W co gra Quercus skupując akcje dawnego GetBacku

Grzegorz NawackiGrzegorz Nawacki
opublikowano: 2023-08-03 20:00

Zostaliśmy znaczącym akcjonariuszem spółki Capitea, by dzięki większej kontroli powalczyć o większą spłatę obligatariuszy niż wynika z układu - mówi Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI. Chce sprawdzić, czy jest szansa odzyskać pieniądze od Abrisu i przekonuje, że nie powinno się zmieniać zarządu.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • dlaczego Quercus kupiła duży pakiet akcji Capitei
  • czy wierzyciele mają szansę na odzyskanie więcej niż 25 proc. zainwestowanej kwoty i w jaki sposób TFI chce na to wpłynąć
  • co Sebastian Buczek sądzi o wniosku syndyka domagającego się odsunięcia władz Capitei
  • czy Quercus zamierza dochodzić roszczeń od Abrisu, który sprzedawał akcje dawnego GetBacku w IPO.
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

GetBack to największa afera finansowa na polskim rynku. Ponad 9 tys. osób zainwestowało w obligacje windykacyjnej firmy 2,5 mld zł, lecz zamiast zysków liczą straty, bo spółka upadła. W czerwcu 2019 r. sąd zatwierdził układ, na mocy którego wierzyciele mają odzyskać 25 proc. wpłaconej kwoty do 2028 r. Kilka miesięcy temu syndyk Idea Banku złożył do sądu wniosek o ponowne otwarcie układu, dowodząc że przy jego zatwierdzaniu doszło do nieprawidłowości, a udział w tym miał m.in. Radosław Barczyński, czyli obecny prezes spółki Capitea (jak obecnie nazywa się GetBack) i dlatego domaga się jego odsunięcia. Sprawę rozpatruje sąd. Oprócz obligatariuszy pokrzywdzonymi są także akcjonariusze, bo po aferze obrót akcjami na GPW został zawieszony. Dość nieoczekiwanie, 28 lipca fundusz Q1 FIZ, zarządzany przez Quercus TFI, poinformował, że kupił 5,93 proc. akcji. O motywy tej transakcji zapytaliśmy Sebastiana Buczka, prezesa Quercus TFI.

„Puls Biznesu”: Dlaczego fundusz Q1 FIZ kupił 6 proc. akcji spółki Capitea?

Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI: Jako największy krajowy wierzyciel spółki – wartość naszych wierzytelności wynosiła na dzień zatwierdzenia układu 80 mln zł - chcemy mieć większy wpływ na to, co dzieje się w spółce i wokół niej. Dzięki temu będziemy mieli większą kontrolę nad wykonaniem układu i liczymy, że dzięki temu ostatecznie wszyscy wierzyciele, w tym my, odzyskają więcej niż wynika z układu. Uważamy, że są duże szanse na to, aby osoby posiadające obligacje mogły odzyskać nie 25 proc. wynikające z układu, a nawet 30 proc. zainwestowanych pieniędzy.

Skąd ten optymizm?

Dotychczasowe wykonanie układu, szczególnie działalność operacyjną, oceniamy pozytywnie – liczby mówią same za siebie. Dziękujemy wszystkim zaangażowanym pracownikom spółki. Aby obligatariusze mogli odzyskać możliwie najwięcej, spółka powinna móc spokojnie pracować nad odzyskami z portfeli wierzytelności i roszczeniami, bo stoi przed nią wciąż sporo wyzwań i rodzajów ryzyka, z którymi będzie mogła się uporać wyłącznie wtedy, gdy jej działalność nie zostanie zdestabilizowana nieodpowiedzialnymi (a być może podejmowanymi w złej wierze) działaniami, podważającymi wiarygodność spółki i jej obecnej kadry.

Tymczasem syndyk Idea Banku złożył w sądzie wnioski o odsunięcie władz spółki Capitea, dowodząc, że przyczyniły się do zawarcia niekorzystnego układu i nowy zarząd lepiej kierowałby spółką.

Z naszej wiedzy nie wynika, aby warunki układu przyjętego w styczniu 2019 r. były niekorzystne dla ogółu wierzycieli. Pozytywnie oceniamy działalność prezesa Radosława Barczyńskiego. Z niepokojem patrzymy na różne działania powodujące destabilizację działania spółki, polegające m.in. na pomyśle odebrania zarządu własnego spółce, zwłaszcza w sytuacji, gdy we wniosku o zmianę układu wyraźnie wskazane zostało, że jego uwzględnienie nie wpłynie na stopień zaspokojenia wierzycieli.

Uważamy, że są duże szanse na to, aby osoby posiadające obligacje mogły odzyskać nie 25 proc. wynikające z układu, a nawet 30 proc. zainwestowanych pieniędzy.

Jednak nie oznacza to, że wszystko, co dzieje się w spółce, oceniamy pozytywnie. Zakup akcji zwiększa naszą rolę w nadzorze nad działalnością spółki. Dotychczas mieliśmy wyłącznie naszego przedstawiciela w radzie nadzorczej, teraz staliśmy się też największym akcjonariuszem finansowym i będziemy korzystać z przysługujących nam praw korporacyjnych w celu maksymalizacji poziomu spłaty obligatariuszy, którym też jesteśmy. Obecnie nasz pracownik, mecenas Paweł Pasternok, został oddelegowany do indywidualnego nadzoru nad obszarem roszczeń, gdzie razem z kancelarią prawną, zaakceptowaną przez nadzorcę wykonania układu, będzie weryfikował m.in. czy są roszczenia do funduszu Abris i jego menedżerów.

Czyli podzielacie opinię syndyka Marcina Kubiczka, że warto spróbować odzyskać pieniądze od Abrisu?

Sprawdzamy taką możliwość i zapewniam, że jeśli tylko będziemy widzieli na to szansę, to pójdziemy tą drogą. Zapewniam też, że jako największy krajowy wierzyciel spółki jesteśmy bardzo żywo zainteresowani by odzyskać jak najwięcej. To oczywiste.

Ale już jako akcjonariusz macie inny interes – by nadwyżka trafiła do akcjonariuszy, a nie wierzycieli.

Fundusz zamierza złożyć oświadczenie dla spółki Capitea o rezygnacji z otrzymywania jakichkolwiek świadczeń majątkowych związanych z posiadaniem akcji np. dywidendy czy skupu akcji własnych, gdyż źródło zaspokojenia wierzycieli układowych (a takim jest Q1 FIZ) jest nie w akcjach, ale w spłatach rat układowych, na podwyższenie których liczymy w przyszłości. Nasze oczekiwania są istotnie wyższe niż aktualne 25 proc. spłat.

Wróćmy do Abrisu. Fundusz sprzedał akcje w IPO, a potem – jak dowodzi syndyk we wniosku do sądu – przyczynił się do problemów spółki, więc powinien oddać pieniądze. Wy też chcecie sprawdzić tę możliwość. Problemy w tym, że wnioskować o to miałaby Capitea, w której zarządzie była Paulina Pietkiewicz, wieloletnia pracownica Abrisu. Ona, prezes Radosław Barczyński i Abris są wspólnikami w spółce DNLD, która jest największym akcjonariuszem Capitei, więc trochę mamy sytuację, że zarząd Capitei miałby występować przeciwko sobie…

Między innymi z tego powodu kupiliśmy akcje, by mieć wpływ na to, co robi spółka.

Z tego, co pan mówi wynika, że nie kupiliście akcji spółki Capitea, by na nich zarobić. To bardzo nietypowe działanie jak na TFI, można nawet je uznać za działanie na szkodę funduszu i TFI?

Przy założeniu, że całość pieniędzy ze spółki jest kierowana do wierzycieli, wartość fundamentalna akcji wynosi zero. Ale nie ma mowy o stracie, bo kupiliśmy je za symboliczną kwotę. Dzięki zakupowi akcji chcemy doprowadzić do odzyskania jak największej kwoty z tytułu obligacji i tu upatrujemy wartości dla funduszu, a nie w wartości akcji. Zresztą nie wiadomo, czy i kiedy obrót akcjami będzie wznowiony.

Układ przewiduje wypłatę 25 proc. wierzycieli. Jeśli okaże się, że pieniędzy jest więcej, wcale nie muszą zostać wypłacone wierzycielom.

Zostaną. Wynika to wprost z oświadczenia Nadzorcy Wykonania Układu z 7 lipca 2023 r. Jego treść zamknęła wszelkie dywagacje związane z losem ewentualnej nadwyżki majątku wypracowanej przez spółkę – całość trafi do wierzycieli. Jest to też zgodne z uchwałą walnego spółki Capitea z 26 stycznia 2023 r. Jako znaczący akcjonariusz zrobimy wszystko, żeby tak się stało.

Spekuluje się, że funduszom Quercusa udało się już odzyskać część pieniędzy z tytułu inwestycji w obligacje, bo Capitea wykupiła od was część obligacji.

Mieliśmy obligacje zabezpieczone i niezabezpieczone. Te pierwsze nie wchodziły do układu i rzeczywiście zostały spłacone, ale w 50 proc., na co dobrowolnie się zgodziliśmy. Jednak w przypadku znacznej części z 80 mln zł wierzytelności wciąż czekamy na spłatę, a jesteśmy w grupie wierzycieli, która otrzyma wypłatę w dalszej kolejności, w pierwszej są obligatariusze detaliczni, więc na pewno nie można powiedzieć że jesteśmy uprzywilejowani. Chciałbym też przypomnieć, że zaraz po wybuchu afery przenieśliśmy obligacje do funduszu, w którym są pieniądze moje oraz TFI, więc stratę ponieśli nie inwestorzy funduszy Quercusa, lecz głównie ja prywatnie.