lodziarski wymaga całkowitej modernizacji i które otwierają się na dostawców zagranicznych— tłumaczy prezes Ice Group. Lodową rewolucję spółka chciałaby przeprowadzić też w Maroku i Wietnamie.

Rozpoczyna od zorganizowania w tych miejscach sympozjów poświęconych lodom i maszynom do ich produkcji. — Nie tylko my, ale również inne polskie firmy mogłyby wesprzeć produkcję żywności w krajach w trakcie transformacji. Nie chodzi o pomoc w postaci bezpośrednich dostaw żywności, czyli przysłowiowej ryby, ale wędki, a więc maszyn — twierdzi Leszek Arkadiusz Geratowski.

Ice Group próbuje zainteresować tą ideą innych producentów maszyn dla przemysłu spożywczego, by stworzyć grupę nacisku na polskie instytucje rządowe. Po co? By wsparły eksport, podobnie jak czynią to władze duńskie czy włoskie.