Ten lek, co go w telewizji pokazują

Dorota Czerwińska
opublikowano: 2014-05-29 00:00

Polacy lubią leczyć się sami. Ale wiedzę o tym, co i jak zażywać, zamiast od lekarza czy farmaceuty czerpią z reklam

Kupowanie i przyjmowanie produktów, które są dostępne bez recepty (OTC — over the counter) staje się w Polsce coraz powszechniejsze. Sprzedaż tych produktów w 2013 r. wzrosła o 6,9 proc. w stosunku do 2012 r. Skąd ta skłonność do samoleczenia?

FOT. Fotolia
FOT. Fotolia
None
None

— Na pewno przyczyniły się do tego infekcje w pierwszym kwartale roku, ale również utrudniony dostęp do lekarzy i jednocześnie łatwy dostęp do produktów OTC. A także starzenie się społeczeństwa, coraz większe zainteresowanie zdrowym stylem życia, wprowadzanie coraz nowych produktów na rynek. Głównym czynnikiem wzrostu rynku produktów OTC jest cena, a w przypadku suplementów diety szczególnie dużą rolę odgrywają produkty z nowymi wskazaniami do uzupełnienia diety w niezbędne witaminy i mikroelementy — wylicza Katarzyna Leoszkiewicz z IMS Poland.

Co najczęściej aplikuje się sobie bez konsultacji z lekarzem? — Przede wszystkim preparaty stosowane w razie przeziębienia i grypy, środki przeciwbólowe i stosowane w dolegliwościach gastrycznych — wyjaśnia Katarzyna Leoszkiewicz. A skąd wiadomo, jaki lek kupić?

— Niestety rzadko od lekarzy, bo leczymy się sami, ale i rzadko od farmaceutów, bardziej ukierunkowanych na sprzedaż produktu niż na doradzanie pacjentowi — uważa Wojciech Matusewicz, prezes Agencji Ochrony Technologii Medycznych (AOTM).

Goździkowa przypomina

Hasło „reklama dźwignią handlu” dotyczy również rynku farmaceutycznego. To z niej pacjenci w dużej mierze czerpią wiedzę o lekach bez recepty i o suplementach diety. A reklamy zachęcają do zakupu specyfików medycznych na zgagę, wątrobę, bakteryjne zapalenie pochwy, zbyt częste oddawanie moczu i gdy jesteśmy „niewyraźni”. Pastylek na wzdęcia i erekcję, na skórę i włosy.

A do tego są jeszcze witaminy, środki na odchudzanie, koncentrację, na dużą potliwość i magnez w różnych odmianach. Każdy farmaceuta prowadzący aptekę powinien wiedzieć, jakie leki są akurat reklamowane, żeby mógł sprzedać pacjentowi „ten lek na wzdęcia, co go w telewizji pokazują” albo ten, „co go Goździkowa poleca”. Z danych Nielsen Audience Measurement wynika, że w 2013 r. najczęściej reklamowanymi lekami lub suplementami bez recepty były: Nurofen (174 694 spotów), Strepsils (80 944), Ibum (69 231), Ibuprom (61 711), Apap (53 920), Excedrin Migrastop (45 676), Linea (43 249).

Reklama leków OTC i suplementów diety jest dozwolona i producenci dużo na nią wydają. Wartość tego rynku w 2013 r. w Polsce to prawie 9 mld zł, w tym suplementów diety to niemal 2,5 mld zł. Polacy kupili 676 mln opakowań produktów bez recepty (sprzedaż apteczna). W tym samych czasie sprzedano 616 mln opakowań leków dostępnych wyłącznie na receptę.

Na wzrost rynku produktów OTC wpłynęła też ustawa refundacyjna. Daje ona szanse wzrostu znaczenia produktów spoza refundacji, głównie OTC, przy których można sterować ceną i marżą w aptece i hurtowni. Efektem jest coraz większe zainteresowanie segmentem OTC firm, które dotąd operowały tylko w segmencie leków na receptą (Rx). Czy prognozy na 2014 rok również są tak dobre?

— W tym roku rynek OTC wyhamuje. Początek roku nie przyniósł większej zachorowalności na infekcje dróg oddechowych, a i stały wzrost cen leków może powstrzymać pacjentów przed wydatkami — uważa Katarzyna Leoszkiewicz.

Biznes zdrowotny

— Samoleczenie w przypadku łagodnych dolegliwości jest korzystne dla państwa, bo skraca kolejki do lekarzy i odciąża budżet służby zdrowia. Ale często się zapomina, że może być niebezpieczne. Żaden lek nie jest obojętny dla organizmu, a pacjenci często biorą ich kilka naraz. W konsekwencji system zdrowia może na tym więcej stracić, niż zyskać — stwierdza Wojciech Matusewicz. Nie pomagają formułki „Zapoznaj się z ulotką albo skonsultuj z lekarzem lub farmaceutą”, bo są mało czytelne dla pacjentów.

— Walczymy, aby to zmienić. Chcemy również zapisów, że lek nawet w dawkach zalecanych może być niebezpieczny dla zdrowia. Trzeba uświadamiać pacjentów, ale dopóki jest dowolność w reklamowaniu, będzie to bardzo trudne — dodaje prezes AOTM. Problem jest też z suplementami diety, czyli preparatami uzupełniającymi niedobory składników żywieniowych. Ludzie zapominają, że jeśli się w miarę zdrowo i normalnie odżywiają, to wszystkie witaminy mają zapewnione w pokarmie. Zaciera się też różnica między lekiem a suplementem diety. A ten drugi przecież nie leczy, nie zwalcza choroby, może tylko zapobiec jej pojawieniu się.

— Rzadko ostrzega się przed szkodliwością stosowania niektórych suplementów diety, np. kwasu foliowego czy witaminy A, które w nadmiarze szkodzą. Niektóre mogą zawierać substancje czynne, a pacjent nie wie, czy nie przyjmuje ich w różnych preparatach. Nie zwraca uwagi na skład, bo się na tym nie zna, a o właściwościach suplementu dowiedział się od znajomych czy z reklamy. Szkoda, że nie ma suplementów na zdrowy rozsądek — komentuje prezes Matusewicz. Nadal więc zalewają nas reklamy, a ludzie wydają krocie na leki OTC i suplementy diety.