Pandemia COVID-19 zapoczątkowała wyjątkowo dobry okres w branży e-commerce, jednak nie wszyscy wykorzystali rynkową szansę. Stracił ją np. pionier polskiego e-handlu, czyli działający od 1999 r. Merlin. Nie tylko nie wrócił na właściwy tor, ale może na dobre zniknąć z rynku.
Bankructwo czy restrukturyzacja?
Obecna na NewConnect spółka Merlin Group (jej notowania są zawieszone od 1 czerwca 2022 r.) złożyła 16 stycznia w warszawskim sądzie wniosek o otwarcie postępowania sanacyjnego. Tego samego dnia ujawniła opóźnioną informację poufną. Zgodnie z nią zarząd firmy dowiedział się 20 grudnia, że jeden z wierzycieli złożył 14 lipca wniosek o ogłoszenie jej upadłości, a 16 listopada na tymczasowego nadzorcę sądowego wyznaczono Dariusza Brzezińskiego.
– Dokumentację otrzymałem w ostatnich dniach i dopiero się z nią zapoznaję, dlatego jest za wcześnie na udzielenie komentarza – mówi syndyk.
– Nie chcę komentować decyzji jednego z wierzycieli. Wykonaliśmy przez ostatni rok ciężką pracę i zamierzamy pracować dalej, by wykorzystać nasz potencjał. Nasi znaczący akcjonariusze wierzą w strategię określoną przeze mnie dwa lata temu i będziemy zabiegać o finansowanie spółki w niezbędnym stopniu. Przygotowaliśmy strategię z nową odsłoną działalności, co w niedalekiej przyszłości przyczyni się do uzyskiwania przychodów – podkreśla Robert Boruc, członek zarządu Merlin Group.
Wyniki spółki nie są znane, prowadzone przez nią wcześniej sklepy merlin.pl, cdp.pl i nieprzeczytane.pl już nie funkcjonują. Ostatni raport roczny opublikowała za 2021 r.: przychody wyniosły 0,9 mln zł, strata operacyjna 0,3 mln zł, a netto aż 86,3 mln zł. Natomiast ostatni raport kwartalny uwzględnia dziewięć miesięcy 2022 r.: 0,8 mln zł straty przy 91 tys. zł sprzedaży. Giełdowa spółka jest regularnie upominana za naruszanie obowiązków informacyjnych.
– Trwają prace nad wypełnieniem obowiązków informacyjnych poprzez publikacje wszystkich zaległych raportów okresowych. Chcemy to sporządzić rzetelnie, więc na ten moment nie możemy określić terminów – zapewnia Robert Boruc.
Problemy największego akcjonariusza
Merlin miał przez dekady wielu właścicieli, przewinął się przez ręce np. rodziny Świtalskich (twórców Biedronki i Żabki). Ostatnie duże zmiany w jego akcjonariacie zaszły na początku 2022 r. Wówczas dotychczasowy największy akcjonariusz, wehikuł WNG, zmniejszył udział z 75 do 24 proc., a jego rolę przejął giełdowy Berg Holding (25 proc.). Natomiast po 13 proc. objęli January Ciszewski i Artur Górski – obaj są zaangażowani kapitałowo w kilkanaście spółek publicznych. Wspólnie zapowiadali duże zmiany, z których niewiele wynikło.
– Udzieliłem grupie pożyczek na finansowanie bieżącej działalności. Przez prawie dwa lata sytuacja biznesowa się nie poprawiła, dlatego w pełni rozumiem i popieram decyzję zarządu dotyczącą sanacji. Priorytetem powinno być dla niego uratowanie Merlina przed upadłością, zredukowanie poziomu zobowiązań i doprowadzenie do trwałej rentowności. Wierzę, że skuteczna realizacja planu restrukturyzacyjnego zapewni spółce „drugie życie”, co dla mnie, jako akcjonariusza, jest najistotniejsze – mówi Artur Górski.
Merlinowi nie sprzyjają problemy największego akcjonariusza, czyli Berg Holdingu (24 proc. jego akcji należy do Januarego Ciszewskiego i zależnych od niego podmiotów). O kontrowersjach wokół jego wniosku restrukturyzacyjnego dotyczących m.in. zawyżonej wyceny majątku PB pisał w ubiegłym roku.
– Strategię przyjętą dwa lata temu oparliśmy na finansowym wsparciu przede wszystkim naszego największego akcjonariusza. Z czasem jednak musiał on zacząć rozwiązywać własne problemy. Mimo to w gronie pozostałych udziałowców i zarządu codziennie pracowaliśmy nad przywróceniem Merlina na rynek i wierzę, że osiągniemy sukces – przekonuje Robert Boruc.
Merlin w nowym wydaniu
Menedżer tłumaczy, że głównym obciążeniem grupy była własna logistyka.
– Postanowiliśmy więc skupić się na tym, co potrafimy najlepiej, czyli na tworzeniu oferty i budowie relacji z klientami. W nowym modelu biznesowym logistykę powierzymy naszym partnerom biznesowym, czyli hurtowniom i dostawcom. Przeprowadziliśmy już tysiące operacji weryfikujących terminowość wysyłek i jesteśmy zadowoleni z efektu – mówi członek zarządu Merlin Group.
Jego zdaniem wyróżnikiem firmy była przez lata jakość technologii, ale poprzedni właściciele przestali w nią inwestować prawie dekadę temu.
– Udało nam się przywrócić jej odpowiedni poziom i pracujemy nad uruchomieniem e-sklepu Merlina w nowej odsłonie, ale z historyczną dla niego ofertą, czyli książkami i zabawkami. Technologię możemy kopiować, tworząc komplementarne serwisy tematyczne: odtworzymy sklep z elektroniką, tanią księgarnię i e-sklep dziecięcy, a zamierzamy też sprzedawać m.in. suplementy i produkty do rehabilitacji, narzędzia oraz wyposażenie domu i ogrodu – zapowiada Robert Boruc.
Merlin to marka podobna do Peweksu – wciąż jest kojarzona przez sentymentalną grupę, ale niekoniecznie pozytywnie. Z reguły marka z historią jest lepsza od nowej, ale Merlin ma za sobą kilka upadków, przez które konsumenci mogli stracić do niego zaufanie. W efekcie plusów z jego reaktywacji może być mniej niż minusów.
Merlin miał dobry czas, by wykorzystać tkwiący w nim potencjał. Chcieliśmy go wesprzeć jako IAI samodzielnie jeszcze przed przejęciem go przez rodzinę Świtalskich – mieliśmy jednak rozbieżne oczekiwania co do formy transakcji. Teraz konsumenci mogą kojarzyć tę markę już raczej z problemami. Pozytywne zmiany mogą się udać, czego dowodem jest Empik. On też przechodził przez poważne problemy, ale dzięki wykonaniu gigantycznej pracy znalazł swoje miejsce na rynku.