Tydzień temu informowaliśmy, że bank centralny wszczął wewnętrzne dochodzenie w sprawie Slyngstada po tym jak okazało się, że szef funduszu inwestycyjnego Norwegii poleciał z Filadelfii do Oslo samolotem wyczarterowanym przez Nicolaia Tangena, założyciela funduszu hedgingowego AKO Capital. Slyngstad wracał z konferencji zorganizowanej przez Tangena, która miała wyjątkowo elitarny charakter. Uczestniczyło w niej tylko 150 osób, a imprezę uświetnił prywatnym koncertem Sting.
Norweskie media sugerowały, że jest konflikt między statusem, który ma Slyngstad, pracujący dla banku centralnego, a światem finansjery, reprezentowanym przez Tangena. Sprawie smaczku dodało to, że szef AKO Capital został wybrany na następcę Slyngstad od września tego roku. Norweskie media zaczęły domagać się ujawnienia okoliczności wyboru Tangena.
Slyngstad przeprosił tydzień temu za swoje zachowanie pracowników funduszu, którym kierował 12 lat.
- Szczerze przepraszam, że was zawiodłem, naruszając reputację Norges Bank Investment Management i nie stosując się naszej kultury organizacyjnej – napisał.
Tymczasem w czwartek bank centralny Norwegii ogłosił, że Slyngstad nie naruszył zasad etycznych. Jednocześnie przyznał, że szef funduszu inwestycyjnego Norwegii nie powinien decydować się na podróż, która stała się przyczyną jego kłopotów. Norges Bank uznał, że wywołane przez omawiane wydarzenia kontrowersje wskazują, że potrzebne jest jaśniejsza wykładnia zasad etycznych.