Plantatorzy tytoniu zaproszeni na rozmowy do ministerstwa rolnictwa wyszli z niczym. Wbrew zapowiedziom resort nie przedstawił im żadnych konkretów co do systemu rekompensat po wejściu do Unii Europejskiej.
To miało być decydujące spotkanie, na którym plantatorzy tytoniu mieli usłyszeć o propozycjach resortu rolnictwa w sprawie rekompensat po wejściu do Unii. Rozmowy się odbyły, ale zainteresowani niewiele się z nich dowiedzieli. To zresztą było do przewidzenia po ostatnich perturbacjach wokół poziomu dopłat. Na razie Jerzy Plewa, wiceminister rolnictwa odpowiedzialny za negocjacje z Unią, wstrzymał się z jakimikolwiek deklaracjami do czasu zakończenia negocjacji z Brukselą, a następne spotkanie zapowiedział tuż przed Bożym Narodzeniem.
Tymczasem plantatorzy tytoniu obawiają się, że zbyt niski poziom rekompensat (mniej niż proponowany 40 proc.) postawi krajowych producentów pod ścianą.
— Zniesienie wraz z przystąpieniem do Unii wysokich stawek celnych, podwyższonych we wrześniu z 30 do 105 proc., przy niewielkich dopłatach sprawi, że produkcja tytoniu w Polsce będzie mało opłacalna — twierdzi Przemysław Noworyta, dyrektor Polskiego Związku Plantatorów Tytoniu.
Dalszy scenariusz łatwo nakreślić. Dlatego producenci postulują stworzenie innego systemu dystrybucji rekompensat, być może uzupełnionego ze środków krajowych. Tylko takie rozwiązanie pomogłoby wyrównać różnice cenowe.
— O zagrożeniu dla krajowych producentów papierosów nie może być mowy. Zmienimy nieco recepturę, a surowiec kupimy tam, gdzie będzie tańszy — podkreśla Jerzy Skiba, prezes Krajowego Stowarzyszenia Przemysłu Tytoniowego.