Dzień po fiasku katowickiego spotkania rządowo-związkowego w sprawie reformy sektora górnictwa kamiennego, stawiającego pod znakiem zapytania transformację polskiej energetyki, z optymistycznymi zielonymi zapowiedziami wystąpiła Jadwiga Emilewicz, wicepremier i minister rozwoju. W środę, przy okazji wizyty w Parku Wiatrowym Jarocin-Koźmin należącym do grupy wpd, zapowiedziała złagodzenie zapisów ustawy odległościowej, która w połowie 2016 r. całkowicie zablokowała rozwój sektora farm wiatrowych.

— Zakończyliśmy już konsultacje i prace w resorcie, czekamy jeszcze na ekspertyzy dotyczące minimalnej i nieprzekraczalnej odległości wiatraków od zabudowań. Nowelizacja powinna być gotowa do końca roku — zapowiedziała Jadwiga Emilewicz.
Władza w ręce gmin
Tak zwana ustawa odległościowa wprowadziła cztery lata temu zasadę 10h, która oznacza, że nowych wiatraków nie można stawiać bliżej zabudowań niż wynosi dziesięciokrotność wysokości instalacji. W praktyce oznaczało to zablokowanie branży, bo w całej Polsce nie ma miejsca spełniającego to wyśrubowane kryterium, a jednocześnie interesującego pod względem wietrzności.
Zablokowanie rozwoju wiatraków było spełnieniem obietnic wyborczych PiS z czasów kampanii w 2015 r. Dziś rząd Zjednoczonej Prawicy chce wycofać się z tych zapisów, bo światowy trend w energetyce jest jednoznaczny:trzeba inwestować w zielone. Energia z wiatru jest też tania, co pokazują wyniki prowadzonych w Polsce aukcji. Z wypowiedzi Jadwigi Emilewicz wynika, że zasada 10h nie zniknie, ale gmina zainteresowana przyjęciem inwestycji wiatrowej będzie mogła ją uchylić. Pozostaje pytanie o minimalną i nieprzekraczalną odległość, która zostanie wpisana do nowelizacji.
— Ta odległość zdecydowanie nie powinna być mniejsza niż 500 m — powiedziała w środę Jadwiga Emilewicz.
Górnicy muszą rozmawiać
Zapowiedzi Jadwigi Emilewicz mają związek z pieniędzmi, które popłyną w najbliższych latach z Unii Europejskiej. Jak podkreśliła wicepremier, będą to pieniądze „znaczone na zielono”, a więc mają finansować inwestycje przyjazne dla klimatu. Związek z tymi samymi pieniędzmi mają wtorkowe nieudane rozmowy o reformie górnictwa. By polska energetyka mogła się zazielenić, musi zrealizować plan naprawczy górnictwa, które przynosi straty, a jednocześnie nie współgra z trendami proklimatycznymi. Dlatego Jacek Sasin, minister aktywów państwowych, pojechał we wtorek z pomysłem wydania miliardów, by górnicy zgodzili się na program odejść i zamknięcie dwóch kopalń. Nie zdecydował się jednak tego pomysłu zaprezentować, bo związki z góry go odrzuciły.
— Nie znam szczegółów tego spotkania, ale nie ulega wątpliwości, że rozmowy ze związkami górniczymi będą dalej prowadzone. Energetyka ma przed sobą poważne wyzwania, a wytwarzanie energii ze źródeł konwencjonalnych jest coraz droższe. Na dodatek ze względu na minioną łagodną zimę mamy w kraju nadmiar węgla, z którym branża musi sobie poradzić — uważa Jadwiga Emilewicz.
OKIEM BRANŻY
Czas na wiatraki
JANUSZ GAJOWIECKI, prezes PSEW
Wokół wiatraków narosło wiele mitów. Tymczasem gminy czekają dziś na te inwestycje i na dochody z podatków. Według szacunków Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, które zrzesza większość firm działających w branży, dopuszczenie wyjątków od zasady 10h da szansę na dokończenie projektów, które w 2016 r. zostały zatrzymane w toku realizacji. W całej Polsce, na różnych etapach zaawansowania, zatrzymano projekty o mocy 4100 MW, w tym 3400 MW z podpisanymi już umowami przyłączeniowymi. Dla porównania, wszystkie funkcjonujące w Polsce farmy wiatrowe mają łączną moc 6200 MW. To stan na 1 lipca 2020 r. Szacujemy, że gminy tracą dziś ok. 120 mln zł rocznie z tytułu podatku od nieruchomości, który mógłby wpływać od zablokowanych projektów, a nie wpływa. W perspektywie 25-letniej pracy farm wiatrowych dawałoby to kwotę prawie 3 mld zł.