Wytłumaczeniem aprecjacji mogą być nadzieje na przyjęcie nowego programu stymulacyjnego dla gospodarki po prawdopodobnym spadku przewagi Demokratów w Kongresie. Inwestorzy liczą też na to, że bez względu kto ostatecznie wygra wybory prezydenckie, Republikański Senat będzie w stanie zablokować wszelkie ewentualne posunięcia administracji Joe Bidena dotyczące zaostrzenia regulacji i podniesienia podatków od korporacji.

Zaprezentowane w czwartek dane z rynku pracy rozczarowały. Co prawda liczba tzw. nowych bezrobotnych znów spadła, ale zdecydowanie mniej niż oczekiwali ekonomiści, a ożywienie w tym segmencie postępuje bardzo powolnie. A to bardzo istotny czynnik w kontekście tzw. pełnego zatrudnienia brany mocno pod uwagę przez władze monetarne m.in. w kontekście polityki stóp procentowych. Jeśli właśnie chodzi o stawki procentowe to FOMC, gremium Banku Rezerw Federalnych odpowiedzialne za cenę pieniądza w gospodarce po dwudniowym posiedzeniu zakończonym w czwartek nie zmieniło poziomu stóp. Decyzja była w pełni zgodna z oczekiwaniami większości ekonomistów.
Szczególnym zainteresowaniem inwestorów cieszyły się w czwartek akcje spółek z najwyższej technologicznej półki. Zwłaszcza tych, które są „beneficjentem” pandemii i zalecanie „pozostań w domu”.
Mocny popyt ujawnił się również na udziałach przedstawicieli sektora chipów, zarówno ich producentów, jak i koncernów dostarczających sprzęt i urządzenia do ich wytwarzania. W efekcie ponad 3,6 proc. zwyżki subindeks Philadelphia SE wspiął się na rekordowy poziom.
Również indeks materiałowy osiągnął historyczny szczyt po ponad 6 proc. zwyżce wyceny akcji amerykańsko-niemieckiej spółki gazowej Linde.
Spośród notowanych firm szczególnie na plus wyróżniał się Qualcomm. Aprecjacja notowań sięgała ponad 13 proc. To zasługa informacji o wyższej niż oczekiwali analitycy prognozie przychodów za pierwszy kwartał roku obrachunkowego i przewidywań mocnego wzrostu przyszłorocznej sprzedaży smartfonów z układami 5G produkowanymi przez amerykańską firmę.