Szef alkoholowego giganta marzy o podboju świata

Mirosław Konkel
opublikowano: 25-02-2010, 11:08

Witold Franczak stanął na czele Grupy Sobieski. Czy z eksportem wódki poradzi sobie tak dobrze jak z importem wina?

Na dziesięć butelek wina bułgarskiego sprzedanych w 2007 r. w Polsce aż osiem miało metkę Domain Menada (DM), spółki zależnej Grupy Sobieski. DM ma 24 proc. krajowego rynku i 78 -procentowy wzrost przychodów w latach 2004-07. To zasługa m.in. ostatniego szefa tej firmy Witolda Franczaka. Od niedawna dyrektora generalnego całego koncernu.

— Przez ostatnie pięć lat wyniki sprzedaży DM wzrosły pięciokrotnie. Aż siedem gatunków importowanego przez nas wina znalazło się w pierwszej dwudziestce w Polsce — podkreśla z satysfakcją.

A priorytety na dziś? Pierwszy: firma ma być liderem w produkcji i dystrybucji alkoholi wysokoprocentowych w kraju. Drugi: podbój świata przez najważniejszą markę firmy — wódkę Sobieski.

Witold Franczak
Witold Franczak
None
None

Kochane buteleczki

Łatwo nie będzie. Ale od czego jest profesjonalny zespół?

— Chcę stworzyć najlepszy team, w którym ludzie chcieliby pracować przez lata — deklaruje Witold Franczak.

Kluczem jest, według niego, lojalność, którą porównuje do jezdni o ruchu dwukierunkowym. Pracownicy powinni mieć zaufanie do firmy — i na odwrót. Bo to gwarantuje małą rotację, a tylko ze sprawdzonymi ludźmi można osiągnąć sukces.

Do tej pory tylko raz zmienił pracę. Cztery lata temu opuścił koncern Racke Polska, by przejść do Sobieskiego.

Dyrektor Franczak uważa, że nie wystarczy się znać na zarządzaniu, aby dobrze kierować firmą. Dlatego cieszy się, że jest absolwentem Wydziału Filozoficzno-Historycznego UJ.

— W Krakowie zachwyciłem się historią sztuki i architektury. Ta fascynacja rzuciła mnie na rok do Afryki, gdzie nakręciłem kilka filmów dokumentalnych o wpływach cywilizacji rzymskiej na Czarnym Lądzie — wspomina.

Co prawda, młodzieńcze pasje ani studia na Uniwersytecie Jagiellońskim nie przekładają się bezpośrednio na pracę, ale sprzyjają twórczemu myśleniu. A kreatywność przydaje się nie tylko w prowadzeniu firmy. Kiedy był dyrektorem generalnym DM, projektował butelki i etykiety sprowadzanych z zagranicy win. Tak też będzie teraz, w interesie wódczanym.

— Jestem zwolennikiem delegowania obowiązków. Ale wzornictwo produktów to dla mnie absolutny priorytet —śmieje się Witold Franczak.

Żartuje, że od artystycznych inklinacji do alkoholu droga niedaleka. Przynajmniej w jego przypadku.

— Był rok 1989. Pomagałem koledze przygotować promocję szkockiej whisky w Polsce. Bez wynagrodzenia, bo uznałem projekt za ciekawy. Potem pojawiły się inne zlecenia. I tak wsiąkłem w biznes z procentami — opowiada szef Sobieskiego.

Okazało się, że ma żyłkę handlową. Awansował. Dlatego skończył kolejne studia — z innowacyjności i zarządzania na Politechnice Łódzkiej.

— Smykałka do interesów, zdolności przywódcze, intuicja — to ważne, ale bez solidnej teorii człowiek pozostanie wiecznym amatorem — tłumaczy Franczak.

Dystans i spokój

A amatorem być nie chce. Nawet poza pracą. Nurkowanie, narciarstwo, pływanie —na to musi znaleźć czas. Jest zapalonym podróżnikiem. Przemierzył Saharę, Nepal, Indie, Europę i Amerykę Północną. Urzekł go Tybet, który odwiedził w 1986 r., krótko po rewolucji kulturalnej w Chinach.

— Podoba mi się lamaizm, bo to kultura łagodności, spokoju i dystansu do życia. Jakże różna od naszej cywilizacji nastawionej na pośpiech i natychmiastowe wyniki — mówi menedżer.

Ciekawość świata chciałby zaszczepić synom — 10-letniemu Bartkowi, który kocha sport, i 18-letniemu Łukaszowi, który kończy liceum, a w weekendy dorabia do kieszonkowego w restauracji sałatkowej.

Chłopak jest taki samodzielny — cieszy się ojciec. A czy chce, by kiedyś też poszedł w dyrektory?

— Niekoniecznie. Trzeba kochać to, co się robi. Za dużo czasu spędzamy w pracy, by się w niej męczyć — odpowiada Witold Franczak.

Zobacz stronę poświęconą ludziom związanym z biznesem>>>

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Podpis: Mirosław Konkel

Polecane