Unijny marazm rozlewa się po giełdzie

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2016-08-21 22:00

Coraz więcej spółek cierpi przez posuchę w przetargach na inwestycje finansowane z funduszy unijnych. Problemy mogą potrwać do połowy 2017 r.

Akcjonariusze przedsiębiorstw specjalizujących się w budownictwie infrastrukturalnym od dawana czekają na uruchomienie przetargów z unijnej perspektywy budżetowej 2014-2020. Bez tego portfele zamówień będą chudły, ciągnąc w dół wyniki finansowe. Doskonale odzwierciedlają to wstępne wyniki specjalizującego się w budownictwie torowym ZUE, które spółka opublikowała w piątek. Strata netto wyniosła 1,56 mln zł. W komentarzu do danych zarząd spółki bez ogródek przyznał, że to konsekwencja dużego spadku przychodów — o prawie 40 proc., do 127,8 mln zł.

„W znacznym stopniu jest to wynik mocnego i sygnalizowanego wcześniej spowolnienia na rynku budowlanym infrastruktury kolejowej i miejskiej, jak również braku rozstrzygnięć kluczowych przetargów publicznych na tych rynkach. Spółka bierze udział w uruchomionych przetargach opiewających na mniejsze kwoty” — stwierdził zarząd ZUE. Problem promieniuje przy tym na inne branże niż budownictwo, co może naruszyć fundamenty hossy, rysującej się na akcjach małych i średnich spółek.

— Realizacje przetargów są odwoływane. Długo opóźniane przetargi są ogłaszane, ale zaraz znikają. Liczymy na to, że w trzecim lub czwartym kwartale coś drgnie. Dramatycznych zmian w sytuacji firmy raczej bym się nie spodziewał ani in plus, ani in minus. Problem jest z rynkiem i z poziomem popytu ogólnego — mówił kilka dni temu Marcin Kowalczyk, prezes Radpolu, produkującego rury.

Przychody tej firmy w pierwszym półroczu spadły o 21,6 proc., do 73,6 mln zł, w tym sprzedaż krajowa zmniejszyła się o 25,5 proc. Firma zanotowała 6 mln zł straty netto. Cierpią też inni. Problemy sygnalizuje np. ES-System, producent opraw oświetleniowych, czy Aplisens, produkujący aparaturę kontrolno-pomiarową.

— Spadek na rynku krajowym pogłębił się w drugim kwartale [przychody spadły o 10 proc. r/r — red.], co jest związane z brakiem dotacji unijnych. Przekłada się to na branżę ekologiczną, która jest dla nas bardzo istotna — mówi Adam Żurawski, prezes Aplisensu. Natomiast zarząd ES-Systemu przyznał, że w trzecim kwartale 2016 r. spodziewa się w Polsce kolejnego spadku sprzedaży rok do roku, po spadku w drugim kwartale o 6,8 proc.

Zaskakująco słaby przemysł

To, co pokazują poszczególne spółki, znajduje odzwierciedlenie w danych makro. Lipcowa produkcja budowlano- -montażowa spadła w ujęciu rocznym o 18,8 proc. W stosunku do czerwca — po odliczeniu efektów kalendarzowych i sezonowych — o 3,4 proc. O ile jednak duże spadki w budownictwie były spodziewane, o tyle spadek produkcji przemysłowej zaskoczył bardzo negatywnie.

W ujęciu rocznym produkcja spadła o 3,4 proc., a nawet pesymistyczne prognozy zakładały spadek nie większy niż o 1,5 proc. Według ekonomistów mBanku w kolejnych miesiącach dynamika produkcji będzie oscylować wokół zera w rytm dni roboczych, a w budownictwie przyspieszenie nie jest pewne ze względu na kończenie inwestycji z poprzedniej unijnej perspektyw budżetowej w drugiej połowie 2015 r. Ekonomiści banku nie wykluczają, że 2016 r. budownictwo zakończy na większym minusie niż 2013 r.

— Były zmiany w obsadzie ministerstw, a poprzednia ekipa zostawiła projekty unijne nierozpędzone. Trudna sytuacja może potrwać jeszcze dwa kwartały. Dopiero 2017 r. może być lepszy, ale nie jestem pewny, czy od samego początku — mówi Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista mBanku. Podobnie widzą to ci, którzy patrzą na sprawy w skali mikro.

— Perspektywy na ten rok są bardzo mgliste, poprawa może nastąpić w 2017 r., po odblokowaniu funduszy unijnych — mówił przy okazji prezentacji wyników prezes Aplisensu.

Czas na przesilenie

Wielu specjalistów jednak optymistycznie patrzy w przyszłość. Paweł Homiński, członek zarządu Noble Funds TFI, wskazuje, że część spółek sygnalizujących problemy w związku z opóźnieniami w wydatkowaniu funduszy unijnych nie najlepiej sobie radzi od dłuższego czasu. Jego zdaniem tak jest z Radpolem. Bartłomiej Cendecki z Quercus TFI, będącego dużym akcjonariuszem ES- Systemu, wierzy, że wydatkowanie pieniędzy z nowej perspektywy unijnej w końcu ruszy.

— Czy będzie to w drugiej połowie 2016 r., czy w pierwszej 2017 r. — tego nie wiem. Ale wierzę, że do tego dojdzie, bo pieniądze trzeba wykorzystać. Pojawiają się zresztą informacje o rozpisywaniu przetargów. Uważam więc, że jesteśmy blisko wyjścia z dołka, jeśli chodzi o poziom zamówień — komentuje Bartłomiej Cendecki.

— Ostatnie dane makro wydają się być dobrym sygnałem. Produkcja budowlana przestała spadać miesiąc do miesiąca. Nadal jesteśmy niżej niż w 2015 r., ale pogłębianie się spadków zostało wyhamowane. Można to interpretować jako sygnał, że trzeci kwartał 2016 r. nie będzie dużo gorszy niż trzeci kwartał 2015 r. Jesteśmy w dołku, a pieniądze unijne na pewno wykorzystamy — wtóruje mu Krystian Jaworski, ekonomista Credit Agricole Bank Polska.