Około 2,5 proc. straciły w piątek amerykańskie indeksy S&P 500 oraz Nasdaq Composite. W nocy z niedzieli na poniedziałek czasu polskiego podobny ruch wykonały giełdy azjatyckie, a w poniedziałek europejskie, w tym GPW. Co było powodem takiego zwrotu akcji na raczej optymistycznym ostatnio rynku? Poszło sygnały płynące z banków centralnych Eurolandu, Stanów Zjednoczonych oraz Japonii, wskazujące, ze luzowanie polityki pieniężnej nie będzie trwało wiecznie.

- Na uwagę zasługuje to, ze tanieją obligacje i akcje, czyli kluczowe nie są obawy o spowolnienie gospodarcze. Gdyby one przeważały, obligacje powinny zyskiwać – zaznacza Łukasz Bugaj z Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska.
Jego zdaniem trudno wyrokować, że dla polskiej giełdy to koniec wzrostów w tym roku, czy osiągnięte maksima zostaną jeszcze pobite.
- Inaczej wyglądają blue chipy, a inaczej małe i średnie spółki. W przypadku blue chipów ostatnie zwyżki nie zanegowały długotrwałego trendu spadkowego. W przypadku indeksów mWIG 40 i sWIG80 zamiast trendu spadkowego była de facto konsolidacja, a ostatnie wzrosty były próbą wybicia z niej. Przestrzegam więc przed próbami generalizowania. Nawet na jednym rynku może inaczej wyglądać sytuacja małych i dużych spółek – wyjaśnia Łukasz Bugaj.
