W Norwegii powstanie sieć dziewięciu wielkich elektrowni opalanych gazem. Inwestycje te, przygotowywane przez krajowe koncerny energetyczno-paliwowe, mają znacznie poprawić zaopatrzenie kraju w energię - wynika z komunikatów poszczególnych firm, m.in. Statoil i Hydro, oraz informacji podawanych przez media.
Mimo że Norwegia posiada wielkie podmorskie złoża gazu, nie ma ona ani jednej elektrowni opalanej gazem. Roczna produkcja elektryczności wynosi 118 TWH (miliardów kilowatogodzin) i jest prawie wyłącznie uzyskiwana z elektrowni wodnych lub opalanych olejem.
Planowane elektrownie gazowe mają dostarczyć dodatkowe 30 TWH.
Eksperci cytowani w komunikatach i informacjach prasowych podkreślają, że realizacja planów wykorzystania własnych zasobów gazu w nowych krajowych elektrowniach spowoduje zmniejszenie norweskich możliwości eksportowych tego surowca.
Największa elektrownia gazowa, umiejscowiona w środkowej Norwegii, ma posiadać zdolność produkcyjną 7 TWH, a jej inwestorem będzie Statoil.
Według planów, budowa pierwszej elektrowni ruszy w 2007 r. Kolejne cztery mają już zatwierdzone przez władze lokalizacje, a inwestorzy pozwolenia na ich budowę.
Norwegia - największy w Europie Zachodniej producent gazu ziemnego - dostarcza rurociągiem gaz do Niemiec, Francji, Belgii i Wielkiej Brytanii. Jak poinformowała w poniedziałek rzeczniczka norweskiego Ministerstwa Ropy i Energetyki Trude Larstad, norweskim gazociągiem przesyłane jest do Europy około 270 mln metrów sześciennych gazu dziennie.
Michał Haykowski